Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

poniedziałek, 6 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 33

- Justin? Hmm.. Chyba miły.. - powiedziałam, ale Alexii mi przerwała.
- Nie Justin. - powiedziała.
- Nie Justin? To kto? - zapytałam już bardzo zdziwiona.
- No Robert Lewandowski, no nie? - powiedziała Alexii wywracając teatralnie oczami.
Popatrzyłam na nią zdziwiona. Zgodziłabym się gdyby kojarzyła mnie z Justinem, Teo, Piszczkiem, a nawet Marco, ale nie z Lewym.. Chociaż głośno o nas było..
- Robert? - zapytałam patrząc na nią.
- Nie, Święty Walenty.. - odpowiedziała sarkastycznie uśmiechając się. - No przecież, ze Robert..
- Hmm, Robert.. Robert jest taki specyficzny.. Jest kochany, miły, szarmancki, potrafi zadbać o swoich przyjaciół, nie chce aby jego bliskim stała się krzywda, choć.. Choć, nieraz jest trudny do pojęcia, choć często jest denerwujący, to i tak jest najwspanialszym człowiekiem. - powiedziałam i w tej chwili uświadomiłam sobie, że ja naprawdę go kocham. Tak! Kocham Go!
- Zazdroszczę Ci takiego chłopaka. - powiedziała Ola i uśmiechnęła się, po czym szybko odwróciła i odeszła.
Popatrzyłam w tamtym kierunku, ale nic nie zobaczyłam.. Nie zdziwiłabym się, gdyby była to jakaś wróżka.. Była już zamiana dusz, w którą uwierzyłam, to w wróżki też uwierzę. Jaki ten świat jest zagmatwany.. Po chwili weszłam do najbliższej kawiarni i zamówiłam wyspę z wodospadem.. Taaa, żebym jeszcze wiedziała co to dokładnie jest.. Wyjęłam telefon i zaczęłam obracać go w palcach, myśląc co mogę w tej chwili zrobić. Po chwili usłyszałam swój dzwonek. Popatrzyłam na ekran, Marco.. Ooo, patrzcie panowie, przypomniał sobie o mnie! Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Cześć Luiza. - usłyszałam zachrypnięty głos Marco.
- No witam pana Przypominam-sobie-o-innych-jak-czegoś-chcę. - powiedziałam uśmiechając się sarkastycznie, chociaż wiedziałam, że on tego nie widzi.
- Masz okres, czy mi się tylko wydaje? - zapytał chłopak i usłyszałam jego śmiech.
- Ohh, ja przynajmniej nie dzwonię tylko wtedy, kiedy coś chcę. - powiedziałam uderzając nogą w krzesło po drugiej stronie stolika.
- A myślisz, że ja czegoś od Ciebie pragnę, najłaskawsza pani? - powiedział Marco poważnym tonem.
- Wcześniej nie dzwoniłeś, a napisałeś, że zadzwonisz.. - powiedziałam i dopiero zorientowałam się, że stoi nade mną kelnerka z dużą ilością lodów i gorącą czekoladą. Uśmiechnęłam się do niej życzliwie i pokazałam ręką, aby położyła na stoliku. Kobieta położyła tacę na wcześniej pokazanym przeze mnie miejscu i odeszła.
- Napisałem, napisałem.. A wiesz ile rzeczy w tym czasie musiałem zrobić.. - powiedział Marco i mogę się domyślić, że w tej chwili machał rękoma we wszystkie możliwe strony.
- No tak, przede wszystkim musiałeś się wygadać Robertowi, że mnie spotkałeś.. - powiedziałam i pomimo tego, że podczas koncertu obiecałam mu, że jak to zrobi to więcej się do niego nie odezwę, to się uśmiechnęłam.
- Ja mu nie powiedziałem.. - zaczął Marco.
- To co, może ja do niego zadzwoniłam i powiedziałam, że byłam na koncercie Biebera? - przerwałam mu.
- Niee, to Piszczek mu się pochwalił. - ahh, no tak, a kogo innego mogłabym się spodziewać.. Tylko Piszczuś wie co i kiedy powiedzieć.. - Jesteś na mnie zła? - usłyszałam Marco.
- Za co? - zapytałam.
- No za to.. - odpowiedział i słychać było jego śmiech, który próbował za wszelką cenę powstrzymać.
- Za to, czyli? Można dokładniej? - zapytałam podnosząc brwi, chociaż wiedziałam, że on tego nie widzi..
- No za to, czyli, że nie zadzwoniłem..- powiedział trochę ciszej.
- Powinnam być bardzo zła, ale dzisiaj spotkałam dziewczynę, dzięki której zmienił się trochę mój sposób patrzenia na świat.
- Czyli nie jesteś zła? - zapytał, a ja wiedziałam, że w tej chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie, nie jestem na Ciebie zła. - powiedziałam wkładając łyżeczkę do lodów.
- I wracam do Dortmundu.. - powiedział cicho Marco.
Że co? To on nie jest w Dortmundzie? To gdzie on jest?
- Marco, to gdzie Ty jesteś? - zapytałam ściszając głos.
- No w Dortmundzie, dlaczego pytasz? - usłyszałam lekką nutkę zdziwienia w jego głosie.
- Powiedziałeś przed chwilą słowa ,,I wracam do Dortmundu".. - powiedziałam coraz bardziej zdziwiona jego zachowaniem.
- Hahaha, nie nic. - powiedział i zaczął się śmiać. - Mówiłem do siebie.. - dodał po chwili.
Odkąd go poznałam, to on zarażał swoim śmiechem, zarażał poczuciem humoru.. Nikt w jego towarzystwie nie potrafił długo być smutnym..
- Aha. Nadal nie rozumiem, ale mniejsza o to.. Ważniejsze jest, że.. - zaczęłam i wtedy podeszła do mnie ta sama dziewczyna, co jeszcze kilka minut temu.. Alexii.. Jeżeli dobrze pamiętam.. 
- Luiza.. - zaczęła i uśmiechnęła się do mnie.
- Marco zadzwonię za chwilkę, bo mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Odbierzesz, no nie? - powiedziałam do słuchawki i lekko się uśmiechnęłam.
- No dobra, dobra. Nie wiem co tak ważnego powstrzymuje Cię, abyś powiedziała mi to w tej chwili, ale będę czekał na telefon. - powiedział i zaczął się śmiać.
Bez dłuższego zastanowienia przerwałam połączenie i popatrzyłam na dziewczynę. Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem, albo może tylko mi się to wydawało..
- Ola.. Czemu przed chwilą tak szybko odeszłaś? - zapytałam miło uśmiechając się do niej.
- Em.. Miałam ważną sprawę, którą musiałam szybko załatwić, tak jak Ty teraz musisz załatwić pewną sprawę szybko.. - powiedziała patrząc na mnie ze smutkiem i napięciem. Wyczułam to.. Taaa, prawie jak pies!
- Mam jakąś sprawę, którą muszę szybko załatwić, a o niej nie wiem?  - powiedziałam zaczynając bardziej myśleć. STOP. Co ja muszę zrobić? - Mhm.. No to ciekawie się zapowiada.. - dodałam uśmiechając się.
- Bo.. Kurczę.. To jest dość dziwne.. - powiedziała Alexii siadając na krześle na przeciwko mnie, a w tej samej chwili obok naszego stolika pojawiła się kelnerka.
- Podać coś? - zapytała kobieta w czarnym stroju uśmiechając się miło do nas.
- Nie, nie trzeba. Dziękuję. - odpowiedziała Ola i znowu popatrzyła na mnie - Co tutaj robisz? - ciągnęła dalej, gdy kelnerka poszła.
- Emm, chyba mam zamiar zjeść lody i wypić czekoladę. - powiedziałam pokazując na rzeczy przede mną.
- Ahh, no tak. To jedz i pij. - powiedziała i zająknęła się na chwilę. -  Ale nie chodzi o to.. Co robisz tutaj.. - powiedziała pokazując na okno. Taa, domyślam się, że chodzi jej o Nowy Jork. 
- Emm, z tego co wiem to czekam na koncert One Direction, który ma się odbyć 23 sierpnia.. - powiedziałam patrząc na nią.
- Ohh! Jejku! Nie rozumiemy się! - zaczęła mówić głośniej wymachując rękoma we wszystkie strony. Hhaha, prawie jak Marco, ale sorry Ola jeszcze trochę Ci do niego brakuję! 
- No właśnie nie za bardzo.. - powiedziałam zaczynając jeść lody.
- Dlaczego nie jesteś z Robertem, tylko tutaj? - zapytała, a ja upuściłam łyżeczkę. - Emm.. Przepraszam. Ja nie powinnam pytać. Cześć. - powiedziała dziewczyna i zaczęła wstawać z krzesła. Po chwili stała już przy drzwiach wejściowych.
- Nie zaczekaj! - krzyknęłam, a Alexii popatrzyła na mnie. - Chodź. - pokazałam na krzesło, które po chwili znowu było zajęte przez te samą osobę.
- Ja nie powinnam o to pytać. To było głupie pytanie. - powiedziała Ola i spuściła głowę.
- Nie. Poprzednio jak mnie zapytałaś o Roberta doszłam do wniosku, ze coś do niego czuję i.. Tak. Czuję też to, że nie powinno mnie tu być, że powinnam być w Polsce, albo w Dortmundzie, ale nie mogę.. Nie mogłabym znieść tego wszystkiego. Ty pewnie nie znasz jego przeszłości.. Nie wiesz wszystkiego, a ja o tym dowiedziałam się tak nagle! Tak, jakby ktoś pstryknął palcami.. I to na dodatek nie on mi to powiedział.. - mówiłam, a wspomnienia znowu do mnie powróciły.. Poczułam łzy na swoich policzkach.
- Nie płacz, kochana. - powiedziała Ola i podeszła do mnie. Po chwili przytuliła mi. - Jak nie chcesz to nie mów dalej. Zawsze powiem coś, co spowoduje płacz u innych. Przepraszam. - wyszeptała mi do ucha.
- Nie. Nie o to chodzi. To nie przez Ciebie. Byłam szczęśliwa z Robertem.. No, ale nie za długo. Po kilku dniach pewna osoba powiedziała coś w tajemniczy sposób na temat Roberta. Na początku chciałam się dowiedzieć wszystkiego od Roberta, ale on nic nie mówił.. Potem dowiedziałam się prawdy od innej osoby. - mówiłam dalej wycierając łzy z policzków. - Gdy chciałam, aby Robert, albo któryś ze znajomych mi to wyjaśnił, to nikt się nie odezwał.. Nikt! - dokończyłam i zaczęłam płakać.
- Hej, popatrz na mnie. - powiedziała dziewczyna podciągając mój podbródek do góry. - Nie wiem co to takiego było, ale sądzę, ze każdy zasługuje na choć kilka minut wyjaśnienia.. Może zadzwoń do Roberta, aby to wszystko wyjaśnić.. - powiedziała uśmiechając się i znowu mnie przytuliła.
Wtedy znowu przypomniałam sobie sms'a od Roberta, w którym prosił o rozmowę.

- Będziesz wtedy przy mnie? - zapytałam Oli wycierając swoje łzy.
- Jasne, tylko będziesz musiała napisać kiedy.. - powiedziała uśmiechając się i usiadła znowu na krześle na przeciwko mnie.
- Teraz. - powiedziałam i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Jesteś tego pewna? - zapytała patrząc na mnie z troską.
- Tak. - odpowiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę przy jego numerze telefonu i zdjęciu.
- Luiza? - zapytał głos w telefonie, który odebrał po jednym sygnale.
- Tak. - odpowiedziałam tak cicho, że wątpię, aby Robert to usłyszał.
- Jezu! Dziękuję! Dziękuję, że zadzwoniłaś! - usłyszałam radosny głos Roberta i włączyłam na głośnomówiący.
- Co takiego miałeś mi do powiedzenia? - zapytałam po chwili ciszy.
- Ja.. Ja. Kurwa! Luiza! Przepraszam! Mam Ci tyle do powiedzenia, ale żadne słowa nie wyrażą tego jak się czuję, jak żałuję tego, że Ci nie powiedziałem prawdy, oraz tego, że to zrobiłem! Wiem, że to jest głupie wytłumaczenie, no bo przecież każdy może powiedzieć ,,żałuję" i może to być słowo, które nie ma poparcia w jego uczuciach, ale w moich ma! Moje słowo ,,żałuję" jest prawdziwe! Ja naprawdę tego żałuję! Kurwa! Nawet nie wiesz ile dałbym, żeby Cię teraz zobaczyć, dotknąć.. - mówił cały czas jak najęty, rzadko czerpiąc oddechy. Od tego wszystkiego na moich ustach pojawił się uśmiech. - Kurwa! Luiza, nawet nie wiem gdzie, na jak długo, żeby przyjechać do Ciebie! - dodał.
- Jestem w Nowym Jorku do 27 sierpnia. - powiedziałam i popatrzyłam na Olę, która pokazywała mi coś rękoma.
- Rozłącz się. - po chwili szepnęła, a ja nacisnęłam czerwoną słuchawkę. - No to teraz możesz czekać na telefon, gdzie mieszkasz, albo zobaczysz go w pokoju. - Powiedziała Ola przesuwając swoje krzesło bliżej mnie.
Po chwili nasza rozmowa zeszła na w ogóle inny temat.. Po jakimś czasie przejechałyśmy taksówką do mojego hotelu, gdzie oglądałyśmy filmy i gadałyśmy o wszystkim przez całą noc.



No to witam ponownie! Wiem, ze nie było mnie tu dość długo, bo więcej niż dwa miesiące i za to Was bardzo przepraszam! WINNA! Taak, ja o tym wiem! No, ale na początku miałam brak weny, potem komputer w naprawie i nauka, która szczerze mówiąca nadal nie idzie mi dobrze, no a potem były święta, Sylwester i tak dalej no, ale rozdział cały czas był w tworzeniu, a więc miejmy nadzieję, że jakoś wyszło! :)
Rozdział trochę dłuższy, ale mam nadzieję, że się nie zanudzicie! Następne rozdziały postaram się dodawać dość regularnie, hahaha! Taak, to jest moje postanowienie noworoczne! :)
No, a już teraz bardzo Wam dziękuję, jak dotąd doszliście, no i pokazuję Wam gify, które można powiedzieć są sytuacje występujące w moim opowiadaniu! Postaram się dodawać teraz takie gify, bo jak czytałam kiedyś opowiadanie z takimi gifami, to scena w opowiadaniu, dla mnie robiła się łatwiejsza do ogarnięcia! Hhahah! :D
No dobra to chyba tyle, tego mojego pisania! Mam nadzieję, że się nie zanudziliście! ♥
Pozdrawiam,
Zyga! ♥