Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

niedziela, 26 maja 2013

ROZDZIAŁ 22

- Ej, Luiza. Co się stało? Co Ci powiedział? - zapytała Nicola, przytulając mnie.
- To ja.. Ja mu powiedziałam, że nic do niego nie czuję.. - powiedziałam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
*Następnego dnia*
Obudziłam się i podeszłam do walizki. Ubrałam się i zeszłam na dół. Siedział tam już Łukasz. Wczoraj, gdy dziewczyny mnie odprowadziły, jego już nie było w domu. Podeszłam do lodówki i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. W końcu wyjęłam jakiś jogurt i usiadłam naprzeciwko Teo.
- Cześć piękna. Jak minął dzień z koleżankami? - zapytał uśmiechając się.
- Dupnie. - odpowiedziałam, po czym wstała z krzesła i poszłam na górę.
Weszłam do pokoju i zaczęłam pakować wszystkie moje rzeczy. Kurde! Milewska! Co Ty znowu robisz? Uciekasz? Znowu chcę uciekać?! Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam i wróciłam do pakowania swoich rzeczy.
- Co Ty robisz? Przecież miałaś wyjechać dopiero jutro.. - powiedział Łukasz.
- Wyjeżdżam dzisiaj!
- Luiza.. Co się wczoraj stało? Coś Ci dziewczyny powiedziały?
- Nie.. Dziewczyny nic.. - powiedziałam i usiadłam na łóżku. Łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach..
- To kto? Lewandowski?!
- Niee.. To ja jemu..
- Luiza.. Co mu powiedziałaś? - zapytał Łukasz i usiadł na łóżku przytulając mnie.
- Powiedziałam, mu że już nic do niego nie czuję..
- I myślisz, że on uwierzył?
- Tak, bo od razu poszedł..
- Milewska! Spójrz na mnie! - krzyknął, a ja na niego spojrzałam. - Nie bądź głupia! Lewandowski jak coś chce to nie spocznie, póki tego nie osiągnie! Wczoraj byłem z nim w klubie.. Nie mówił nic o waszym spotkaniu, ale za to pytał, co może zrobić, aby mieć minimalne szanse u Ciebie.. Więc dla niego te słowa nic nie znaczyły.. No może rozdarły jego serce, ale chłopak nadal będzie się starał.. - powiedział Teo i mocno mnie przytulił.
- Ale.. Ale ja nie wiem co czuję.. - powiedziałam.
- Wiesz Luiza.. Tylko musisz poczekać na odpowiedni moment kiedy to zrozumiesz.. - powiedział Łukasz.
- Teo.. A można kochać dwóch mężczyzn na raz?
- Nie wiem mała, nie wiem.. Jeszcze nigdy nie kochałem nawet jednego mężczyzny.. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Debilu! - powiedziałam bijąc go lekko w ramię i zaczęłam się śmiać. - Przecież wiesz, że nie miałam tego na myśli! Tylko pytałam się czy można kochać dwie osoby na raz..
- W taki sposób to jest bardzo możliwe.. Ja kocham Ciebie i w sercu mam miejsce na jeszcze jedną osobę..
- No, ale ja i Ty to co innego..
- Tak, tak.. Wieem, no ale wiesz możesz iść do swojego rycerza na białym koniu i się go zapytać, on na pewno Ci odpowie.. - powiedział Łukasz i zaczął się śmiać.
- Rycerza na białym koniu? - zapytałam zdziwiona.
- Aaa, nie! Sorry. Rycerza na białym mopie! - odpowiedział Teo i zaczął jeszcze bardziej się śmiać.
- Ja się zastanawiam skąd Ty to wszystko wiesz! - powiedziała i też zaczęłam się śmiać.
- Ojej, dziewczyno o Tobie to ja prawie wszystko wiem! Wiem, że umiesz rysować i śpiewać.. A no właśnie, może zechcesz mnie narysować i zaśpiewać coś dla mnie?
- Hahaha! Chcesz żebym Cię narysowała?! O nie, nie, nie!
- A może zaśpiewasz?
- Hmm, a co będę miała w zamian?
- Ojejku.. Ty i Twoje koleżanki pójdziecie dzisiaj ze mną na trening..
- Okeej!
- No to śpiewaj!
- No, a co chcesz usłyszeć?
- No to może Payphone - Maroon 5 ? - zapytał Łukasz i się wyszczerzył..
- O, mamo! No dobra!

I'm at a payphone trying to call home
All of my change I spent on you
Where have the times gone
Baby it's all wrong, where are the plans we made for two?


Jak skończyłam Łukasz spojrzał na mnie zdziwiony i zaczął gwizdać..
- Niby moja siostra, a tak zdolna! Jejku! Ty weź idź gdzieś do jakiegoś ,,Mam talent" czy ,,The voice" ! - powiedział Łukasz.
- Hahaha! Śmieszne..
- No, ale ja tak na serio! Masz taki piękny głos!
- Jak znajdziesz mi osoby do zespołu to założę zespół.. - powiedziałam w żartach.
- No dobra! Kogo chcesz?
- Przede wszystkim solistę, chce też perkusistę, osobę, która gra na gitarze elektrycznej, na klawiszach i osobę, która będzie nam pisała teksty piosenek.. - powiedziałam wyliczając na palcach.
- Ale obiecujesz, że jak znajdę te osoby, to założycie zespół?
- Tak! - krzyknęłam przytulając go do siebie.
- To dobrze, a teraz przebieraj się w strój sportowy, dzwoń do koleżanek, aby za 20 minut czekały pod domami w strojach sportowych i lecimy na trening! - powiedział Teo, gdy stał w drzwiach..
- Że, co? Mamy grać?!
- No tak!
- Debil, głupek, idiota! O graniu nie było mowy!
- Niee? O siedzeniu na trybunach też nie..
- Debil! - powiedziałam rzucając w niego poduszką..
- No już, ruszaj swój zacny tyłek do telefonu, bo się dziewczyny nie wyrobią ubrać..
- Spadaj! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam szukać w kontaktach ,,Nicol", bo tak mówiłyśmy, na Nicole.. Po kilku sygnałach odebrała..
- Czy dodzwoniłam się do Pani Nicoli Gudzowskiej? - zapytałam oficjalnie, choć wiedziałam, że dziewczyna ma mój numer w kontaktach.
- Tak. - odpowiedziała Nicol śmiejąc się.
- Wygrała Pani trening z piłkarzami Polonii Warszawy! Proszę za 20 minut w stroju sportowym czekać pod domem. Dziękuję za wysłuchanie.
- Głupia jesteś. Widzę, ze humorek wrócił to doskonale! Dzisiaj zwiedzamy resztę Warszawy!
- No, ale mówię, że jedziemy na trening Polonii!
- Jak to załatwiłaś?! - zapytała dziewczyna prawie piszcząc.
- Emm, Teo to mój brat?
- O mamo, no tak! Zapomniałam! - powiedziała i zaczęła się śmiać. - Za 20 minut powiadasz?
- Tak.
- No dobra, to do zobaczenia.
- Pa. - powiedziałam rozłączając się i szukając w kontaktach numeru Mai.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i po kilki sygnałach usłyszałam głos Mai.
- Słucham Cię najpiękniejsza!
- No hej najbrzydsza! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać z samej siebie..
- Co jest?
- Trening jest.
- Jaki trening jest?
- Polonii Warszawy!
- Aa, i jaki ma to związek z nami?
- Za 20 minut stój przed domem w stroju sportowym.
- Powiadasz, ze idziemy grać z Twoim bratem?
- Dokładnie.
- Haha, no dobra, skoro chcesz. No to do zobaczenia.
- Pa. - powiedział i się rozłączyłam.
Znowu podeszłam do walizki i zaczęłam szukać odpowiedniego ubrania. Po chwili jednak znalazłam. Ubrana zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie już Łukasz. Wyszliśmy z domu i wsieliśmy do samochodu, po chwili byliśmy już pod domem Mai. Ejj, skąd Teo znał adres ich domów, skoro ja nawet nie znałam? Zanim zdążyłam zapytać z domu wyszła Maja . Po chwili podjechaliśmy pod dom Nicol. Na te na szczęście nie musiałyśmy czekać. Gdy podjechaliśmy pod stadion, jeszcze nikogo nie było.. Po czym wnioskuje? Po braku samochodów na parkingu. Weszliśmy do środka. Łukasz wszedł do pomieszczenia, gdzie siedział trener, a my czekałyśmy. Dzisiaj na szczęście trening był zamknięty i żaden kibic nie mógł wejść, w tym nawet rodzina piłkarzy. Jestem ciekawa, jak Łukaszowi uda się przekonać trenera. Po chwili jednak wyszedł uśmiechnięty, podał nam piłkę i powiedział.
- Idźcie się rozgrzewać, za chwilę do was dojdę. - po czym znikł za zakrętem na korytarzu.
Poszłyśmy prosto i wyszłyśmy na murawę. Zaczęłyśmy biegać, a potem rozciągać się. Po chwili doszedł do nas Łukasz, a potem następni gracze. Po kilku minutach na murawę wszedł trener i zaczął nas przedstawiać.
*Około 2 h później*
- Luiza.. - usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się w tamtym kierunku, stał tam Lewandowski w garniturze.
Nie wierzę! Łukasz znowu mu pomógł! Spojrzałam na Łukasza, a on pokręcił głową, ze nic o tym nie wie.
- Spójrz na wyświetlacz mała. - powiedział ktoś przez mikrofon. Spojrzałam na wyświetlacz. Pokazywane były tam zdjęcia moje i Lewandowskiego od naszych narodzin.. Najpierw ja, potem on.. Popatrzyłam w stronę, gdzie powinien siedzieć komentator.. Siedział tam Piszczek.. No tak! Mogłam się spodziewać, kto mógł coś takiego zrobić, jak nie on.. Znowu zaczęłam patrzeć na wyświetlacz.. Doszliśmy już do I Komunii Świętej.. Po kilku minutach były zdjęcia moje i Lewandowskiego z tej całej gali, co byliśmy na niej kiedyś razem.. Poczułam jak łza spływa mi po policzku.. Po chwili podszedł do mnie Robert.. Ukląkł na kolana i zaczął śpiewać. Wszyscy patrzyli na nas zdziwieni.. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.. Nigdy.. NIGDY! Żaden chłopak, nie śpiewał dla mnie piosenki.. A zwłaszcza polskiej piosenki, po niemiecku! Robert zobaczył, że zaczęłam płakać i wstał nadal śpiewając i zaczął wycierać moje łzy. Gdy skończył, mocno go przytuliłam i zaczęliśmy się całować..
Zaczęli nam bić brawo, ale nas to nie rozpraszało.. Całowaliśmy się tak, jakbyśmy nie widzieli się przez całe pięć lat, jak nie więcej! Po chwili jednak ktoś oderwał Roberta ode mnie. Spojrzałam na te osobę. Był to Piszczek i szczerzył się patrząc na mnie.
- Noo już, bez takiej miłości.. Ja wiedziałem, ze Was coś do siebie ciągnie! - powiedział i mnie przytulił. - Tęskniłem. - powiedział.
Po chwili znowu podszedł do mnie Lewandowski i uśmiechnął się. Nachylił się nad moim uchem.
- Kocham Cię. - wyszeptał.


Noo, a więc jest następny rozdział! Oglądaliście mecz? Bayern wygrał.. Cały czas jednak miałam nadzieję, że to Borussia, będzie się cieszyła z pucharu.. Trochę smutno, i jeszcze patrząc na łzy chłopaków z BVB, poczułam takie lekkie ukłucie.. No, ale trzeba żyć dalej! I tak będę pamiętała, że to Lewandowski pokonał Real, aż 4 golami! ♥
P.S. ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA, KTÓREGO ZACZĘŁAM PISAĆ DAAAWNO TEMU, A TERAZ O NIM SOBIE PRZYPOMNIAŁAM I DO NIEGO WRÓCIŁAM! HAHAHHA, TAAAK, NIE ODWIEDZAŁAM GO PRZEZ PÓŁ ROKU! :D :D
http://moje-cele-marzenia-sny.blogspot.com/

sobota, 25 maja 2013

ROZDZIAŁ 21

- Łukasz.. - powiedziała wycierając ręką policzki, po których spływały łzy..
- Tak? - zapytał oddalając głowę od moich włosów.
- Czy Ty.. Czy to Ty zaplanowałeś to?
- Nie. Możemy porozmawiać o tym w domu? - powiedział patrząc na Nicole.
- No dobra. 
*Około godzinę później*
Siedziałam w pokoju z laptopem na kolanach, przeglądając najnowsze wpisy na facebooku. W pewnym momencie zaczął dzwonić skype.. Dzwoniła Maja.. Maja? Kto to w ogóle jest? Nie odebrałam, lecz weszłam na skype i zaczęłam czytać wcześniejsze rozmowy.. Z rozmów wynikało, że dziewczyna jest z Polski, poznały się na jakiejś stronie internetowej i prawie się przyjaźniły.. Dlaczego prawie? Bo nigdy się nie spotkały.. Jednak wszystko o sobie wiedziały.. Maja wiedziała, o próbach samobójczych Luizy, o problemach.. A Luiza wiedziała o problemach Mai i wszystkim innym.. Po chwili znowu zadzwoniła.. Szybko odebrałam.. Na ekranie pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna!
- Heej maała! Co się tak długo nie odzywałaś? - zapytała, prawie krzycząc.
- No hej stara! A jakoś tak wyszło. - powiedziałam ocierając policzki z łez. Niestety mojego rozmazanego makijażu nie dało się ukryć..
- Ej, Luiza co jest?
- Egh, pewnie pomyślisz, ze to jakaś bajka, więc nie ważne..
- Luiza! Mów!
- Ohh, a więc kilka miesięcy temu ćpałam, wzięłam podwójną dawkę tego świństwa i straciłam kontrolę nad swoim ciałem.. Film mi się urwał.. Wylądowałam wtedy w łóżku z Lewandowskim.. - zaczęłam mówić, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.- Ale rano, gdy się zorientowałam szybko uciekłam nierozmawiająca z nim. Potem siedząc na ławce w parku spotkałam Piszczka.. Pomógł mi.. No i tutaj zaczynają się schodki.. Nie uwierzysz w dalszy ciąg historii..
- Luiza! Nie raz wierzyłam w Twoje opowieści i wiesz, ze nigdy Cię nie wyśmieje!
- No to wierzysz w zamianę duszy?
- Tak, przecież mówiłam Ci, że moja przyjaciółka miała taką zamianę.. Umarła i tak jakby zmartwychwstała..
- Ja też miałam taką zamianę..
- Ale przecież żyjesz..
- Nie ja! Znaczy, nie Luiza! Jestem kim innym.. Jestem Amelia Świątek! Umarłam.. A potem Luiza chciała umrzeć, a ja chciałam wrócić, a wiec zamieniłyśmy się duszami..
- Jak to się stało, że umarłaś?
- Po tej akcji mama dowiedziała się o tej nocy.. Myśląc, ze było tak co noc wyrzuciła mnie z domu.. Poszłam do Piszczka na imprezę i tam Lewandowski nazwał mnie dziwką.. Potem pocięłam się.. Nie chciałam umierać.. Ale przecięłam żyłę.. Nie udało mnie się uratować.. No i wtedy ta zamiana dusz.. I tak dalej..
- Ale czemu płaczesz? Ejj, może Ciebie nie znam, ale już mi na Tobie zależy..
- No, bo potem gdy się odrodziłam, to miałam szansę wszystkim o tym powiedzieć, bo ten wyjazd z FC Monachium.. No i powiedziałam kilku osobom.. Lewandowski powiedział, że jestem psychiczna, a jest w nim coś takiego.. Ohh, coś takiego co mnie pociąga! No i poleciałam do Madrytu, a jest przysłowie ,,Głupi ma zawsze szczęście" i stało się, że poznałam Ronaldo.. Spędzaliśmy razem czas, no i nawet przyjechał do Polski, bo tutaj teraz jestem.. No i było dobrze.. Okazało się jeszcze, że mój tata, znaczy Luizy ma syna piłkarza.. Łukasz Teodorczyk.. Mówi Ci to coś? Pewnie tak.. No i potem poszłam na jego trening, no i wtedy Lewandowski się tam pojawił.. Powiedział, że mnie kocha i takie tam.. A ja jak głupia, powiedziałam, ze musi dalej się starać.. - dokończyłam płacząc..
- E mała! Nie płacz.. Jesteś w Polsce.. W miejscowości?
- Warszawa..
- Hmm, chciałabyś się może ze mną poznać, jako Ty Amelia, w ciele Luizy? 
- No jasne! Mogłam Ci o wszystkim powiedzieć i tak jakoś lepiej mi się zrobiło.. - powiedziałam uśmiechając się lekko i wycierając łzy..
- No dobra to gdzie?
- Emm, wiesz ja nie znam Warszawy i pewnie zabłądziłabym, więc może Ty wpadniesz do mnie?
- Okeej, gdzie mieszkasz?
- Teraz mieszkam z tatą i Łukaszem.. - powiedziałam i podałam jej adres zamieszkania..
- Luiza.. - powiedział Łukasz wkładając głowę do drzwi.'
- Maja.. Ja kończę.. To czekam na Ciebie.
- Okej, do zobaczenia. - powiedziała rozłączając się.
- Co jest? - zapytałam zamykając laptopa i patrząc na Łukasza.
- Bo ja chciałem Ci wszystko wyjaśnić.. - zaczął.
- Nie musisz..
- Nie muszę, ale chcę..
- No to słucham Cie..
- Chodzi o to, że ja nie wiedziałem nic o Tobie i Lewandowskim.. Ale Piszczek.. Po waszej rozmowie zadzwonił i powiedział, że potrzebuje mojej pomocy.. No i wysłuchałem Go.. Powiedział mi o Tobie i Lewandowskim i o tym, że nie możecie się dogadać.. Nie mówił nic o tym jak Ty czujesz się w Jego towarzystwie.. Robert przyjechał i wydawał się taki podekscytowany.. I akurat kiedy wchodziłaś na teren stadionu, to on wjeżdżał.. 
- Taksówką?
- Dokładnie.. No i powiedział, że Cię widział i, że mogę po Ciebie wyjść.. No i wyszedłem, kiedy gadałaś o tym, że jestem Twoim chłopakiem, a kiedy powiedziałaś, mu że nie jesteś moją dziewczyna to jakoś tak dziwnie się poczułem.. Dlaczego? No bo skoro jesteś moją siostrą to i jesteś moją dziewczyną.. Bo odkąd pamiętam, zawsze chciałem mieć siostrę, żeby porównywać wszystkie dziewczyny do niej... No i jesteś! Jesteś ideałem kobiety i to do Ciebie będę porównywał wszystkie kobiety.. No, ale na temat Roberta.. Ja nie wiedziałem jak zareagujesz.. Naprawdę.. Nie chciałem, abyś była smutna chociaż przez chwilę.. Chciałem, abyś była najszczęśliwszą osobą na świecie, tak jak ja wtedy, gdy miałem 10 lat.. Tata wtedy mi powiedział, że mam siostrę.. Co jakiś czas pokazywał mi Twoje zdjęcia i to właśnie dlatego miałem tak mało dziewczyn.. Szukałem takiej, aby była podobna do Ciebie.. Żeby chociaż trochę mi Ciebie przypominała.. Chociaż nie znałem Cię z charakteru, to wiedziałem że będziemy kiedyś się cudownie dogadywać.. No i gdy Cię poznałem byłem niezwykle szczęśliwy! Chciałem, abyś Ty też była choć troszkę tak szczęśliwa.. - powiedział, a ja widziałam, jak jego oczy były smutne..
- Łukasz.. Już.. Ja wiem, ze mnie kochasz i dlatego Ci to wybaczam, ale Piszczek nie będzie miał tak łatwo.. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać..
- Noo, ja to mu współczuję..
- Dobra, Łukasz.. Jest fajnie, ale muszę Cię wygonić, bo za chwilę ma przyjść Maja, moja przyjaciółka z Polski no i muszę się ogarnąć..
- Musisz się ogarnąć? Kobieto Ty zawsze jesteś śliczna, no ale skoro nalegasz.. - powiedział i pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł..
*około 2 h później*
- Hmm, Luiza szczerze mówiąc to fajnie jest się spotykać pierwszy raz z osobą, którą zna się około dwa lata.. - powiedziała Maja.
- Hhaha, my znamy się tylko około 3 godziny.. - powiedziałam patrząc na nią..
- Pewnie tak naprawdę wiesz o mnie więcej niż ja o Tobie, a i ja sporo już o Tobie wiem, to można liczyć, że dwa lata..
- No można i tak..
- Idziemy pozwiedzać Warszawę! - krzyknęła dziewczyna.
- Co? - spojrzałam na nią zdziwiona..
- No, bo mówiłaś, że już za dwa dni wylatujesz do tego swojego Dortmundu..
- Nooo tak.
- No właśnie, no to musisz zwiedzić trochę Polski!
- Szaaalona jesteś!
- Hhahah, no jasne! Bo trochę się zejdzie, słyszałaś coś o Polsce?
- Hmm, od Piszczka troszkę, że tu mieszka, że pociągi jeżdżą bardzo wolno, ze drogi nie są w zbyt dobrym stanie i że w lato lepiej nie wchodzić do autobusu..
- Ojejku, ale Piszczek! Same negatywy Ci powiedział, a gdzie pozytywne rzeczy? Nigdzie? No to czas zwiedzać!
- Hmm, to może zadzwonię do jeszcze jednej takiej dziewczyny, którą poznałam dzisiaj na stadionie, podczas tej akcji.. No wiesz, z Lewym..
- Ooo, to dzwoń!
*30 minut później*
- Jejku! Maja, Nicola! Możemy usiąść? Zwiedziłyśmy już chyba połowę Polski! - krzyknęłam siadając na ziemi, w jakimś parku, bo nie miałam już nawet siły, aby dojść do ławki..
- Niby gra w piłkę, a formę to ma słabą.. - powiedziała Nicola i zaczęły się śmiać..
- Hahaha! Bardzo śmieszne, po prostu zwiedzanie Łazienek Królewskich, Pałacu Kultury i Nauki, Zamku Królewskiego, starego miasta, metra, oglądania z daleka budynku telewizji polskiej i jeszcze ten ogród zoologiczny to chyba za dużo jak na jeden dzień.. - powiedziałam wymachując rękoma.
- Zostało Ci jeszcze trochę. Fabryka czekolady Wedel, Centrum nauki Kopernik, muzeum Wojska Polskiego, muzeum Powstania Warszawskiego no i na koniec wpadniemy do Złotych Tarasów! - krzyknęła zadowolona Majka, siadając obok mnie.
- I stadion Narodowy. - dodał czyjś głos.
Odwróciłam się do tyłu. Za mną stał Robert Lewandowski. Czy on mnie kurde śledzi? Co on tu do jasnej cholery robi? Nawet dnia nie mogę spędzić bez jego twarzy?!
- To my możemy pójdziemy po lody. - powiedziała Nicola i podała rękę Mai, aby ta mogła wstać.
Popatrzyłam na nie wściekłym wzrokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać, to one leżałyby martwe przede mną. Lewandowski dosiadł się do mnie i popatrzył na mnie.
- Czemu taka jesteś? - zapytał nagle.
- Słucham? - odpowiedziałam, udając że nie usłyszałam pytania.
- Czemu taka jesteś? - ponowił pytanie Lewandowski..
- Jaka?
- Udajesz, że jesteś silna, ze nic dla Ciebie nie znaczę, że dajesz sobie radę i nic te wyzwiska z mojej strony na Tobie nie robią..  - powiedział.
- Dlaczego myślisz, ze udaje? Uważasz, że te pocałunki i chwile, które spędzaliśmy zanim powiedziałam Ci prawdę coś dla mnie znaczyły? Uważasz, ze Twoja reakcja nic nie zmieniła? Uważasz, że coś miedzy nami było?
- Tak właśnie uważam.
- To się mylisz Lewandowski! - powiedziałam odwracając twarz i patrząc na widoki przed sobą. - Nic dla mnie nie znaczysz.. Twoja reakcja zmieniła wszystko.. Zobaczyłam jaki jesteś naprawdę.. A te wyzwiska? Nie obchodzi mnie Twoja opinia, na mój temat, bo po cholerę mam wiedzieć, co o mnie uważasz, skoro nie zamieniamy innych słów, niż kłótnie i wyzwiska? Nie obchodzisz mnie. - powiedziałam, a do moich oczu napłynęły łzy.
Lewandowski popatrzył na mnie, po chwili jednak wstał z trawy i skierował się w te sama stronę, z której przyszedł.. Zaczęłam płakać.. Niby coś do niego czuję, a jednak nie.. Nie ma tego czegoś co było wcześniej.. Na jego widok, nie czuję już tego samego, co było nawet kilka dni temu.. Co do cholery się ze mną dzieję? Czyżbym teraz zabawiała się tymi mężczyznami i zmieniała ich jak rękawiczki? Najpierw Robert.. Niby wspaniały i kochany, ale kiedy dowiedział się prawdy, stwierdził, ze jestem psychiczna.. Potem Cristiano.. Niby wspaniały, miły i przystojny, a jednak taki gwałtowny.. Nie przemyśli wszystkiego dokładnie.. Może jeszcze ktoś? Może, jeszcze jakiegoś mężczyznę spotkam? Może będzie to Iker, lub jakiś kolega Teo? I co? I znowu, zacznę się z nimi całować, dawać nadzieję, a potem zostawiać? Milewska! Do jasnej cholery co Ty robisz?! Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.. No i po jaką cholerę, ja mu powiedziałam, że nic dla mnie nie znaczy? Tylko dlatego, żeby się odczepił? Przecież jednak coś dla mnie znaczy.. Tak samo jak Ronaldo..


No, a więc jest następny rozdział! Tak, tak! Dość długo nic nie wstawiałam, ale jest! Chociaż nieraz były dłuższe przerwy, jednak miejmy nadzieję, że już ich nie będzie!Nowa bohaterka już jest w zakładce ,,BOHATERZY".  Dzisiaj sobota.. Miał być udany weekend, a jak zwykle nic z tego nie wyszło.. Pierwsze co jest nie tak, to pogoda.. Ohh.. Drugie to humor.. Gorzej już chyba być nie może! No, ale trzeba żyć dalej, może przytrafi się coś jeszcze gorszego..
Noo, a po przeczytaniu tego wszystkiego, proszę o komentarze! Naprawdę pomagają! Czekam na te dobre, jak i złe komentarze! :D
Pozdrawiam! :)


WIDZICIE TO? WIDZICIE JAKIE KRAJE WCHODZĄ NA MOJEGO BLOGA?! JARAM SIĘ! JARAM SIĘ! JARAM SIĘ! JARAM SIĘ! ♥♥♥♥

LALALLA

Odpowiedzi na Wasze pytania!
1. Jaki jest najlepszy blog, który czytałaś i jaki polecasz? 
A więc, czytałam wieele cudownych blogów, lecz połowy już nie pamiętam.. No, ale teraz również czytam wspaniałe blogi, które polecam i są to :
Zakochana w Robercie.
Marco Reus strory :)
Kuba sam meczu nie wygrasz.
Siostrzyczki
Wir leben den Moment
Miłość czy rozsądek?
Złoto i orzełek
Nie oceniajmy książki po okładce.

2. Jak się naprawdę nazywam..
A więc nazywam się Paulina :D

3. Ile masz lat.
Mam 14 lat :P

4. Kiedy mam urodziny?
Urodziny obchodzę 20 kwietnia xd

5. Ulubiony kolor.
Fioletowy xd

6. Twój idol.
Moim idolem jest Justin Bieber (ohohoho, wiem, że możecie Go nie lubić) oraz Łukasz Piszczek! :)

7. Ulubiony piłkarz.
Jest sporo, Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski, Marco Reus, Mario Goetze, Cristiano Ronaldo.

8. Ulubiony klub.
Chyba widać, że BVB oraz Real Madryt xd

9. Byłaś na jakimś meczu?
Nie, ale mam zamiar! :D

10. Ulubiony sport.
PIŁKA NOŻNA PONAD ŻYCIE! <3

11. Co cenisz w ludziach?
Szczerość i to, że nie ukrywają uczuć.

12. Jesteś otwarta na nowe znajomości?
Jaasne! Chętnie poznaje nowych ludzi! :)

13. Czy łatwo jest zostać Twoim przyjacielem/przyjaciółką?
Hmm, nie mam pojęcia.. Znaczy jeżeli znam jakąś osobę no i często się spotykamy, to na pewno lepiej nam się będzie zaprzyjaźnić z tą osobą niż z osobą, którą widzę raz na tydzień, lub coś takiego...

14. Co sądzisz o Twoim blogu?
Hmm, co o nim sądzę? Nic, pisze Go, bo mi się nudzi i jakoś pisząc to opowiadanie czuje się lepiej.. A dodaje publicznie, bo chce wiedzieć co myślą o nim inne osoby! :)

15. Ulubiony przedmiot w szkole.
Muzyka, Religia, Wychowanie fizyczne, Matematyka xd

16. Od kiedy lubisz piłkę nożną?
Szczerze, to mecze oglądałam z tatą od jakiś dwóch lat, ale nie byłam zbytnio zainteresowana tą piłką i tylko znałam imiona kilku piłkarzy.. Z tego co pamiętam był to Boruc, Błaszczykowski i Piszczek! Hhaha, taak! A piłką tak bardziej zaczęłam interesować się jakoś miesiąc przed Euro, więc tak na serio to jakiś roook tylko! :D

17. Jaki jest Twój wymarzony typ chłopaka?
Hmm, mój wymarzony typ chłopaka? Musi oczywiście być miły i życzliwy, żeby troszczył się o mnie, żeby zawsze znalazł dla mnie czas i żeby nie miał przede mną tajemnic.. Moim marzeniem jest też, żeby jakoś lepiej grał w piłkę nożną, bo bym się od niego uczyła! :D

18. Jaki jest Twój talent? (oprócz pisania)
MAM TALENT PISANIA?! ;o
Kurde, szoook! Hmm, według mnie nie mam żadnego talentu xd

19. Co robisz w wolnym czasie?
Hmm, spotykam się ze znajomymi i przyjaciółmi, czytam blogi, piszę swój blog, nieraz jak jest naprawdę nudno to napisze jakiś beznadziejny wiersz i uczę się! Ale wtedy musi być naprawdę nudno! :d

20. Piszesz to opowiadanie i kilka innych, czy bierzesz udział może w jakiś konkursach, lub piszesz wiersze, teksty piosenek, lub coś takiego?
Nie, nie biorę udziału w żadnym konkursie, pewnie dlatego, że nie mogę znaleźć akuratnego dla mnie. No i tak jak wyżej już wspominałam pisze wiersze, ale to raz na jakieś dwa lub nawet trzy miesiące, chyba że mi się na lekcjach w szkole nudzi, to mówię do koleżanki z ławki ,,Ejj, daj mi jakiś wyraz", ona wtedy mi podaje wyraz i pisze wiersz z tym wyrazem, ale te wiersze naprawdę są głupie! Hahahha! :D

21. Jeździsz na zawody w piłkę nożną?
OCZYYFKOO! :D

22. Należysz do jakiegoś klubu?
Niestety nie, bo mieszkam na takim zadupiu, że nie ma tu żadnego klubu xd

23. Piszesz wspaniałe opowiadania, ale nikt o Tobie nie wie, czy to oznacza, że chcesz być anonimowa, czy po prostu jesteś skromna i nic o sobie nie opowiadasz? Po za tym, jest sporo konkursów internetowych, w których do wygrania naprawdę jest sporo wspaniałych nagród, więc dlaczego nie bierzesz udziału?
Hmm, piszę to opowiadanie, które wcale nie jest wspaniałe, no i ani nie jestem anonimowa, bo teraz już sporo o mnie wiecie, ani nie jestem skromna, bo często się czymś chwale i takie tam.. Nie biorę udziału w tych konkursach, ponieważ nie znalazłam żadnego dla siebie, jeżeli znajdziecie jakieś fajne, no to dawajcie linki, a zastanowię się! :P


No więc to chyba tylee! Chcieliście to macie xd
Noo, a rozdział powinien pojawić się już niedługo! :D :D
Pozdrawiam! :)

wtorek, 21 maja 2013

ROZDZIAŁ 20

Weszliśmy na boisko..
- Ej właśnie! Łukasz, skąd wiedziałeś, że tam stoję? - zapytałam.
- Hmm.. Powiedzmy, że pewna osoba mijała Cię pod stadionem i mnie o tym poinformowała.. - odpowiedział, robiąc dziwnie speszoną minę..
- Okeej.. - powiedziałam.
- Dobra, chodź poznasz trenera i chłopaków..
Popatrzyłam na trybuny.. Siedziały tam żony, narzeczone i dziewczyny piłkarzy, oraz kibice.. Dziwnie się poczułam, gdy Ci wszyscy ludzie na mnie patrzyli.. Łukasz złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę trenera..  Chłopaki z Polonii Warszawy stanęli również na około nas i na mnie patrzyli.. Po chwili między nimi zrobiło się przejście, na którym stał Robert Lewandowski.. Co Lewandowski robił w Warszawie? Nie ważne.. W ręku trzymał mikrofon i zbliżał się do nas.. Chciałam się odwrócić i uciec, ale Łukasz nadal trzymał mnie za nadgarstek.. Lewandowski podszedł do nas i ukląkł..
- Luiza.. Wiem, że możesz myśleć, że jestem idiotą, wiem że nie chcesz ze mną przebywać, wiem że skrzywdziłem Cię już wiele razy, ale zawsze byłaś dla mnie miła, zawsze Twój uśmiech pojawiła się na twarzy, nawet wtedy, gdy wszyscy byli smutni! To dzięki Tobie, Borussia odżyła na nowo! To Ty odrodziłaś naszą starą Borussię! Jestem Ci za to cholernie wdzięczny! Ale nie tylko za to.. Jestem Ci wdzięczny, że nie ukrywałaś przede mną prawdy i powiedziałaś mi o wszystkim, licząc się z konsekwencjami jak mogę zareagować.. No i stało się pewnie tak jak myślałaś! Ale kocham Cię! Kocham Cię najbardziej na świecie, nie wiem jak jest to możliwe, że te słowa tak łatwo ,,wychodzą" mi z ust.. Nie wiem co się stało, że z osoby, której nienawidziłem stałaś się moją miłością.. Nie mam pojęcia jak to jest możliwe, ale wiem jedno! Będę walczył o Ciebie do końca! Do chwili, w której mi powiesz ,,Lewandowski! Nic do Ciebie nie czuję, jesteś zwykłym śmieciem! To co było wcześniej zniknęło.. To koniec Robert.." Będę próbował, a jeżeli powiesz te słowa to odejdę.. Ale będę miał czyste sumienie, bo próbowałem zrobić wszystko co w mojej mocy! Kocham Cię Luiza! - powiedział cały czas patrząc mu w oczy.. Na stadionie nastała cisza.. Chyba nikt z trybun nie przypuszczał, że spotkają Lewandowskiego i to jeszcze na kolanach..
- Wybacz mu! - krzyknął ktoś trybun..
- Zasłużył na jeszcze jedną szansę! - usłyszałam drugi głos.
- Nie wstydzi się Ciebie to jest najważniejsze! - krzyknął jeszcze ktoś inny.
- Wybacz mu! Wybacz mu! Wybacz mu! - zaczęli krzyczeć piłkarze Polonii, po czym do nich dołączyli się kibice.. Stałam tam i patrzyłam raz na Lewandowskiego, raz na kibiców i piłkarzy Polonii.. Spojrzałam jeszcze na Łukasza i po jego minie zobaczyłam, że to on z Piszczkiem to wszystko wymyślili.. Spojrzałam znowu na Roberta, uśmiechnęłam się pokrzepiając..
- Wstań.. - powiedziałam prawie krzycząc, żeby mnie usłyszał..
Lewandowski stanął normalnie i popatrzył na mnie.. Był ode mnie o trochę wyższy co powodowało, że patrzył na mnie ,, z góry".. Spojrzałam na Łukasza dając mu do zrozumienie, żeby mnie puścił.. Zrozumiał o co chodzi.. Powoli zaczęłam podchodzić do Lewandowskiego i stanęłam na palcach, żeby móc powiedzieć mu to tak, żeby nikt inny nie słyszał..
- Jeżeli myślisz, że taka scenka wszystko naprawi.. To się mylisz.. Ja nie chcę, abyś publicznie ogłaszał, jak mnie kochasz i takie tam.. Chcę żebyś mi to udowodnił.. - powiedziałam.. Po czym uśmiechnęłam się i dodałam.. - Próbuj dalej.. - stanęłam już na całych nogach popatrzyłam na Łukasza, potem jeszcze raz na osłupiało minę Lewandowskiego i odwróciłam się wybiegając szybko z murawy..
Gdy już znalazłam taką odległość od miejsca, w którym stała się poprzednia scena przestałam biec i oparłam się o ścianę.. Krzyki już ustały.. Słychać był jeszcze tylko pojedyncze głosy, do Lewandowskiego, aby się nie poddawał.. Zjechałam w dół ściany chowając głowę w nogach i zaczęłam płakać.. Czemu to jest aż tak trudne? Czemu słowo ,,WYBACZAM" do Lewandowskiego tak trudno przechodzi mi przez gardło.. Poczułam nagle jak ktoś mnie przytula.. Nie był to mężczyzna.. Szybko podniosłam głowę.. Była to jakaś dziewczyna, w wieku podobnym do mnie.. Uśmiechnęła się i znowu mnie przytuliła.. A ja znowu zaczęłam płakać..
- Nie płacz, on nie jest wart Twoich łez.. - powiedziała dziewczyna..
Znowu podniosłam głowę..
- Skąd wiesz? - zapytałam.. - Może to on nie powinien starać się o moją uwagę?
- Umiem poznawać aurę osób i wiem, że Ty jesteś dobra osobą, a on coś źle zrobił.. Naprawdę Luiza nie martw się..
- Skąd znasz moje imię?
- Wieesz, jak Lewandowski przemawiał to nieraz padło tam imię,,Luiza" a to przed Tobą klękał, więc nie sądzę, żebyś miała inaczej na imię..
- Ohh, no tak. Jestem Luiza Milewska, a Ty nazywasz się?
- Ahh, no tak! Gadam, gadam, a nawet się nie przedstawiłam.. Jestem Nicola Gudzowska..
- Miło mi Cię poznać.
- Mnie Ciebie również..
- A więc czemu tu jesteś i mnie pocieszasz, a nie siedzisz i patrzysz na trening Polonii Warszawy? Więcej taka okazja może Ci się nie przytrafić..
- Trudno! Mam taki charakter, ze jak widzę, że jakaś osoba jest miła to muszę przynajmniej spróbować jej pomóc..
- Hohoh, sorki, że to teraz powiem, ale nie wyglądasz na taką..
- Noo, mogłam się domyśleć.. Wiem.. A wyglądam na osobę, która pisze wiersze?
- Piszesz wiersze?
- Noo można tak powiedzieć, chociaż wierszami tego bym nie nazwała..
- Coś czuję, że dobrze będziemy się dogadywały.. - powiedziałam.
- Też tak uważam. - powiedziała dziewczyna wstając i podając mi rękę.. - Czekasz na kogoś?
- Właściwie, to tak..
- Na?
- Łukasza Teodorczyka..
- Twój chłopak? Niezły wybór.. Tylko dziwi mnie dlaczego przy nim Lewandowski to wszystko mówił..
- Hahahaha! Nie! Teo nie jest moim chłopakiem! Łukasz to mój brat.. - powiedziałam dumnie..
- Brat? A inne nazwiska..
- No, bo łączy nas tylko jeden ojciec.. On ma nazwisko po tacie, a ja po matce..
- Można i tak. - powiedziała uśmiechając się.
- No tak! Nicola..
- Tak?
- Podejdziesz może do Łukasza i Go zawołasz tutaj?
- Jak mnie wpuszczą..
- A czemu mieliby Cię nie wpuścić? Jesteś już tutaj! Ochrony nie ma przy korytarzu..
- No fakt, a jak mnie nie będzie chciał słuchać?
- To powiedz, że jak nie przyjdzie to zacznę Go obgadywać z Łukaszem.. On będzie wiedział o co chodzi..
- No dobra. - powiedziała dziewczyna kierując się w stronę murawy. Po chwili zniknęła mi z oczu..
*Nicola*
Weszłam na murawę i zaczęłam rozglądać się za Łukaszem.. Po chwili znalazłam Go stojącego obok Lewandowskiego.. Odważnie wkroczyłam na boisku i podeszłam do nich.
- Ekhm.. - powiedziałam, a on wtedy na mnie spojrzeli..
- Tak? Lewandowski autografy rozdaje później..
- Nie chce autografu Lewandowskiego, dla mnie on jest dupkiem.. - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo.. Mężczyźni popatrzyli na mnie, po czym na siebie..
- To o co chodzi? - zapytał Lewandowski
- O Luizę..
- Co z nią nie tak? - szybko zapytał Robert..
- Nie do Ciebie tu przyszłam tylko do Łukasza.. - powiedziałam posyłając mu dzikie spojrzenie.. - A więc Luiza prosi, abyś do niej przyszedł! W tej chwili! - dodałam widząc jego minę.
- Skąd mogę wiedzieć, ze mnie nie zaciągniesz tam i nie zgwałcisz? - zapytał już uśmiechając się.
- Hmm, bo powinieneś mi ufać.. A po za tym, Luiza powiedziała, że jak nie przyjdziesz to zacznie Cię obgadywać z Łukaszem.. - dokończyłam..
- Oooł, w takim razie Robert przepraszam Cię, muszę lecieć do mojej kochanej siostrzyczki.. - powiedział Teo.
- Siostry? - zapytał zdezorientowany Robert.
- Długa historia. - powiedział Łukasz.. - Prowadź.. - skierował te słowa do mnie.
*Luiza*
Stałam oparta o ścianę dłuższą chwilę, po chwili jednak zobaczyłam Łukasza i Nicole, zmierzających w moim kierunku..
- Łukasz! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję i znowu zaczęłam płakać..
- Nie płacz mała! Proszę nie płacz.. - mówił głaszcząc mnie po głowie..


A wiec tak, nie było tych 20 komentarzy, ale niektóre komentarze były tak cudowne, ze wstawiam następny rozdział! Mam nadzieję, ze się podoba i jeżeli jest trochę krótki to przepraszam! 
A WIĘC, KILKA OSÓB PROSIŁO MNIE, ABYM NAPISAŁA COŚ O SOBIE.. ZROBIMY MAŁĄ ZABAWĘ.. POD POSTEM W KOMENTARZACH PISZECIE PYTANIA, CO CHCIELIBYŚCIE O MNIE WIEDZIEĆ I TAKIE TAM, A 25 MAJA (GÓRA 26 MAJA) DODAM ODPOWIEDZI NA TE PYTANIA! A WIĘC PYTAJCIE! :)

sobota, 18 maja 2013

ROZDZIAŁ 19

Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na niego. Uśmiechał się.. Szkoda, że nie wiem, że nie czuję nic do niego..
- Pięknie wyglądasz.. - powiedział. - Warto było lecieć tak długo, aby Cię zobaczyć.
- Ohh, jak miło. - powiedziałam.
- A powiesz mi, co się stało, że uciekłaś aż do Polski?
- Chciałam poznać mojego ojca..
- Taak. Jak dzwoniłem, to nic o tacie nie mówiłaś..
- Ojejku.. No bo dopiero później dowiedziałam się, że Władek tu mieszka..
- Władek? Już poderwałaś jakiegoś chłopaka? Pamiętasz chyba, że ze mną jesteś, prawda?
- Władek to mój tata.. Hmm, jestem z Tobą? Czemu dopiero teraz się o tym dowiaduję?
- Nie wiedziałaś? To uważasz, że te pocałunki nic nie oznaczały? Że nic dla Ciebie nie znaczyły i że jestem dla Ciebie tylko kolegą?
- Nie Cristiano. Jesteś dla mnie ważny. Jesteś cudownym mężczyzną i uważam, że nie zasługuję na Ciebie..
- Co jest ze mną nie tak?
- To nie Twoja wina..
- Nie moja wina! Każda dziewczyna mówi to samo!
- Ale ja nie jestem każda..
- No może jesteś wyjątkowa, ale nie mów, że to nie moja wina.. Co mam zrobić, abyś uważała mnie za idealnego mężczyznę? Za mężczyznę, który zasługuję na Twoje serce?
- Cristiano poznaliśmy się dwa dni temu.. Prawie, że się nie znamy..
- To może poznamy się?
- Tak, tutaj na lotnisku?
- No możemy gdzieś jechać..
*Około 2 godziny później*
- To co może zagramy w pytania? - zapytał Cris.
- No dobra, ale to Ty zaczynasz...
- No niech Ci będzie..
- No to słucham.
- Wiem o Tobie, tylko to, że nazywasz się Luiza Milewska, masz 20 lat, grasz w piłkę nożną i Twój ulubiony klub to Borussia Madryt.. A więc moje pierwsze pytanie, jak poznałaś piłkarzy z Borussii?
- Hmm, to było dość dziwne spotkanie.. Bo pewnego razu miałam małą depresję no i siedziałam w parku na ławce płacząc.. Gdy już chciałam iść do domu, to wstając z ławki straciłam równowagę no i upadłabym, gdyby nie Piszczek. Złapał mnie, no i zaczęliśmy rozmawiać, a potem jakoś to potoczyło się dalej... - powiedziałam przypominając sobie ten dzień, gdy obudziłam się w łóżku z Lewandowskim i to jaki wtedy był dla mnie Piszczek i Ewa..
- Ooo, to miło z jego strony.. - powiedział.
- No to teraz ja.. Wiem, że nazywasz się Cristiano Ronaldo, masz 28 lat, grasz w Realu Madryt i to jest chyba Twój ulubiony klub.. A moje pytanie brzmi.. Wszystkie media krzyczą, że masz syna.. Czy kobieta, która Ci go urodziła to Twoja dziewczyna, narzeczona, a może żona?
- Tak, urodziła mi syna, ale nikim dla mnie nie jest.. Byliśmy kiedyś razem no i wtedy jakoś tak wyszło, że zapomnieliśmy się zabezpieczyć.. No i wiesz jak to dalej działa.. Ale jest tylko matką mojego syna oraz koleżanką, ale nikim więcej nie będzie.. Jestem singlem, który czeka na te jedyną, ale po drodze spotyka też inne interesujące dziewczyny..
- Ooo, no proszę, czego to ja się dowiaduję..
- Teraz ja. Jaki jest powód przyjazdu do Polski?
- Hmm, powiedzmy, że muszę sobie wszystko poukładać i pozapominać o niektórych rzeczach i osobach..
- Jestem w tych osobach o których chcesz zapomnieć?
- Ty?
- Nie, Święty Walenty..
- Wiesz, tego człowieka jeszcze nie znam..
- No.. To jestem w tych osobach?
- O których chcę zapomnieć?
- Tak.
- Nie. Nie jesteś. Z Tobą chcę jak najwięcej czasu spędzać..
- Luiza! Jesteś? - krzyknął czyjś głos z dołu.
- Jestem! - odkrzyknęłam. Tak to był głos Władka.
- Sama? - zapytał i mogłam domyśleć się, że łobuzersko się uśmiechał.
- Nie! Jest ze mną bliska osoba..
- To może mnie z nią poznasz?
- Nie wiem, czy nie padniesz na zawał..
- Spokojnie! Poznałem już Lewandowskiego, to żadna większa niespodzianka mnie nie spotka!
- Żebyś się nie zdziwił. - krzyknęłam i złapałam Crisa za rękę.
Skierowaliśmy się do schodów i zeszliśmy do salonu. Na kanapie siedział Władek i przerzucał kanały szukając czegoś..
- Tato. - powiedziałam. Władek odwrócił głowę i zastygł tak przez chwilę. - Poznaj Cristiano Ronaldo, Cris poznaj mojego tatę. - dokończyłam.
Cris podszedł do taty i wyciągnął rękę w jego kierunku.
- Miło mi Pana poznać. - powiedział, gdy tata podał mu rękę.. - Ja przepraszam, ale samolot mam za godzinę i muszę jechać. - dokończył.
- Chodź to Cię odprowadzę na lotnisko.. - powiedziałam i złapałam go za rękę, aby szybciej wyjść z domu..
- Dziękuję. - powiedziałam, gdy byliśmy przed drzwiami.
- Za co?
- Za to, że wymyśliłeś to z tym lotem..
- Ale ja tego nie wymyśliłem, ja lecę za godzinę do Madrytu..
- Nie zostaniesz ze mną?
- Niee..
- To opłacało Ci się przylecieć z Madrytu, aż do Warszawy tylko na kilka godzin?
- Opłacało.. Bo zobaczyłem Ciebie, Twój uśmiech, poznałem Twojego tatę, dowiedziałem się czegoś o Tobie..
- Hohoho, no tak.
- No, ale następnym razem widzimy się już w Madrycie, prawda?
- Jeżeli będziesz tak długo czekał, to tak..
- To masz zamiar na długo tu się osiedlić?
- Tu? Chyba nie.. Za kilka dni pewnie wyjadę, ale jadę do Dortmundu.. Tam mam rodzinę, wspaniałych przyjaciół i.. - I Roberta. No tak, wyznał mi miłość, a ja uciekłam.. To tak jakbym ja wyznała miłość jemu, a on by uciekł.. Chyba już wiem jak Lewandowski mógł się poczuć..
- I? - zapytał Cris.
- I dom.. - szybko odpowiedziałam.
Widziałam, że Cris w to nie uwierzył, ale też nie próbował dowiedzieć się prawdy.. Pewnie będzie czekał na rozwój sprawy..
- Samolot na mnie czeka.. - powiedział Cris. - Do zobaczenia. - dodał dając mi buziaka w policzek.
- Do zobaczenia. - powiedziałam, gdy już stał do mnie plecami..
Poczekałam aż zniknie mi z oczu i wyszłam z budynku..
Nie wiedziałam jak z ulicy, na której jestem dojść do domu Władka.. Jednak wiedziałam, na jakiej ulicy jestem i gdzie jest stadion Polonii Warszawy.. * Włączyłam GPS w telefonie i wpisałam ulice. Pokazała mi się droga.. Przejście tej trasy zajmie mi jakąś godzinę.. Hmm, chyba jakoś tak trening będzie kończył Łukasz..
*Około godzinę później*
Doszłam do stadionu.. Może nie był tak wspaniały jak Signal Iduna Park, ale nie był też najgorszy.. Weszłam na teren stadionu i gdy chciałam wejść do środka zatrzymał mnie ochroniarz przy drzwiach..
- A Panienka do kogo? - zapytał po polsku.. Ja nie rozumiejąca języka polskiego spojrzałam na niego jak na ducha.. Chyba zorientował się o co chodzi i powiedział już po angielsku - Do kogo to Panienka przyszła?
- Do Łukasza Teodorczyka.. - powiedziałam..
- Z tego co mi wiadomo, to Łukasz Teodorczyk nie ma dziewczyny..
- Nie jestem jego dziewczyną.. - szybko sprostowałam..
- To kim? Fanką?
- Nie. Jest moja bliską znajomą. - powiedział Łukasz, który stał i uśmiechał się promiennie.. Chyba usłyszał kawałek naszej rozmowy..
- A no to przepraszam, jeżeli miała wejść do środka, a ja jej nie wpuściłem.. - powiedział ochroniarz i odsunął się, abym mogła wejść.
- Bliską znajomą? - zapytałam Teo, gdy już oddaliliśmy się od ochroniarza..
- Moją siostrą nie staje się z dnia na dzień, na to miano trzeba zasłużyć, a dzisiaj już mnie obgadywałaś z Piszczkiem.. - powiedział i uśmiechnął się.
- Co? Skąd wiesz?
- No wiesz, prowadziłem samochód, jak z nim rozmawiałaś no i było wymieniane tam moje imię i nazwisko, wiec nie trudno się domyśleć..
O mamo! No tak, że ja wcześniej sobie tego nie przypomniałam!
- A skąd Ty znasz Piszczka? Przecież nie gracie w jednym klubie.. - powiedziałam..
- Poznaliśmy się na zgrupowaniu Reprezentacji Polski.. Widzę, że nie wiesz sporo o Polsce..
- No jakoś za bardzo nie.. Znam tylko trzech.. Znaczy teraz czterech piłkarzy z Polski, i jestem w Polsce po raz pierwszy..
- Czterech? Czyżby trójka z Borussii i ja?
- Dokładnie tak!
- Uuu, czuję się wyjątkowo..
- Bo tak masz czuć się braciszku.. - powiedziałam i trochę ściszyłam głos, na ostatnim słowie..
Popatrzyłam na Łukasza.. Uśmiechnął się, gdy powiedziałam do niego ,,braciszku", a po chwili przyciągnął mnie do siebie i przytulił..


*Wiem, że Teo gra w Lechu Poznań, no ale wcześniej grał w Polonii Warszawie i tak mi bardziej pasuję! :)


Hejka! Dodaje następny 19 rozdział, jest tutaj już trochę widoczna więź rodzinna między Łukaszem, a Luizą.. A następny rozdział wydaje mi się strasznie romantyczny i pojawi się w nim nowa postać.. A właśnie co do bohaterów.. Zakładka z bohaterami została już uzupełniona, a w niej również nowa dziewczyna z następnego rozdziału! Proszę o komentarze, bo dają one wielką motywację, a ze względu na to, ze dobrowolnie nie chcecie ich dodawać, to chyba trzeba na Was to wymusić! Od razu mówie, ze czekam na te dobre jak i złe komentarze! A więc:
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ (od razu mówię, że komentarze, które pisały jedne osoby nie są zaliczane! Można sprawdzić po liczbach wyświetleń! :) )
Pozdrawiam i życzę Wam udanej soboty, której już mało i miło spędzonej niedzieli! :)

środa, 15 maja 2013

ROZDZIAŁ 18

Rozdział dedykuje Dominice. Dziewczynie, która przeczytała pierwsza mój 17 rozdział, a od razu powiem, że został dodany dość późno! :)

Obudziła mnie kobieta, która siedziała obok mnie informując, że samolot już wylądował. Wstałam z fotela i ruszyłam, aby odebrać walizki. Po drodze włączyłam swój telefon. 56 wiadomości i 43 nieodebrane połączenia.. Łaał, jednak komuś na mnie zależy. Zobaczyłam, że dzwonił również Cristiano. Znalazłam jego numer w kontaktach i wcisnęłam zieloną słuchawkę.. I co ja mu powiem? Że te pocałunki to nic? Że mnie nie obchodzi? Że się nim bawiłam, a teraz uciekam, bo mężczyzna, do którego coś czuję wyznał mi miłość?
- Luiza! Cholera! Czemu nie odbierasz telefonu i jak przyszedłem do Ciebie do pokoju, to chłopaki powiedzieli, że wyjechałaś? - wykrzyczał Ronaldo.
- Tak, Cris. Przepraszam, powinnam Ci powiedzieć..
- Jejku, dziewczyno.. Czemu wyjechałaś?
- Potrzebuję teraz odpoczynku.. Od chłopaków, piłkarzy, piłki nożnej, Madrytu i Dortmundu..
- Uhuhu.. A jakbym Ci powiedział, że nie jestem piłkarzem, to mógłbym się z Tobą spotkać?
- Ależ to zależy od tego czy będzie Ci się chciało do mnie lecieć..
- A gdzie jesteś?
- W Rosji..
- W Rosji?!
- A nie. Przepraszam, to Polska..
- Po jaką cholerę poleciałaś do Rosji, czy tam Polski?
- Żeby uciec, a to jest najodpowiedniejsze miejsce.. I to jest Polska..
- No dobra, dobra.. Spokojnie Ronaldo.. Spokojnie.. - zaczął mówić do siebie.
- Cris?
- Tak?
- Przyleć do mnie.. Chcę porozmawiać, ale nie jest to rozmowa na telefon..
- Doobra.. A gdzie dokładnie?
- Warszawa.. Chyba..
- Dobra.. To ja idę zabukować bilety, a Ty na mnie tam czekaj..
- No wiesz.. Na lotnisku, to ja na Ciebie nie będę czekała.. Pójdę poszukać hotelu..
- No dobra..
- Cristiano, muszę kończyć, bo ktoś do mnie dzwoni.
- Dobra, dobra. Pa.
- Pa. - powiedziałam rozłączając się.
Dzwoniła mama, szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Kochanie, jesteś w Dortmundzie, bo musimy porozmawiać? - zapytała mama.
- Nie..
- A gdzie?
- W Polsce..
- Jak to? Władek Ci powiedział?!
- Jaki Władek? I co mi miał powiedzieć?
- Ohh.. Pamiętasz jak pytałaś o swojego ojca?
- Taak. - powiedziałam, choć ja tego nie pamiętałam.
- No właśnie nazywa się Władek i mieszka w Polsce, w Warszawie i chciał Cię poznać i chciałam właśnie o tym z Tobą rozmawiać..
- Aha. Mamo podasz mi adres, tego Władka?
- Tak.- odpowiedziała i podała mi adres mojego taty.. Mojego taty? No dobra.. Czas go poznać.. Taksówka wjechała na ulicę i zatrzymała się pod wielkim domem. Na zewnątrz był wielki ogród, a z tyłu widać było basen. Jeszcze raz spojrzałam na kartkę, czy to na pewno ten adres.. Tak.. To ten sam adres, co mama podyktowała.. Miała zadzwonić do tego całego Władka i poinformować, że przyjadę.. Pierwszy raz zobaczę mojego ojca..Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z taksówki. Podeszłam do bary i zadzwoniłam dzwonkiem.. Brama zaczęła się otwierać, a ja powoli zaczęłam wchodzić.. Po chwili z domu wyszedł mężczyzna.. Jego włosy już nie były brązowe, ale nie były też siwe.. Na nosie miał okulary i ubrany był w garnitur..
- Luiza.. - powiedział i łzy spłynęły po jego policzku.. - Tak bardzo chciałem Cię poznać! Czekałem tyle lat, aż w końcu Twoja matka mi pozwoliła! Kochanie.. - powiedział i przytulił się do mnie..
Po chwili z domu wyszedł chłopak.. Wyglądał na jakieś 20 lat.. Blond włosy, które są postawione za żel.. Władek w końcu mnie puścił i uśmiechnął się..
- Luiza, to jest Łukasz.. - powiedział pokazując na chłopaka.. - Mój syn. Łukasz to jest Luiza.. - powiedział pokazując na mnie.. - Moja córka. - powiedział dumnie wypinając pierś.
Podszedł do mnie i podał rękę uśmiechając się. Kojarzyłam go jakoś. Jakbym gdzieś go widziała..
- Luiza.. Chodź może do domu.. Słyszałem, że przyjechałaś na dłużej i potrzebujesz noclegu.. - powiedział Władek.
- Przyjechałam na jakiś czas, ale zamieszkam w hotelu, bo ma do mnie dojechać jeszcze przyjaciel..
- Przyjaciel powiadasz?
- Tak..
- No, ale na pewno nie chcesz zamieszkać z nami? Miejsce znajdzie się też dla tego chłopaka..
- Dobra, zobaczymy.. Porozmawiam z nim..
- Dobrze,  ja muszę jechać do pracy, ale Łukasz chętnie z Tobą porozmawia. - powiedział i dał mi całusa w czoło, a potem wyszedł kierując się w stronę samochodu..
- No.. To chodź do środka. - powiedział chłopak, biorąc ode mnie torby i puszczając mnie w drzwiach.
Weszłam do środka.. Było cudownie.. Łukasz położył walizki w salonie i podszedł do mnie..
- Oprowadzić Cię?
- Chyba skorzystam z Twojej propozycji..
Weszliśmy do pokoju obok. Chłopak oprowadzał mnie po całym domu i opowiadał co się gdzie znajduję.. Po chwili zadzwonił mi telefon. Był to Cristiano..
- Tak? - powiedziałam odbierając telefon.
- Wylądowałem w tej cholernej Polsce i nie wiem, co, jak i gdzie.. Dlatego czekam na Ciebie na lotnisku..
- Pierdoła.. Dobra postaram się zaraz przyjechać.
- Okej, czekam. Pa.
- Pa. - powiedziałam rozłączając się.
- Emm. Łukasz, ja muszę jechać na lotnisko..
- Okeej. Zawieźć Cię? Bo za jakieś pół godziny mam trening, a lotnisko nawet po drodze jest..
- Jakbyś mógł..
- No to chodź. - powiedział wychodząc z pokoju i kierując się do wyjścia.
Wyszłam za nim i usiadłam do samochodu.. Powiedział, że jedzie na trening.. Jejku! Mam nadzieję, że nie jest piłkarzem!
Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Piszczka..
- Łukasz? - zapytałam.
- Jejku! Luiza! Gdzie jesteś! I po co tam pojechałaś?
- Możemy przejść na  niemiecki? - zapytałam już po niemiecku, gdyż rozmawialiśmy po angielsku, tak jak z Łukaszem i Władkiem..
- Co jest? Coś się stało?
- Jest sprawa..
- No?
- Jestem w Polsce.. A dokładnie w Warszawie.. Poznałam swojego tatę..
- Luizy tatę?
- Tak.
- No i o co chodzi?
- On ma syna..
- No to chyba jest normalne.. Chciał mieć przy sobie jakieś dziecko..
- No, ale ten chłopak powiedział, że ma trening za pół godziny i nazywa się Łukasz Teodorczyk.. Czy jest u Was w Polsce taki piłkarz? - powiedziałam i spojrzałam na Łukasza, który na mnie sie spojrzał, gdy wymieniłam jego imię.
- Teo to Twój brat? Uuu, dobry wybór!
- Jejku! Piszczu! To nie ja przecież wybieram rodzeństwo! - powiedziałam.
- Oj, no wiem. Wiem..
- Dobra. Jest on piłkarzem?
- Tak.
- Dobra, dziękuję. Ja muszę kończyć, pa.
- Pa. - powiedział, a ja rozłączyłam się.
Spojrzałam na Łukasza.. Kurde... Mam brata piłkarza! A chciałam oderwać się od tych cholernych piłkarzy!
- Znasz Łukasza Piszczka? - zapytał Teo, jak to go nazwał Łukasz.
- Tak. To mój przyjaciel. Wspaniały przyjaciel. - powiedziałam.
Po tych słowach samochód się zatrzymał. Staliśmy przed lotniskiem. Wyszłam z samochodu i powiedziałam, tylko krótkie ,,dziękuję". Weszłam do sali przylotów.. Na ławce siedział Cris. Gdy mnie zobaczył, to wstał z ławki i podszedł do mnie. Gdy nasze twarze były centymetry od siebie czułam jego oddech. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku..


Tak, tak, tak. Wiem taka trochę moda na sukces.. No, ale postaram się to rozkręcić.. Mam tylko nadzieję, że mnie nie opuścicie, bo mam jeszcze sporo pomysłów na to opowiadanie i mam nadzieję, że czytelników będzie przybywało, a nie ubywało.. Rozdział 17, miał być inny niż został dodany, ale chciałam trochę przyśpieszyć, akcję.. I obiecuję, że więcej tak nie przyśpieszę! Miałam już nie brać więcej piłkarzy, ale postanowiłam, że dodam jeszcze Teodorczyka i chyba koniec z tymi sławnymi osobami, bo kurde, jakim trzeba być szczęściarzem, aby aż tylu piłkarzy poznać! :o No dobra, mam nadzieję, że się podoba i czekam na komentarze! Oczywiście mile widziane są i te dobre co i złe komentarze, bo wszystkie wasze uwagi pomagają mi w dalszym pisaniu.. Dają wielką motywację, dlatego komentujemy! :*
P.S. ZAPRASZAM NA BLOGA MOJEJ PRZYJACIÓŁKI! Nie oceniaj książki po okładce.!!! :D :D

poniedziałek, 13 maja 2013

ROZDZIAŁ 17

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Zerwałam się z łóżka i zorientowałam się, że jestem w tych samych ciuchach co na meczu. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Na korytarzu stał Kuba, Łukasz, Marco, Mario i Lewandowski.. Lewandowski? Co on kurwa tu robi? Najpierw mnie wyzywa od dziwek, a potem przychodzi pod mój pokój?! Lekka przesada!
- Obudziliśmy Cię? - zapytał Marco.
- Nie.. - odpowiedziałam.
- Jasne, właśnie widać, że nie spałaś.
- Oj no dobra. Wejdźcie, w 10 minut się ogarnę i będziemy mogli gadać.
- 10 minut? Nie ufałbym Ci.. - powiedział Piszczek.
- Czemu?
- Ronaldo mi już opowiadał, że czekał na Ciebie tylko 30 minut..
- Już się wygadał? A to plotkara z niego!
- Haha! No, ale dobra, może wytrzymamy jakoś, a jak nie to sami się porządzimy, dobra? - zapytał Mario.
- No spoko, spoko.
Podeszłam do torby i wygrzebałam jakieś pierwsze lepsze ubrania. Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Zaczęłam się przebierać, po czym pomalowałam sobie rzęsy i zrobiłam niechlujnego koka. Wyszłam z łazienki.. Moim oczom ukazał się niecodzienny widok.. Mario, Marco i Lewandowski leżeli na łóżku już śpiąc, a Kuba i Łukasz jedli kanapki.
- No widzę, ze daliście sobie radę. - powiedziałam.
- No co? - zapytał Łukasz.
- Zgłodnieliśmy! - dopowiedział Kuba.
- Nie no nie mam nic przeciwko.. - odpowiedziałam, podnosząc ręce w górę w obronnym geście.
*Rano*
Obudziłam się. Po mojej prawej stronie leżał Marco, a po lewej Łukasz.. Tak.. Chłopcy postanowili, że zostaną i wpakowali mi się do łóżka. Debile.. Zwlekłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Ubrałam się i weszłam do kuchni. Siedział tam już Marco.
- Możemy pogadać? - zapytał.
- Jasne. - odpowiedziałam.
- Pewnie masz sporo przyjaciół.. Pewnie masz sporo ludzi, na których Ci zależy i sporo, którym na Tobie zależy.. Pewnie sporo ludzi Cię lubi..
- Marco.. Do czego zmierzasz?
- Czy masz może w tym wielkim sercu, które jest dobre nawet dla takiego dupka jak Lewandowski miejsce dla mnie?
- Ale jak to?
- Nie chodzi mi o wielką miłość i takie, tam.. No bo ładna jesteś.. To trzeba przyznać.. Pociągasz.. Ale chcę Cię mieć tylko jako przyjaciółkę, bo wiem, że wtedy zostaniesz ze mną na długo!
- Ohh, Marco jak miło!
- To jak, przyjaciele? - uśmiechnął się wyciągając rękę w moim kierunku.
- Przyjaciele. - powiedziałam podając mu rękę.
- No to teraz możemy pogadać na serio..
- Może ja zacznę?
- No dobra..
- Co robi Lewandowski w moim domu i dlaczego on wczoraj z Wami przyszedł? O nim mowy nie było jak rozmawialiśmy..
- No właśnie o to chodzi.. Lewandowski nie jest przekonany, czy to na pewno Ty jesteś Amelią no i chcę to sprawdzić.. Wtedy na boisku wyzywając Cię od dziwek chciał sprawdzić Twoją reakcję i stwierdził, że są wielkie szansę, że to ta prawdziwa Amelia, bo jakbyś była kimś innym, to chciałabyś się pociąć jak kiedyś..
- What the fuck? Możesz gadać bardziej rozumnie, bo nic nie rozumiem?
- Lewandowski nazwał Cię dziwką, aby sprawdzić, czy na pewno jesteś Amelią..
- I stwierdził, że?
- Że są wielkie szansę, ze to prawda.. Nie uwierzysz, ale on nawet zaczął czytać na temat takiej zamiany dusz i stwierdził, że może jednak nie jesteś tak bardzo psychiczna..
- Ohh, jak miło z jego strony.. - powiedziałam sarkastycznie.
- Oj Luiza..
- Co Luiza? Lewandowski Był, jest i będzie dupkiem!
- Ale coś Cię do niego ciągnie..
- Co?!
- Gdyby nic Cię do niego nie ciągnęło, to nie byłoby tych wszystkich pocałunków sprzed kilku dni... I nie broniłabyś Go, żeby Ronaldo go nie bił..
- Po prostu jestem dobroczynna.. Wczoraj chyba był dzień dobroci dla zwierząt, no nie?
- No jasne! Od razu dzień dobroci dla idiotów i skończonych debilów..
- No, a nie?
- Głupia jesteś..
- Ale za to chcesz się ze mną przyjaźnić..
- No jasne!
- No to co jemy coś?
- Nie..
- Nie jesteś głodny?
- Jestem, ale chcę jeszcze z Tobą porozmawiać..
- No to słucham Cię wszechwiedzący..
- Dlaczego w to wszystko wciągnęłaś Cristiano?
- Jak to?
- Przecież wiem, że nic do niego nie czujesz i tylko zranisz chłopaka..
- Skąd wiesz, że nic do niego nie czuję? Jesteś moim sercem? Nie.. Może i czuję coś do Lewandowskiego.. Ale gdy zobaczyłam Crisa, wiedziałem, że z tego będzie coś lepszego, większego, trwalszego..
- Taak. A na serio?
- Chcę zapomnieć o Lewandowskim..
- Nie jest tak prościej? Zobacz.. Psujesz i sobie życie i jemu.. Dzisiaj będziesz z Crisem na okładkach gazet jak się całujecie.. Wszyscy będą Was uważali za parę, ale nie zapomnisz tak szybko o Robercie..
- Lewandowski to idiota, czy chcesz tego czy nie!
- Może i idiota, ale uwielbia Twój głos, uwielbia Twój uśmiech, uwielbia Twoje oczy, uwielbia Twoje nogi, uwielbia wszystko w Tobie.. - powiedział czyjś głos. Odwróciłam się szybko w tamtą stronę. Stał tam Lewandowski. - Uwielbia każdą chwilę z Tobą spędzoną.. Uwielbia i Luizę i Amelię.. Ma dwie boginie w jednym.. Jedna sexu.. Lepszej nie znajdziesz na całym świecie.. A druga wyglądu.. Piękniejszej to w kosmosie nie znajdziesz.. A charakter obie mają taki sam.. I co ja biedak mam zrobić, aby zwrócić uwagę tej wielkiej bogini? Co mam zrobić, abyś mi wybaczyła i żeby było tak jak kiedyś? Co mam zrobić?
- Robert.. Ja.. Ja.. Nic nie możesz zrobić.. W moim życiu teraz jest Cristiano.. - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Otworzyłam drzwi, ale w tym momencie ktoś złapał mnie za rękę. To Robert..
- Kocham Cię Luiza! Kocham Cię Luiza ponad życie! Tak, Luiza! Kocham Cię najbardziej na świecie! - powiedział..
Do moich oczu napłynęły łzy. Szybko wyrwałam swoją rękę z jego ucisku i pobiegłam do winy.. Weszłam i zjechałam do recepcji.. Szybko wybiegłam z hotelu i usiadłam na pobliskiej ławce.. Założyłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać.. Czemu? Bo nie jestem stała w uczuciach.. Nie wiem co czuję.. Nie wiem kogo kocham, a kto jest dla mnie tylko bliski.. Najlepiej zrobiłabym uciekając i zostawiając wszystko za sobą.. Właśnie! To jest myśl! Nigdy nie uciekałam przed problemami.. Hoho.. Nigdy.. No dobra rzadko kiedy uciekam przed problemami.. Teraz czas, aby się z tego wyrwać.. Wstałam z ławki, otarłam policzki i ruszyłam w stronę lotniska. Wyjęłam telefon i napisałam sms'a do Piszczka..
,,Pewnie już wiesz co się stało.. Ja nie umiem żyć normalnie.. Nie wiem co zrobić.. Uciekam.. Tak.. Weźmiesz moja torbę z wszystkimi rzeczami do siebie.. Lecę teraz do Dortmundu, aby zabrać torbę z czystymi rzeczami.. Dalej nie wiem gdzie polecę.. Każda sekunda mojego życia będzie spontaniczna.."
Wysłałam wiadomość i zamówiłam bilet na lot do Dortmundu..
*Kilka godzin później*
Ewy na szczęście nie ma.. Zapakowałam dwie torby i wyszłam z domu Piszczków.. Poszłam na lotnisko i czekałam na mój samolot.. Tak! Teraz zaczynam nowe życie! Życie bez piłkarzy i bez problemów! Spotkam miłość mojego życia i będę szczęśliwa! Po kilku minutach wchodziłam do samolotu.. Usiadłam wygodnie w fotelu i zasnęłam...




NIESPODZIANKA! Hohohoho! Taki tam bonusik za całe 4.195 wyświetleń! Jest rozdział 17 i są nowe problemy oraz niespodzianki.. A teraz pytanie do Was.. CZY CHCECIE, ABY LUIZA POZNAŁA TAM KOLEJNĄ SŁAWNĄ OSOBĘ (JUŻ NIE PIŁKARZ) CZY TYM RAZEM JUŻ ZWYKŁĄ? :)
Odpowiedzi piszcie w komentarzach.. Potrzebuję Waszej pomocy, bo nie wiem co chcecie czytać :P
P.S. ZAPRASZAM NA BLOGA MOJEJ PRZYJACIÓŁKI Nie oceniaj książki po okładce. !!! :D :D
Pozdrawiam! :)

ROZDZIAŁ 16

Ronaldo się zatrzymał i popatrzył na mnie.
- Co jest? Nie chcesz nigdzie ze mną iść? - zapytał...
- Nieee. Po prostu muszę się chyba przebrać z tego stroju.. - powiedziałam pokazując na mnie swoją ręką.
- Wyglądasz pięknie, no ale skoro nalegasz.. - powiedział.
Czułam jak robię się cała czerwona. Pierwszy raz mężczyzna mi powiedział, że wyglądam pięknie.. I to w dresie! No, ale dobra. Wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod hotel.
Czekasz, czy idziesz ze mną? - zapytałam.
- Chętnie bym poszedł, ale sądzę, że i tak byś przebierała się w osobnym pokoju, jak najdalej ode mnie, a więc poczekam.. - powiedział.
- Hhaha, jaki z Ciebie jasnowidz! 
- Nooo.
- To czekaj na mnie. Za jakieś 10 minut będę.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko... No tak.. Miałam się ubierać, a siedzę sobie jakby nigdy nic.. Milewska! Jaka Ty głupia jesteś! Zerwałam się nagle z kanapy i podbiegłam do walizki, w której miałam ubrania.. Zaczęłam przerzucać wszystko co znalazłam.. Nic się nie nadawało.. Postanowiłam, że pójdę pod prysznic, a potem dopiero coś wybiorę! A co tam! Chciał czekać, to niech czeka! Weszłam do łazienki i się rozebrałam. Następnie odkręciłam wodę pod prysznicem i weszłam zasuwając kabinę. Po kilku minutach szybkiego brania prysznica owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam znowu ku walizce.. Znowu zaczęłam wszystko przeglądać. W końcu coś znalazłam. Szybko ubrałam się i wyszłam zamykając pokój. Wychodząc przed hotel zobaczyłam samochód Ronalda, który został otoczony przez reporterów. Założyłam okulary i podeszłam do niego, przepychając się przez tłum. Cris stał przed samochodem odpowiadając na pytania, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko. Otworzył drzwi od samochodu od strony pasażera i zaprosił mnie ręką. Usiadłam, a gdy Ronaldo zamykał drzwi zobaczyłam, jak reporterzy jeszcze bardziej się na niego rzucają.. Coś sądzę, że stanę się dziewczyną Crisa.. Po chwili obok siedział już Ronaldo.. Popatrzyłam na niego, a on rozpoczął naszą jazdę..
- Długo zajęło Ci to przebranie się.. - powiedział nagle.
- Wcale nie, było max 30 minut.. - odpowiedziałam.
- Hmm.. Wiesz nie powiedziałbym.. Siedziałem w samochodzie 40 minut, a potem wyszedłem i reporterzy się na mnie rzucili.. A od pory, kiedy wyszłaś minęło teraz... - powiedział zerkając na zegarek - godzina i czterdzieści osiem minut.. 
- Na serio? 
- Taak.
- No dobra. Zmieńmy temat. Gdzie jedziemy?
- Hmm.. Niespodzianka, ale powiem Ci, że ładnie wyglądasz.. - powiedział odrywając oczy od drogi i patrząc na mnie.
- Patrz na drogę, a nie na mnie! - odpowiedziałam, łapiąc Go za policzek i przekręcając jego twarz w stronę drogi.
- Hmm, wiesz.. Tutaj.. W samochodzie są bardziej kuszące widoki..
- Haha! Śmieszne! Patrz na drogę, bo spowodujesz wypadek i już nie będzie tak ładnych widoków!
- Oj, no dobra. No...
- To powiesz mi, gdzie jedziemy?
- Niespodzianka.
- Dupek. - powiedziałam cicho.
- Słucham? - zapytał, gwałtownie hamując.. Poleciałam do przodu.. Na szczęście miałam zapięte pasy, co mnie uratowało od wylecenia przez szybę. 
- Co do cholery robisz? Chcesz żebym umarła?!
- Chcę usłyszeć co powiedziałaś. - powiedział robiąc poważną minę..
- Nic. Jedźmy już.
- Nie pojedziemy, dopóki mi nie odpowiesz..
- Ronaldo! Stoisz na środku drogi!
- Ehem. - powiedział i zjechał samochodem na pobocze. - Teraz już nie.
- A więc co powiedziałaś?
- Ale kiedy?
- Nie udawaj takiej.. Dokładnie wiesz o co chodzi..
- Nie przypominam sobie..
- Chodzi o to słowo, które powiedziałaś, przed moim hamowaniem.. 
- A było tak od razu.. Nie pamiętam..
- Luiza.. - powiedział zbliżając się do mnie.
- Tak?
- Co powiedziałaś? - zapytał, gdy nasze usta dzieliły milimetry.
- Na prawdę nie pamiętam..
- Przypomnieć Ci?
- Hmm.. Możesz.. - odpowiedziałam, a Ronaldo zaczął mnie całować.
Nie opierałam się. Jego usta, były takie gorące. Ugryzł moją wargę, a ja otworzyłam usta. On wepchnął tam swój język i zaczęliśmy walczyć językami. W pewnej chwili zza krzewów coś się rozbłysło. Szybko od siebie odskoczyliśmy.
- Kurwa! - powiedział Cris.
- Co się stało?
- Jutro będziemy na pierwszych stronach wszystkich magazynów..
- Ojejku!
- Wiesz co.. Chyba z naszej wycieczki dzisiaj będą nici.. Bo za dwie godziny mam mecz..
- To może wpadniesz do mnie? 
- Hmm, a co proponujesz tam robić?
- Wiesz, Ty nie możesz się przemęczać przed meczem, dlatego zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz..
- Haha! Kochana. - powiedział dając mi buziaka w policzek.
- I to jak! No to kierunek hotel!
- Taa.
Po kilku minutach dojechaliśmy. Weszliśmy do hotelu i usiedliśmy na łóżku. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni, aby zrobić kawę. Niby hotel, a pomieszczeń sporo.. Podłączyłam wodę i wróciłam do Crisa. Siedział na łóżku, a w ręku miał koszulkę Borussii Dortmund z numerem 26 i nazwiskiem ,,PISZCZEK". 
Zobaczył, ze weszłam do pokoju i podniósł koszulkę..
- Co to ma być? - zapytał. - On ma żonę..
- Wieem.
- A ja nie mam.
- To ma coś oznaczać?
- Niee, tylko Ci mówię, że na dzisiejszy mecz możesz założył koszulkę Realu Madryt z numerem 7 i nazwiskiem ,,RONALDO". Co Ty na to?
- Hmm.. Kusząca propozycją, ale..
- Ale?
- Przykro mi, ale nie skorzystam.. Od dawna jestem fanką Borussii i nawet Ty tego nie zmienisz. - powiedziałam posyłając mu jeden z moich najładniejszych uśmiechów. 
- Ohh.. No trudno..
*Kilka godzin później*
- Jeeest! Borussia w finale Ligi Mistrzów! Po raz pierwszy trzech Polaków w finale Ligi Mistrzów! - krzyczał komentator.
Razem z Ewą zeskoczyłyśmy z trybun i pobiegłyśmy do Piszczka. Rzuciłyśmy mu się na szyję i zaczęliśmy go przytulać.
- Wiem, że mnie kochacie, ale nie musicie mnie dusić. - powiedział Piszczek uśmiechając się. 
Wtedy spojrzałam na Ronaldo, stał z Pepe i Ikerem i o czymś rozmawiali. Stali tacy smutni, że aż mi się zrobiło smutno.
- Idź do niego. - powiedział Piszczek, pokazując głową w kierunku Ronalda..
- Ale jak to?
- Widać, że Ci się podoba.. Ty też mu się podobasz.. Teraz Cię potrzebuję.
- No dobra.
Podeszłam do trójki z Realu uśmiechając się lekko.
- Ej! Jest dobrze! - powiedziałam.
- Nie jest dobrze. - powiedział Cristiano.
- Nie? - powiedziałam i zaczęłam się do niego zbliżać. Po chwili Go pocałowałam. Uśmiechnął się przez pocałunek.
- Teraz już jest dobrze. - powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy..
- Gratuluję. - powiedział czyjś głos.. Odwróciliśmy się w stronę, z której dobiegał głos. Stał tam Lewandowski.. - I wygranej gratuluję.. I tej dziwki gratuluję.. - powiedział pokazując głową w moim kierunku i szyderczo się uśmiechnął.
- Jak ją nazwałeś?- zapytał Ronaldo, zbliżając się do niego.
- Nazwałem ją dziwką.. Bo jest dziwką... Małą, pyskatą i słabą dziwką.. - powiedział.
Ronaldo uderzył go w twarz. Złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie.
- Cris. Nie.. Nie ma za co go bić. - powiedziałam.
- Jak to nie ma? Słyszałaś jak Cię nazwał?
- Sam nie weźmie, ale innemu też nie da. Jak pies ogrodnika.. - powiedział czyjś głos. Odwróciliśmy się w tamtą stronę. To był Marco. Zawsze wiedział co powiedzieć.. - Przepraszam za jego słowa i za to jak się zachowuję, ale ostatnio zgłupiał.. Na prawdę..
- Spoko. - powiedziałam.
- Spoko? - zapytał Ronaldo. - Myślisz, że zwykłe ,,Przepraszam za niego" wystarczy, za to co on powiedział?
- Ronaldo! Uspokój się! Lewandowski nie chciał tego powiedzieć! Nawet ja to wiem! - powiedziałam i złapałam go za rękę. 
- Dobra. Już.- odpowiedział.
- Luiza.. Będę mógł dzisiaj wpaść z Piszczkiem, Mario i Kubą? - zapytał Marco.
- A wiecie gdzie? - zapytałam.
- Noo.. Można się domyślić.. Hotel najbliżej stadionu, czyż nie tak? - zapytał uśmiechając się i odpychając Lewandowskiego.
- Dokładnie!
- No to o 22 będziemy! 
- Okej.
- To do zobaczenia. - powiedział i zaczął popychać Lewego coś mu mówią. 
- Luiza? - zapytał Ronaldo.
- Co jest?
- Mnie nie zaprosisz?
- Haha, Ciebie nie muszę zapraszać, bo możesz wpadać kiedy chcesz. - powiedziałam dając mu buziaka w czubek nosa.
- Kochana..
- Tak, tak.. A teraz idź się przebierać i odpoczywaj..
- No dobra.. To jutro rano przyjdę po Ciebie, a Ty pójdziesz ze mną na trening. - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Ohh, no dobra.
Cristiano poszedł do szatni, a ja skierowałam się do wyjścia. Wyszłam ze stadionu.. Real wygrał 2:0 z Borussią, ale i tak to im nie dało przejścia do finału.. A więc jedną drużyną w finale jest Borussia, a drugą? Czyżby Bayern? Weszłam do gotelu i położyłam się na łóżku. Po chwili zasnęłam...






Tak! Tak! Jest nawet 29 komentarzy! Wiem! I przepraszam, że musieliście czekać! Ale jest następny! Teraz postaram się bez szantażów, ale nie będą to regularnie dodawane rozdziały! Mam nadzieję, że Wam się podoba ten rozdział! :D
Pozdrawiam! :)
P.S. Przepraszam za te małe litery, ale coś się popsuło i żeby było dobrze, trzeba czekać do jutra, a ja nie chce Was dłużej trzymać bez rozdziału, bo obiecałam, że będzie! 
P.P.S.* ZAPRASZAM NA BLOGA MOJEJ PRZYJACIÓŁKI Nie oceniaj książki po okładce. !!!!!
* Nie wiem czy to tak się piszę, czy inaczej.. Jest P.P.S. czy P.S.S.? :D :D :D
JA INTELIGENTNA! :D

czwartek, 9 maja 2013

ROZDZIAŁ 15

Staliśmy jeszcze przez jakiś czas w tym samym miejscu, nie wierząc w to co przed chwilą się stało. Lewandowski pokazał jakim jest dupkiem.. Myślałam, że jak Go przytulę, to wszystko będzie w porządku... Jednak tak nie jest..
Odwróciłam się i zobaczyłam, że Mario, Marco, Kuba i Łukasz na mnie patrzą.. Ich wzrok mówił za siebie, że są ze mną.. Odwróciłam się i wróciłam na murawę do piłkarzy Realu Madryt.. Podchodząc do nich zobaczyłam pytające spojrzenia, nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii i ten zapach perfum.. Mmm..
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Cristiano Ronaldo.. Cristiano Ronaldo?! Co jego ręce robiły na mojej talii?!
- Cris? - zapytałam, patrząc mu w w jego brązowe oczy..
- Luiza.. Czy ten blondasek to Twój chłopak? - zapytał patrząc na mnie poważnie.
Patrzyłam na niego, jakbym zobaczyła ducha.. Czy w tej chwili Ronaldo się mnie zapytał, czy jestem z Marco?! Hahaha.
- Jaki blondasek? - zapytałam udając głupią, chociaż doskonale wiedziałam o kim mowa..
- No ten dupek z Borussii Dortmund, który wziął Cię na ręce.. - powiedział spuszczając głowę i udając, że jego korki są bardziej ciekawsze niż moja twarz..
- Nie.. Marco nie jest moim chłopakiem.. A co? - zapytałam chytro uśmiechając się.
Spojrzał szybko na mnie, po czym zdjął ręce z mojej talii i odwrócił wzrok..
- Ronaldo? - powiedziałam, gdy ten już odchodził..
- Tak? - zapytał odwracając się i patrząc na mnie..
- Odpowiesz mi?
- Emm, bo ja chyba pytania nie usłyszałem, ale chętnie Tobie zadam pytanie..
- No to słucham..
- Czy poszłabyś może dzisiaj ze mną do kina, a potem na jakąś kawę, lub coś takiego?
- Chętnie.. - powiedziałam bez chwili zawahania.. Milewska! Nigdy się tak szybko nie zgadzałaś na spotkanie z mężczyzną.. Co się z Tobą dzieję?!
- To świetnie, zaczekasz na mnie po treningu?
- Tak.
- No to do zobaczenia po treningu. - powiedział i szybko pobiegł w stronę chłopaków.
Patrzyłam jak odbiega.. Odchodził tak samo jak Lewandowski, tylko że Cris był szczęśliwy, a nasz kochany dupek nie był zbyt szczęśliwy..
- O czym myślisz? - wyrwał mnie czyjś głos, z dość interesujących myśli..
Odwróciłam się, a za mną stał Iker Casillas.
- A o wszystkim i o niczym.. - odpowiedziałam.
- Słyszałem, że zgodziłaś się na spotkanie z Crisem..
- Tak.. To źle?
- Nie! Bardzo dobrze.. Szczerze mówiąc, to nawet doskonale..Ronaldo ostatnio chodzi załamany i nikt nie wie o co chodzi, a dzisiaj jakiś uśmiechnięty, wesoły, pełen życia i tryska energią.. No i nagle przylatuje do nas z wieścią, ze zgodziłaś się z nim spotkać.. Jesteśmy wdzięczni losowi, że to Ty dzisiaj tutaj jesteś!
- Ojej, jak miło! Hmm.. Powiadasz, że Ronaldo ostatnio chodzi smutny?
- Tak..
- No to chyba czas to zmienić!
- Jesteś cudowna!
- Hohohoh..
- Dziewczyno, co Ty robisz z nami! Nie dość, że śliczna, to jeszcze miła, przyjacielska, otwarta na nowe znajomości i znajduje czas na spotkania z piłkarzami! I nie boi się tych wszystkich mediów! Takich dziewczyn, to teraz ze świecą szukać!
- Oj, już Iker! Zawstydzasz mnie...
- O nie wierzę! Zawstydzam Cię?
- Hohoho, bardzo śmieszne!
- Ejj! Ludzie! Zawstydzam Luizę! - zaczął krzyczeć i biegać po boisku..
Jeżeli ktoś chce wylądować w psychiatryku, lub zapomnieć o wszystkich problemach to zapraszam na treningi Realu Madryt! Nieraz nie wierzę, że ludzie potrafią być głupsi ode mnie..
*2 h później*
Schodziłam z boiska, kiedy ktoś mnie złapał i przerzucił przez ramię.. Tak.. To był Ronaldo.. Szaleniec!
- Głupku! Idioto! Puszczaj mnie! - zaczęłam krzyczeć, bijąc go po plecach, lecz nic to nie dawało..
- Idioto! Bo zacznę, krzyczeć, że mnie gwałcisz, a wtedy ktoś na pewno się znajdzie, kto będzie chciał mnie uratować.. - powiedziałam w pewnej chwili..
- Nie odważysz się!
- Nie?
- Nie.
- Aaaa! Pomocy! Ratunku! Ronaldo mnie gwałci! Pomocy! - zaczęłam krzyczeć i nagle nie wiadomo s kąd przy nas pojawił się Iker.
- Ja! Rycerz na białym koniu.. - powiedział, a ja spojrzałam w dół i zobaczyłam, że siedzi na mopie, a na głowie ma wiadro do mycia podłogi..
Wybuchłam śmiechem, a on popatrzył na mnie..
- Hahahah, chyba na białym mopie! - powiedziałam.
- Oj tam! A więc kontynuując.. Ja rycerz na białym mopie przybyłem z odsieczą! Piękna niewiasto podaj mi rękę, a Cię uratuję! - powiedział wyciągając rękę i patrząc na moją, jak i Ronaldo reakcję.
Cristiano nie mógł powstrzymać śmiechu.. A ja korzystając z okazji złapałam za rękę Ikera, a on mnie przyciągnął do siebie. Zaczęliśmy uciekać na jego białym ,,koniu". Wtedy Ronaldo zorientował się, że mu uciekamy i zaczął nas gonić. Wpadliśmy na boisko, lecz Cris rzucił się na nas i wszyscy we trójkę wylądowaliśmy na trawie, turlają się ze śmiechu! W końcu przestałam się śmiać i wstałam. Spojrzałam na trybuny.. Siedział tam Lewandowski i nagle moja poczułam się samotna.. Cris i Iker też wstali i widząc moja smutną twarz, spojrzeli w tym samym kierunku co ja.. Nagle Iker zaczął tam biec..
- Iker! - zaczęłam krzyczeć.. I chciałam za nim pobiec, lecz Ronaldo mnie zatrzymał.. Casillas podbiegł do Lewandowskiego, usiadł obok niego i zaczęli o czymś rozmawiać.. Po chwili jednak Iker wstał, a po nim Robert i zaczęli się ganiać.. Spojrzałam na nich jeszcze raz i zaczęłam przecierać oczy, aby sprawdzić czy to się naprawdę dzieję.. Cristiano złapał mnie za rękę i weszliśmy do tej samej szatni co wcześniej.. Usiadłam na ławce, a Ronaldo się przebierał.. Pewnie teraz nazwiecie mnie głupią, ale nawet nie chciało mi się patrzeć na ciało Crisa.. Po chwili wyszliśmy z szatni i skierowaliśmy się do samochodu.
- Cris, czekaj. - powiedziałam.
Ronaldo się zatrzymał i popatrzył na mnie.
- Co jest? Nie chcesz nigdzie ze mną iść? - zapytał..

Ojejku! Jak długo zastanawiałam się, co tu może się stać.. Ale wymyśliłam i wen do mnie wróciła, gdyby nie to, że muszę jechać na majowe to pewnie siedziałabym pogrążona w pisaniu.. Ohh.. Dobra, miejmy nadzieję, że moja wena nie minie!
A tak po za tym, to:
ZAPRASZAM WSZYSTKICH, KTÓRZY LUBIĄ CZYTAĆ OPOWIADANIA NA WSPANIAŁY BLOG MOJEJ PRZYJACIÓŁKI! JEST TO JEJ PIERWSZY BLOG, ALE WCZEŚNIEJ PISAŁA TEŻ OPOWIADANIA TAK DLA SIEBIE I PRZYJACIÓŁ I BYŁY ONE WSPANIAŁE! WRESZCIE JEDNAK ZAŁOŻYŁA BLOGA! ZAPRASZAM WAS! 
Nie oceniajmy książki po okładce !!! CZYTAMY I KOMENTUJEMY!!! :)
I jeszcze jedno, chyba wrócę do szatantażów.. 
TERAZ!
25 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ! 
Też Was kocham misie! :*

poniedziałek, 6 maja 2013

ROZDZIAŁ 14

Lewandowski patrzył się na mnie i szyderczo uśmiechał, po czym odwrócił się i znikł za zakrętem w korytarzu, który prowadził do szatni Borussii. Wiedziałam, że tak będzie.. Że tak zareaguje na wieść, o tym że ja nadal jestem Amelią.. No, ale kto by inaczej pomyślał.. Gdybym nadal żyła i ktoś do mnie podszedł i powiedział, że jest jakąś zmarłą osobą, to bym nie wierzyła i stwierdziła, że ta osoba powinna się leczyć.. Ale jednak są osoby, które mi wierzą.. Emi, Łukasz, Ewa... Tylko oni wiedzą... No i jeszcze Lewy, ale on myśli, że jestem, psychiczna i nic tego nie zmieni.. A już sądziłam, że będzie dobrze.. Że z Lewandowskim będzie w porządku.. Ale nie! Zawsze muszę coś powiedzieć!
- Ej, mała. Może nas oświecisz czemu Ty i Robert się tak zachowujecie oraz czemu tak nagle wyjechałaś do Dortmundu? Bo nie chce mi się wierzyć, że na nasz mecz... - powiedział Marco, wyrywając mnie z rozmyślań..
- Emm.. To Łukasz Wam nic nie mówił? - zapytałam odwracając głowę w stronę Piszczka.
- No właśnie nie! A my chcemy wiedzieć co jest, bo nie wiemy jak się zachowywać.. - powiedział Mario.
- To co jest? - dopomógł ich Kuba.
- Egh.. No bo ten.. No.. - zaczęłam się jąkać i znowu spojrzałam na Piszczka, a on pokiwał głową pokazując, że powinnam im powiedzieć.. - Chodźmy gdzie indziej, gdzieś gdzie będziemy sami. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę piłkarzy z Realu Madryt.
Uśmiechnęłam się do nich i poruszyłam ustami, mówiąc krótkie ,,Przepraszam". Z chłopakami rozmawiałam po niemiecku, więc nie wszyscy rozumieli.. Skierowaliśmy się w stronę korytarza do szatni, ale chłopaki skręcili w kierunku trybun. Szłam za nimi, bo oni wiedzieli, gdzie można porozmawiać w ciszy. W końcu nie są tu pierwszy raz.. Usiedliśmy na krzesełkach i wszystkich wzrok skierował się w moim kierunku. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam mówić..
- Emm, noo. Wierzycie w cuda?
- Nie. - odpowiedzieli równo Mario i Marco, ale Kuba milczał.
Czyżby Łukasz już mu powiedział? Spojrzałam na niego i próbowałam coś wyczytać z jego twarzy, ale na marne poszły moje starania..
- Kuba? - zapytałam, chyba wyrywając Go z rozmyśleń, bo się trochę przestraszył..
- Tak? Aaa, czy wierzę w cuda? - zapytał i milczał przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.. - Wierzę. - odpowiedział po chwili.
- To z Tobą będzie mi lepiej rozmawiać.. Wierzysz w Boga i życie po śmierci?
- Tak.
- Ugh.. To ja jestem Amelia.. Znaczy tylko duszą, bo ciałem jak widać jestem Luiza.. Mała zamiana nastąpiła.. - powiedziałam szybko.
Spojrzałam na chłopaków. Kuba miał minę, jakby nad czymś myślał, Marco i Mario jakby zobaczyli ducha, a Łukasz uśmiechał się, jakby nigdy nic..
- To nie jest możliwe! Już się nie dziwie, czemu Lewandowski wczoraj stwierdził, że jesteś nienormalna! To się leczy! - zaczął mówić Marco.
- Jest normalna. - zaczął tłumaczyć Łukasz.
- Wierzysz jej? - powiedział Mario ruszając głową w moim kierunku i patrząc cały czas na Piszczka.
- Tak. - odpowiedział nagle Kuba. Wszyscy na niego spojrzeliśmy, ale on nic sobie z tego nie robił. Miał zamknięte oczy, a głowę podniesioną ku górze.. - Po śmierci mamy.. Czytałem sporo na temat dalszego życia.. I raz przypadkowo trafiłem właśnie na to, że osoba żyjąca zamieniła się duszą z umarłą.. Myślałem, ze ktoś sobie puścił plotkę, aby sporo ludzi wyświetlało te notatkę.. Ale zacząłem zagłębiać się w to.. Czytałem coraz więcej na ten temat.. To nie była jedna osoba.. Z tego co mi wiadomo, to było 14 takich osób, a Luiza.. Znaczy Amelia jest 15.. Na początku tym osobom mówiono, że powinny się leczyć.. Tak jak to pewnie zrobił Lewandowski.. Ale, gdy, wysyłano je na badania to nic nie dało..Z badań nic nie wyszło.. Z ich umysłem było wszystko dobrze.. Dostali taki jakby bonus.. Drugie życie.. Czy to jest możliwe? Owszem.. Przed nami stoi taki przypadek.. Ja jej wierzę.. * - powiedział i wtedy otworzył oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- To jak mamy do Ciebie mówić? - zapytał Mario, również uśmiechając się.
- Luiza. - powiedziałam.
- Wam, też wmówiła te psychiczną historyjkę? Mogłem się spodziewać.. A Wy dupki jej wierzycie.. Pierwszy oczywiście poleciał Piszczek, no bo kto inny jest tak dobroduszny.. Gdyby nie, on.. To by Cię tu nie było Luiza! Nie jesteś żadną Amelią! A Wy barany jej wierzycie! - powiedział czyjś głos.
Wszyscy odwróciliśmy się w tamtym kierunku. Stał tam, nie kto inny jak Robert Lewandowski..
- Robert to nie jest psychiczna historia.. T prawda.. Tak bardzo chciałeś cofnąć czas, aby Amelia nie popełniła samobójstwa.. Chciałeś ją przywrócić na ziemię, ale ona sama, z własnej woli tu przyszła.. Stoi tu i na Ciebie patrzy.. - powiedział Kuba.
- Jej tu nie ma! Nie rozumiecie? JEJ TU NIE MA!!! NIE MA!! - krzyczał, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza..
- Robert.. - powiedziałam i podeszłam do niego.
Przytuliłam go. Na początku stał jak słup soli, ale po chwili odwzajemnił uścisk..Lecz nagle, jakby jego myśli znowu wróciły.. Oderwał się ode mnie i odwrócił.
- Spierdalaj! Spierdalajcie wszyscy! Amelia umarła! - krzyknął jeszcze i pobiegł..

*Nie ma czegoś takiego, ale chciałam, żeby Kuba zrozumiał.. :P

Heeeejka! Dziękuję za te 15 komentarzy! Jesteście wspaniali! DZIĘKUJĘ! Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo teraz sporo nauki, ale postaram się być regularna ;p