Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

piątek, 18 października 2013

ROZDZIAŁ 31

*6 lipca*
Już od rana byłam zdenerwowana, zabiegana i szczęśliwa, co się ostatnio nie zdarzało. Pomimo tego, ze z Polski zabrałam wiele ubrań, to nie wiedziałam co założyć. To jest ten dzień, kiedy poznam swojego idola. Niby bezsensowne, no ale jestem zwykłą nastolatką, która ma kompleksy, marzenia i dużo zajęć. Kompleksy się już zdarzają, marzenia powoli też się spełniają pozostaje tylko dużo zajęć, ale to dopiero we wrześniu. Podeszłam do walizki i na nowo zaczęłam wyrzucać wszystkie ubrania, tworząc jakieś stylizacje, które po chwili znowu leżały w walizce. W pewnym momencie spojrzałam na ekran swojego iPhona i byłam zaskoczona. Była godzina 13:34 a o 16:30 miałam wchodzić na arenę. Szybko zaczęłam patrzeć na ostatnie stylizacje ułożone przeze mnie i w końcu jedną z nich zabrałam do łazienki. Szybko wchodząc do pomieszczenia zamknęłam drzwi i zrzuciłam swoje ubranie następnie ubierając wybrane ciuchy. Byłam zadowolona, że wykąpałam się wcześniej, a teraz tylko zostawało umalowanie się i dojechanie do areny.
Po kilkunastu minutach byłam już gotowa. Wzięłam jeszcze iPhona, oraz flagę Polski i wyszłam z domu. Taksówka wcześniej zamówiona już czekała pod hotelem. Weszłam do środka i od razu zapłaciłam, żeby potem nie zapomnieć. Podałam adres, a samochód ruszył.
Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tysiące dziewczyn jak i kilkunastu chłopaków stojących w kolejce i przepychających się. Skierowałam się w stronę wejścia, którym wchodziły same osoby z miejscami M&G. Pokazałam ochroniarzowi wejściówkę, a zaraz potem byłam już na arenie, na której było już kilka osób. To przed koncertem miały odbyć się zdjęcia z Justinem, teraz wystarczy tylko na niego poczekać.
- Jesteś z Polski? - usłyszałam niemiecki akcent za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Marco Reusa. Rozszerzyłam oczy, a po chwili zamknęłam je. Wszystko nagle powróciło jak bumerang.
- Tak. Przeszłość dla mnie się nie liczy. Tak w ogóle to nazywam się Luiza Milewska. - powiedziałam podając rękę.
- Serio? Serio Luiza? - zapytał Marco.
- Tak. - powiedziałam lekko uśmiechając się.
- Luiza, proszę Cię. Przyjechałem tutaj ze swoją siostrą, która stwierdziła, że musi być na tym koncercie nawet nie wiem dlaczego i dzięki mojej osobie dostała miejsca M&G, ale nie sądziłem, że Ty tutaj będziesz. Wiesz, że Robert Cię wszędzie szukał? - zapytał uśmiechając się.
- Marco możesz przestać? Chcę zapomnieć o przeszłości, chcę żyć jak zwykła nastolatka, która ma kompleksy, marzenia i pracę! - powiedziałam patrząc na niego wzrokiem z litością.
- Marco! Marco! - usłyszałam nagle krzyk dziewczyny, a po chwili mężczyzna został pociągnięty w stronę, gdzie nagle wszyscy się rzucili.
Czyli to zapewne była jego siostra, a tam wszedł Justin. Skierowałam się w tamtą stronę i ujrzałam jego.. Mojego idola od jakiegoś czasu.. Robił sobie pierwsze zdjęcia.
- Lubisz go na serio, czy tylko chcesz się oderwać od rzeczywistości? - usłyszałam głos, który słyszałam również kilka sekund temu.
- Lubię, chociaż też jest to oderwanie od rzeczywistości. - powiedziałam i popatrzyłam, że dziewczyna, która stała przede mną właśnie miała robione zdjęcia z Bieberem. - Przepraszam, ale muszę iść. - dodałam i odeszłam w kierunku Justina.
Uśmiechnęłam się i podeszłam w kierunku chłopaka. Nie był uśmiechnięty, lecz raczej wyglądał na załamanego.. Załamanego, tym że ma zdjęcia z fanami? Przecież to chyba fajne, patrzeć ile osób Cię lubi. Gdy stanęłam obok niego i poczułam jego zapach perfum zorientowałam się, że Lewy używa takich samych.. Wzięłam głęboki oddech, napawając się tym zapachem. Po chwili jednak bez zastanowienie, powiedziałam :
- Uśmiechnij się, życie jest piękne, nie warto przejmować się przeszłością, ważne są chwile, które teraz są!
Justin popatrzył na mnie i uśmiechnął się, następnie spojrzał na moją flagę, którą miałam założoną tak jak pelerynę, mają superbohaterzy.
- Jesteś z Polski? Nie przypominam sobie takiej twarzyczki z koncertu. - powiedział uśmiechając się.
- Bo nie byłam na koncercie w Polsce. - powiedziałam robiąc smutną minę.
- I nie powinnaś być teraz tutaj lecz w Dortmundzie. - usłyszałam a po chwili byłam już odciągana na bok.
- Marco! - wykrzyczałam. - Po jaką cholerę się o mnie martwisz? Po co?! Powtarzam Ci, ze chcę zapomnieć o przeszłości i o całym jebanym Dortmundzie! Nie chcę pamiętać tego czasu, który tam spędziłam! Nie rozumiesz?! - wykrzyczałam po niemiecku cały czas patrząc na niego.
- A Ty nie rozumiesz, że Dortmund Cię potrzebuje? Nie rozumiesz, że wszyscy się o Ciebie martwią? Nie rozumiesz, że nie jesteś pępkiem świata?! - wykrzyczał.
- No to co tu kurwa robisz? - zapytałam i zaczęłam się śmiać.
- Wróć do Dortmundu.
- Po co? Żeby zobaczyć Lewego? Żeby widzieć jak zalicza panienki? Żeby zobaczyć co robi? Po co mi to? Po co?! - wykrzyczałam i wyszłam z areny.
Tak, miał być niezapomniany dzień, a przerodził się w prawie najgorszy dzień.
Łzy samoczynnie zaczęły spływać po moich policzkach, pomimo tego, że nie były w tej chwili potrzebne. Gdybym tutaj nie przyjeżdżała nie było by tej afery i wszyscy by o mnie zapomnieli. Po chwili zaczęłam szukać iPhona po kieszeniach i zorientowałam się, że go nie mam. Wstałam szybko i zaczęłam biec w stronę areny. Weszłam z powrotem i zaczęłam szukać, ale jak mam tutaj szukać telefonu.
- Tego szukasz? - zapytał Marco, który stał przede mną z moim iPhonem.
- Jezu! Prawie na zawał padłam! Głupi jesteś? - zapytałam.
- Nie, ale musiałem co zrobić, żebyś ze mną porozmawiała. Możemy normalnie porozmawiać? - zapytał.
- Ja cały czas normalnie rozmawiam.
- A więc dobrze to ja nienormalnie rozmawiam, ale teraz spróbuję mówić normalnie. A więc dlaczego nie chcesz wrócić do Dortmundu?
- Wiesz o co pokłóciłam się z Lewym?
- Tak historia została mi opowiedziana.
- No właśnie, teraz jak patrzę nawet na jego zdjęcie to nie wytrzymuje. Nie mogę sobie poradzić z myślami, że on mógł coś takiego robić.
- No dobra, to możesz wrócić, a Lewy o tym nie będzie wiedział. Jak byłaś w Polsce to też nie wiedział.. - powiedział i puścił mi oczko.
- Skąd wiesz, że byłam w Polsce? - zapytałam zdziwiona.
- Wiesz, zdjęcia z kina, fontanny, klubów w Warszawie są robione w tym czasie.
- Co jeszcze wiesz?
- Że będziesz na koncercie One Direction, że cały czas mieszkasz w domu taty, a nawet sam jego syn o tym nie wie, że o Twoim pobycie w Warszawie wiedzą tylko przyjaciółki, że nie odpisujesz Crisowi, Piszczkowi, Lewemu, Kubie, Wasylowi i jeszcze kilku, że piszesz z Ikerem, no i jeszcze sporo.
- Głupi jesteś, wiesz? - zapytałam uśmiechając się.
- Czyli wracasz do Dortmundu? - zapytał.
- Zastanowię się, teraz zapewne będziemy w kontakcie, wiec jakoś się zgadamy, ale Ty nic nikomu nie mówisz, że mnie spotkałeś, ok? Jak ktoś się dowie o mnie teraz, to nagle zaginę nie wiadomo gdzie. - powiedziałam i odebrałam od Marco telefon wchodząc na arenę. Koncert był dopiero w połowie, więc mogłam się bawić.
*Po koncercie*
Gdy wychodziłam z areny poczułam wibracje. Wyjęłam iPhona i zobaczyłam, że dzwoni Łukasz Piszczek.
- Dupek Marco. - powiedziałam głośno.
- Co znowu ja? - usłyszałam głos chłopaka.
- Jeszcze tu jesteś? Bo ja zaraz znikam. - powiedziałam.
- Nikomu przecież nie powiedziałem.. - powiedział Marco.
- A Łukasz?
- Jemu też nie! Nikomu, tak jak obiecałem! Myślisz, że rzucam słowa na wiatr?
- To czego w takim razie chce Piszczek?
- Mogę? - zapytał wyciągając rękę.
- No dobra. - powiedziałam dając mu iPhona.
Marco odebrał i włączył głośnik.
- Halo?- powiedział.
- Luiza! Nareszcie! - usłyszałam w telefonie.
- Nie, z tej strony jej chłopak. Luiza nie życzy sobie, żebyś do niej dzwonił, czy ktokolwiek z tej całej Borussii Dortmund, czy Reprezentacji Polski. Luiza zaczyna od początku życie, a wy za przeproszeniem wpierdalacie się w to, bez zaproszenia. - powiedział Marco cały czas na mnie patrząc.
- Reus? - usłyszałam Łukasza.
- Kurwa, myślałem, że się nie skapniesz. - powiedział Marco.
- Co Ty do cholery robisz z telefonem Luizy? I dlaczego przedstawiłeś się za jej chłopaka?
- Ja mu dałam telefon i nie, nie jest moim chłopakiem. - powiedziałam odbierając telefon.
- Luiza! Bogu dzięki!
- Nie wystarczy tylko mi podziękować, Marco się nazywam. - powiedział chłopak i zaczął się śmiać.
- Oj zamknij się Reus. Co wy w ogóle robicie razem i gdzie jesteście? - zapytał Łukasz.
- Jesteśmy.. - zaczął Marco.
- Jesteśmy daleko, spotkaliśmy się przypadkowo, a Ty nie pamiętasz tej rozmowy. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Popatrzyłam na Marco i wybuchłam płaczem. Nie umiałam już dłużej powstrzymywać łez, chociaż płakałam tylko kilka godzin temu. Przytuliłam się do Marco, a następnie poczułam jak chłopak mnie podnosi, a potem wsadza do samochodu. Ruszyliśmy z miejsca, a po chwili już spałam.



A więc rozdział pojawił się już teraz, pisany jest tak na szybko, bo obiecałam, że będę dodawała w tym czasie, a jutro i w niedzielę nie będę miała czasu, więc zostaje tylko dzisiaj! Miejmy nadzieję, że zbytnio nie wyszedł najgorzej i że jakoś się to czyta! :D
Czekam na komentarze, które dają wielką motywacje! Oczywiście na te dobre, jak i złe! :*
Pozdrawiam! ♥

niedziela, 13 października 2013

ROZDZIAŁ 30

Weszłyśmy do windy i zjechałyśmy do recepcji. Skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
Z jednej strony patrząc to nie powinnam tak reagować, no bo przecież to przeszłość.. No, ale dlaczego on wykorzystywał Honey?! Bo co?! Bo nie była sławna, i gdyby ją zamknęli, to nie byłoby głośno o tej sprawie? Ale to przecież był jego klub.. Przecież, byłoby głośno, bo wtedy zaczynała się jego kariera i wszyscy mówiliby, o jego klubie!
- Luiza.. - usłyszałam głos mojego brata.. Mojego brata, właśnie.. Jest tylko synem mojego taty, i to jeszcze nie mojego, bo Luizy Milewskiej, a ja jestem Amelia Świątek!
Odwróciłam się i popatrzyłam na niego. Biegł w naszą stronę. Zatrzymał się przed nami i zaczął patrzeć na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jesteś zła na nas? - zapytał po chwili milczenia.
Nie odpowiedziałam, tylko popatrzyłam na niego.
- Ale to przecież przeszłość! My wszyscy się zmieniliśmy, a zwłaszcza Robert. Widziałaś jak o Ciebie walczył? Jak chciał, abyś z nim była? Jak bardzo tego chciał.. Wtedy pojawił się Ronaldo i jak się dowiedział, że jesteście razem, to musiał to powiedzieć, bo byłaś z Robertem, a on nie może patrzeć na Jego szczęście. Przecież Robert się zmienił, czy błędy z przeszłości muszą wracać? Zastanów się Luiza.. Ty też pewnie popełniłaś mnóstwo błędów, ale wracają do Ciebie? Wracają jak bumerang? - powiedział patrząc cały czas w moje oczy.
- Łukasz.. - zaczęłam, cały czas patrząc na niego. - Ja wiem, że nie powinnam wygrzebywać tych wszystkich starych spraw, wierzę, że Robert się zmienił, ale nie mogę na Was patrzeć i zachowywać się jak wcześniej. Gdy tylko na Was patrzę, to przypomina mi się historia, którą opowiedziała mi Honey.. Ja tak nie umiem.. Potrzebuję czasu..
- Luiza.. Pamiętasz, jak pierwszy raz przyszłaś na stadion Polonii Warszawy? - zapytał, a ja wróciłam wspomnieniami, jak ochroniarz mnie nie chciał wpuścić, a potem pojawił się on i powiedział, że jestem jego bliską znajomą, a potem powiedział mi, że na miano jego siostry trzeba zasłużyć.. Pamiętam te rozmowę jak nic innego.
- Pamiętam. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Pamiętasz, jak powiedziałem, że czuję się wyjątkowo, że znałaś tylko mnie i trójkę z Borussii z Polski?
- Pamiętam, nazwałam Cię wtedy po raz pierwszy bratem, ale co ma nasza rozmowa do tych wspomnień?
- Pamiętaj, że kocham Cię i że zawsze jestem otwarty na to, abyś pojawiła się nagle w moim życiu i wszystko zmieniła. Pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna.
- Będę pamiętała Łukasz, a teraz wybacz, muszę iść do domu.. - powiedziałam i dałam mu buziaka, po czym odwróciłam się i razem z dziewczynami w ciszy skierowałyśmy się do domu.
Odprowadziłam po drodze dziewczyny, a potem poszłam w kierunku domu mojego taty. Mam nadzieję, że Go tam nie zastanę i będę mogła się spakować. Ale chwila! Obiecałam sobie, że więcej nie ucieknę przed problemami, a znowu to robię! Znowu uciekam! I to nie przed problemami tylko wyjaśnieniami! Ohh!
Weszłam do domu i poszłam w kierunku swojego pokoju. Nikogo nie było w środku.. I bardzo dobrze. Wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Tam weszłam pod prysznic.
Czy to normalne, że dziewczyna, kiedy widzi, że pakuje się w coś trudnego, z długimi wyjaśnieniami ucieka? Ucieka, bo nie chcę słuchać tych wszystkich wyjaśnień? Na moim przykładzie mogę powiedzieć, że tak. Zawsze, gdy nie chcę słuchać wyjaśnień wyjeżdżam. Ale teraz przecież nie muszę tak postąpić. Wszyscy będą uważali, że wyjadę, a ja zostanę w domu.. Przecież nikt nie wpadnie na tak genialny pomysł! Przez najbliższe dni będę czekała w domu, nigdzie się nie ruszę, a gdy wszystko powoli się ustatkuje ,,powróci" cudowna Luiza. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę pokoju, w którym teraz zamieszkiwałam. Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Po chwili coś znalazłam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę. ,,Cena mojego życia" ta książka pokazuje, że są gorsze problemy niż przeszłość, czy chłopak. Pokazuje, że ludzie mają gorsze problemy i sobie z nimi radzą, a więc i ja dam radę!
Nagle usłyszałam dzwonek. Po cichu zeszłam na dół i otworzyłam lekko drzwi. Zobaczyłam w nich Anie Stachurską.
- Czego? - zapytałam sucho.
- Możemy porozmawiać? - zapytała.
- Nie mamy o czym. - powiedziałam próbując zamknąć drzwi, ale w ostatniej chwili kobieta położyła nogę. - Czego Ty ode mnie chcesz? - zapytałam już lekko zdenerwowana.
- Wyjeżdżasz? - zapytała.
- Może. To nie Twój interes. - odpowiedziałam.
- Mogę wejść?
- No chyba nie.
- Czemu jesteś taka niemiła?
- Czemu nie powiedziałaś mi prawdy?
- Czemu miałabym to zrobić ja, a nie Łukasz, czy Robert, czy nawet Kuba?
- To po jaką cholerę gadałaś z Robertem i chciałaś Go przed tym ostrzec, ale było za późno?
- Słyszałaś?
- Słyszałam tylko Roberta jak mówi ,,Za późno".
- Luiza.. Możemy porozmawiać?
- Jeszcze raz powtarzam, że nie mamy o czym.
- Łukaszowi dałaś szansę.. Pozwoliłaś mu ze sobą porozmawiać, czemu mi nie dasz?
- Łukasz to mój brat! Łukasza znam dłużej! Ciebie znam tylko dzień, dwa? W ogóle nie mamy o czym rozmawiać.. - powiedziałam nadal próbując zamknąć drzwi.
- To nie jest tak jak Honey powiedziała..
- Nie? To w takim razie, czemu w hotelu nikt nie zaprzeczył? Czemu do jasnej cholery nikt się wtedy nie odezwał? Czemu?!?!?! - wykrzyczałam jej prosto w twarz i szybko zamknęłam drzwi.
Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać. Płakałam, bo co? Bo jestem bezradna? Nie wiem komu mam wierzyć? Nie wiem co mam czuć? Nie wiem kim jestem!
*Kilka dni później*
Nadal jestem w Polsce. Ostatnio cały czas siedziałam w domu i co jakiś czas rozmawiałam z tatą. Wczoraj w nocy wrócił już Łukasz ze zgrupowania, no ale chyba nie na długo. Z rozmowy miedzy nim, a tatą usłyszałam, że dostał lepszą propozycję w Lechu Poznań i podobno przechodzi do tego klubu. Nikt nie wie, że nadal jestem w Polsce. Nawet Teo. Dlatego dzisiaj siedzę cały dzień w pokoju. Nie interesowałam się ostatnio niczym, ani wynikiem meczy, ani karierą jakiegoś piłkarza, ani moimi znajomymi, ani nawet facebookiem, czy twitterem. Zaczęłam pisać pamiętnik. Pamiętnik, który pomoże mi zapomnieć o tym wszystkim, o bólu, o tych cudownych chwilach, jak i złych. Postanowiłam, ze zaczynam nowe życie. Bez kariery, mediów, rozgłosu, sławnych osób, czy piłkarzy. Życie zwykłej dziewczyny, która nie interesuje się piłką nożną. Można nawet powiedzieć, że napaloną nastolatką, bo zaczęłam słuchać Justina Biebera i One Direction. Zaczynam życie dziewczyny, która marzy o spotkaniu swojego idola, cały czas dąży do tego, a gdy Go spotyka, on później zapomina o jej istnieniu.No tak nawet na koncert Justina Biebera jadę 6 lipca, do Stanów Zjednoczonych, a dokładnie jest to miejscowość Omaha. A 8 lipca w Pittsburghu jest One Direction. Też zastanawiałam się nad noclegiem w Pittsburghu i poczekanie na koncert One Direction, ale wtedy to nie będę już zwykłą nastolatką, tylko Dzieckiem Szczęścia.
W tej chwili uczę się języka Polskiego, bo chciałabym zamieszkać tutaj na dłużej, a trzeba jakoś dogadywać się z ludźmi. Niektórzy nie znają angielskiego, a o niemieckim to nie będę mówiła.. Właściwie to ja nie wiem jakiej jestem narodowości. Wiem, że teraz tata wyrabia mi obywatelstwo Polskie. Tak jak już wspominałam chcę tu zostać na dłużej, tylko jest jeden minus. Większość swoich ubrań mam u Lewego w domu, a ja tam na pewno nie pojadę. Przynajmniej nie teraz.
*3 lipca*
Nicol, Maja i Emilia wiedzą, ze jestem nadal w Polsce, ale nikt poza nimi. Emma, mówiła, ze Lewy nadal mnie szuka, i że już chyba wszystkie państwa objeździł. Jakoś mnie to nie obchodzi, bo za 3 dni poznam swojego idola. Tak poznam! Mam miejsca M&G. Będę z flagą Polski, bo uznaje się jako Polka. Nie chwaliłam się tym zbytnio, bo tylko ja i tata wiemy, że będę na tym koncercie. Gdybym powiedziała dziewczyną, to obstawiam, że nasunęłyby pomysł Lewemu z obejrzeniem tego koncertu, albo coś takiego, dlatego wolę nie ryzykować. Na zakończenie wakacji poznam również One Direction. 23 sierpnia jadę do Nowego Jorku, aby ich poznać, porozmawiać, zapomnieć o wszystkim.
W tej chwili pakuję swoją walizkę, bo wracam do Polski dopiero 27 sierpnia. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Trzeba odpocząć, bo już we wrześniu czeka mnie wiele pracy. Pracy zwykłej nastolatki.


A więc jest i następny rozdział. Trochę taki dziwny, no ale jest! :D 
Wiem, ze strasznie zaniedbuje to opowiadanie, ale czas na poprawę, a więc tak rozdział będzie dodawany jakoś w weekendy, zaczynając od piątku godziny 15:30, kończąc na niedzieli godzinie 19:00. W te dni będą ZAWSZE dodawane rozdziały. No i jak będę miała jakąś wenę, to może w tygodniu jeszcze coś dodam, no ale to się zobaczy. :) :)
Pozdrawiam serdecznie! ♥