Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

sobota, 15 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 25

- A tak właściwie to co Ty tu robisz? - zapytałam uśmiechając się.
- Hmm, chyba właśnie stoję moim domu, w mojej sypialni. - powiedział podchodząc do łóżka i siadając na nie.
- Ojj! No wiesz, że nie to miałam na myśli. Myślałam, że przyjedziecie jakoś wieczorem. - powiedziałam siadając obok niego.
- Niee. Bo już jutro mamy jechać do Polski, aby się szykować do zgrupowania, no i trzeba się już dzisiaj nastawić i zapakować na tych kilka dni.. No, a potem mamy wakacje do jakoś połowy lipca, czy tam jakoś tak. - powiedział Lewy.
- Mmm. To kiedy gracie te mecze? - zapytałam.
- Z Liechtensteinem 4 czerwca, a z Mołdawią  7 czerwca. - powiedział.
- No to powodzenia. - powiedziałam wstając.
- Już mi życzysz powodzenia? Nie lepiej od razu przed meczem? - zapytał podchodząc do mnie.
- Emm. Mam dzwonić? Wiesz ile kasy wydam?
- A kto powiedział, że masz dzwonić? Przecież pojedziesz ze mną do Polski..
- Taa, jeszcze za Polskę.. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- No, ale zobacz spotkasz się z Teo, bo on też jest powołany, no i miło spędzisz czas z piłkarzami. - powiedział dumnie wypinając pierś.
- Ohh, chyba tym Teo mnie przekonałeś. - powiedziałam.
- Czyli, gdyby jego nie było, to byś nie chciała jechać? - zapytał Robert.
- Zapewne musiałbyś mnie dłużej przekonywać do tego wyjazdu. - powiedziałam i skierowałam się do drzwi.
- Już wychodzisz? - zapytał zaskoczony.
- Idę do Twojej siostry i mamy, bo widzę, ze Ty wolisz rozmawiać niż spędzać czas z najbliższymi. - powiedziałam i wyszłam na korytarz.
Po chwili doszedł do mnie Robert i razem zeszliśmy na dół. Milena siedziała w salonie i oglądała mecz towarzyski Barcelony z Realem Madryt, a pani Iwona gotowała w kuchni. Uśmiechnęłam się i weszłam do kuchni, a Robert poszedł do siostry.
- Pomóc może w czymś pani? - zapytałam uśmiechając się życzliwie.
- Jaka pani, jaka pani.. Chyba taka stara to ja nie jestem, no nie? - zapytała. - Iwona. - dopowiedziała wyciągając rękę w moim kierunku.
- Luiza. - odpowiedziałam ściskając rękę.
- No więc pomóc Ci? - zapytałam ponownie.
- No co Ty, Milena mi nie pomaga, a Ty masz mi pomagać. Idź do nich i pooglądaj ten mecz, bo widzę, że chciałabyś to obejrzeć. - powiedziała.
- Eee, tam.. - powiedziałam.
- Za kim jesteś? - zapytała.
- Ogólnie, czy w tym meczu? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Pewnie ogólnie za Borussią, bo Robert, no to w tym meczu..
- Real.
- Ooo, a czemu nie Barcelona?
- Hmm, pewnie jednym powodem jest to, że już w wieku 13 lat kibicowałam Realowi, przekonał mnie do tego mój przyjaciel, a drugim powodem jest to, że znam piłkarzy stamtąd..
- Oooo, to widzę, że masz cudownego przyjaciela..
- Miałam.. - powiedziałam spuszczając głowę.
- Coś się stało? Coś źle powiedziałam? - pytała Iwona.
- Nie. Po prostu kilka lat temu pokłóciliśmy się trochę i do tej pory się nie odzywamy.. - powiedziałam.
- Ojejku. Przykro mi. Nie powinnam pytać. - powiedziała Iwona podchodząc i mnie przytulając.
- Nic się nie stało, przecież to nic strasznego..
- No, ale straciłaś przyjaciela.. Wiem co wtedy musiałaś czuć, ale wiesz co.
- Co?
- Mogę Ci pomóc..
- Taak? W jaki sposób? - zapytałam zdziwiona.
- Zawsze mama mi powtarzała, że najlepsza na smutek jest czekolada, a jak tutaj jechałam z Mileną to widziałam budkę z takimi dużymi szklankami gorącej czekolady, a na wierzchu bita śmietana.. Chyba nie liczysz kalorii i możemy iść, taak? - zapytała patrząc na mnie.
- No możemy iść. Może pani.. Em, znaczy.. Możesz dać mi 5 minut? - zapytałam.
- Dobra. Odliczam czas. - powiedziała, a ja wybiegłam z kuchni i pobiegłam na górę.
Zaczęłam przeglądać szafę i wyjęłam ubrania. Weszłam do łazienki i zaczęłam się przebierać. Po chwili wyszłam już gotowa. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Iwona wyłączała właśnie garnki z gazu.
- Już jestem. - powiedziałam i wtedy zadzwonił telefon mamy Roberta.
- Ooo, punktualnie. Nastawiłam sobie budzik, żeby zobaczyć, czy dotrzymasz słowa. - powiedziała i zaczęła się śmiać.
- Ja? Zawsze. - powiedziałam.
- No to chodźmy. - powiedziała i skierowałyśmy się do korytarza.
- Gdzie wy idziecie? - zapytała Milena.
- A co? - zapytała Iwona.
- Emm. Tylko się nie pozabijajcie. - powiedział Robert.
Założyłyśmy buty i skierowałyśmy się w stronę budki z czekoladą. Gdy doszłyśmy zamówiłyśmy duże czekolady z wielką ilością bitej śmietany. Po chwili wzięłyśmy je od sprzedawczyni i usiadłyśmy na ławce w parku.
- To co sądzisz o Bobku? - zapytała Iwona.
- Hmm. Wydaje się opiekuńczy, kochany no i wierny.. A jaki jest to jeszcze nie wiem, bo prawdę mówiąc jestem z nim tylko kilka dni.. - powiedziałam i nerwowo spojrzałam na kobietę.
No tak.. Jestem z nim tylko kilka dni, a już się wprowadzam do jego domu.. Pięknie to wygląda..
- Może i jesteście kilka dni, ale wydajcie się cudowną parą. Jak schodziliście ze schodów to tak słodko wyglądaliście. - powiedziała Iwona. - Szczerze mówiąc to właśnie o takiej synowej zawsze marzyłam..
- Ooh. Strasznie mi miło. - odpowiedziałam.
Rozmawiałyśmy jeszcze jakąś godzinę, no ale stwierdziłyśmy, że trzeba wrócić do domu i dokończyć obiad, który powinniśmy już jeść. Pewnie Robert i Milena nie mogą się nas doczekać. Weszłyśmy do domu i słychać było śmiechy.. Nie tylko Mileny i Roberta, ale też innych osób. Zdjęłyśmy buty i weszłyśmy do salonu. Na kanapie siedziała Milena, Robert, Kuba, Łukasz i Mario, a na fotelach Ewa, Agata, Marco i Lisa, dziewczyna Reusa.
- One żyją! - wykrzyczała Milena, a ja i Iwona dziwnie się na siebie popatrzyłyśmy i wybuchłyśmy śmiechem.
- Czemu miałybyśmy nie żyć? - zapytałam.
- Emm. No bo zawsze, gdy mam Roberta rozmawiała z jego dziewczynami.. - zaczęła Ewa.
- To albo uciekały, albo nie wracały więcej do mnie, nie odbierały telefonu no i takie tam.. - dopowiedział Robert.
Popatrzyłam się na Iwonę i wybuchłam śmiechem.
- Ja tu nadal jestem. - powiedziała pani Iwona i zaczęła się śmiać. - Idę dokończyć obiad i mam nadzieję, że wszyscy tu zostaniecie. - dokończyła piorunując wszystkich wzrokiem.
Podeszłam do kanapy, a tamci zrobili mi miejsce..
- No to o czym rozmawiałyście? - zapytał Łukasz..
- Dowiedziałam się, co się tu wyczyniało przez te kilka lat, jak jesteście razem w drużynie i co Robert robił jak był mały.. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Roberta.
- Czyli już wszystko wiesz? - zapytała Ewa.
- No prawie wszystko, jeszcze jakaś jedna gra w butelkę, a będę wiedziała wszystko.. - powiedziałam uśmiechając się.
- A właśnie! Może jakaś dzika impreza zakończona grą w butelkę? - zapytał Mario i wszyscy na niego popatrzyli.
- Ja jestem za. - powiedział Łukasz, a reszta pokiwała tylko głowami.
Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, lecz po chwili Iwona zaprosiła nas na obiad. Rozłożyliśmy stół w jadali i wszyscy się zmieścili.



A więc jest następny rozdział, który nawet mi się podoba! Mam nadzieję, ze Wam też! Chciałabym podziękować Lewci za nominacje do Liebster Award. Oczywiście niedługo powinnam odpowiedzieć na wszystkie pytania! :)
P.S. Słyszeliście, że dzisiaj ślub Ani Stachurskiej i Roberta Lewandowskiego? Nonono! Nasz Lewus będzie już miał żonę! :D

7 komentarzy:

  1. Jejku! Uwielbiam to! Uwielbiam! Nie jestem z Tobą od początku, ale teraz jestem i będę komentowała każdy rozdział! No i nie dziwię cię Lewci, że nominowała Cię do Liebster Award, bo to jest cudowne!!!!!!!!! A co do Lewego i jego ślubu to dobrze, że się pobierają, bo baaaardzo do siebie pasowali! No i nareszcie Lewy będzie miał żonkę!
    No, ale wróćmy do opowiadania, które mnie powala i jest tak cholernie cudowne, że Prolog to ja już umiem na pamięć.. Tak, szykuj się niedługo, ze Cię znajdę i Ci wyrecytuje, a wtedy łzy Ci popłyną z oczu i będziesz czuła się wyjątkową osobą! Tylko może mi troszkę podpowiedz, gdzie mieszkasz to będzie łatwiej trafić.. Heheh.. No i przypomniałam sobie Ikera, jako rycerze na białym koniu, który zamiast konia miał biały mop.. O mamo! Daj więcej śmiesznych scen, bo to jest cudowne! :D :D Dobra,. nie będę już zaśmiecała, bo nie wiem nawet co pisać.. Kurde, widzisz jak Ty na mnie działasz.. Zawsze lubiłam tam dużo gadać i buzia mi sie nigdy nie zamykała, a to nagle przyszła taka jedna Zygfryda Pyzia, która zmieniła całe moje życie, że coraz m,niej mówię, tylko czytam jej opowiadania! O mamo! mamo! Nawet moje przyjaciółki pewnie są Ci wdzięczne, bo tak dużo teraz nie gadam, a jak gadam to czestro o Tobie i Twojej koleżance Rous Błaszczykowskiej! Uwielbiam Was obie! Skąd Wy w ogóle jesteście?! Gdzie żyją tak cudowne dziewczyny?!?!?!?!?!?!?! POSZUKUJE MIEJSCOWOŚCI, W KTÓREJ MIESZKACIE! :D No, ale dalej piszę na temat opowiadania, a więc jest cudowne, wspaniałe, najlepsze i sporo takich określeń znalazłabym, no ale pewnie Ty to wszystko wiesz, a więc mówię tylko tyle, że MASZ DODAWAĆ CZĘŚCIEJ ROZDZIAŁY!!!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :***
    Dobrze, że Luiza dogaduje się z Iwoną. :D
    Czekam na kolejny i przy okazji zapraszam do siebie, bo potrzebuje pomocy :(((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział:)
    a co do slubu ich to czytalam ze ponoc to nie prawda ze slub ma byc za tydzien a ten zart wymyslil sam robert :D gdzies na fb czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział zapraszam do mnie http://weronika-julia-kinga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki mega radosny rozdział to ja lubię! :) Jestem strasznie ciekawa tej gry w butelkę. Tam na pewno coś intrygującego się wydarzy! Nie mogę się już doczekać! :) Buziaki i zapraszam do mnie ;*
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie że obie panie się ze sobą dogadały! Mam nadzieję że będzie coraz lepiej! :D
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do siebie:
    http://zakochaniwdortmundzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie na nowego bloga: http://marco-and-zuza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń