Wyszłam z łazienki w ręczniku na głowie i bieliźnie, stwierdzając, że nie opłaca mi się teraz ubierać, tylko jak już włosy mi wyschną.Wychodząc walnęłam jeszcze najmniejszym palcem u nogi w drzwi.
- KURWA!
- Ej, ej. Nie za młoda jesteś na takie słowa? - zapytał jakiś głos. Podniosłam szybko głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Lewandowskiego i Piszczka.
- Co jest?! - wykrzyczałam zakrywając się ubraniami. Zaczęłam wycofywać się do łazienki i po chwili zamknęłam się w niej. Narzuciłam na siebie ciuchy i wyszłam już ubrana z łazienki
- Mamusia nie nauczyła pukać? - zapytałam patrząc na nich ,,dzikim" wzrokiem.
- Oj no, nie sądziłem, że się będziesz kąpała i wyjdziesz w samej bieliźnie.. - zaczął Łukasz..
- Ja tam nie żałuję, że przyszedłem.. - dopowiedział Robert
- Spierdalaj. - powiedziałam zdejmując ręcznik z włosów i czesząc sobie je.
- Ale figurę to masz dobrą. Czemu nie jesteś modelką? - ciągnął dalej Robert.
- Chciałam.. Kiedyś.. Ale to nie dla mnie.- powiedziałam.
- Czemu?
- Źle się w tym czuję..
- Ojejku, to wy sobie tu pogadajcie, a ja pójdę zrobić herbatę i zadzwonię po chłopaków to zrobimy imprezkę. - powiedział Łukasz.
- A Ewa? - zapytałam szybko.
- Rozmawiałem z nią. Wie już wszystko. - powiedział uśmiechając się i wychodząc z pokoju..
- No to dlaczego zrezygnowałaś z modelingu? - ciągnął Robert.
- To nie dla mnie..
- Dlaczego? Sądzę, że dobrze czujesz się przed aparatem, bo za bardzo nie wstydziłaś się pokazać w bieliźnie... - powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Spierdalaj Lewy! To nie jest śmieszne! A z modelingu zrezygnowałam z powodu.. z powodu.. małego urazu.. - skłamałam. Nie powiem, mu że ze względu na mamę, bo wtedy będzie domyślał się, że to ja!
- Na ciele? Nie widać nic.. Co się stało?
- Nic. Po prostu jedna z sesji była dla mnie okropna i odwidziało mi się to całe pozowanie do zdjęć.. - kłamałam dalej..
- Szkoda.. Bo figurę to masz, ulalalalal...
- Milcz Lewy! Jesteś chamem!
- Jestem mężczyzną, ale jeżeli chcesz, żebym był chamem to mogę być i chamem.. - powiedział posyłając mi jeden ze swoich najlepszych uśmiechów.
*Około 3 nad ranem*
- Już! Chłopaki! To, że Ewy nie ma to nie oznacza, że możecie balować do rana! SPAĆ! - zaczęłam krzyczeć..
Żadnej odpowiedzi.. No tak.. W domu Piszczka zorganizowała się mała impreza.. Piszczek zaprosił na ,,herbatkę" Kubę, Mario i Marco no i jakoś impreza się rozkręciła, że śpiewają sobie polskie hity.. Tak! Nawet Mario i Marco! Nie wychodzi im to za bardzo, ale nie poddają się!
- Chłopaki! Do łóżek! - zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej.
- A pójdziesz z nami? - zapytał Lewandowski.
- Jeżeli za 5 minut będziecie leżeć w łóżku, to tak pójdę z wami! - powiedziałam, nie wiedząc do czego zdolni są chłopaki.
Gdy tylko usłyszeli to zdanie zerwali się z krzeseł i popędzili do sypialni Łukasza i Ewy. Ojejku! Co ja zrobiłam! Skierowałam się do pokoju, w którym przed minutą zniknęli chłopcy.
- My już jesteśmy w łóżku, a Ty? - zapytał Mario.
- Ja pójdę się wykąpać i zaraz wracam do was. - powiedziałam wychodząc.
Weszłam do łazienki przy pokoju, w którym miałam spać i weszłam pod prysznic. Po około 20 minutach wyszłam z łazienki i skierowałam się pokoju, gdzie czekali chłopcy. Gdy weszłam cała piątka spała sobie na łóżku wtulona w siebie. Nie wytrzymałam i aż zrobiłam zdjęcie, po czym zgasiłam światło i wycofałam się z pokoju. Po zgaszałam światła w całym domu i położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć, nas tym co dzisiaj się stało i jak będzie dalej.. Lecz nie zdążyłam za bardzo pomyśleć, bo po chwili już zasnęłam...
*Rano*
Wstałam chyba najwcześniej, bo nigdzie nie było słychać głosów chłopaków. Ubrałam się i zeszłam na dół, aby zrobić coś do jedzenia. Weszłam do kuchni, a tam na jednym z krzeseł siedziała Ewa.. Tak, Ewa Piszczek.. Zobaczyła mnie i szybko wstała.
- Amelia! Emm.. Znaczy Luiza! - krzyknęła i zaczęła się do mnie przytulać.
-Ewcia... - powiedziałam w jej włosy.
Nagle odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie krzywo..
- Dlaczego to zrobiłaś? Głupia jesteś? Wiesz, ze wszyscy Cię kochaliśmy.. - łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
- Ejj, już nie płacz. - powiedziałam przytulając ją. - Więcej tak nie zrobię. Obiecuję.
- Mam nadzieję. Chodź zrobimy naleśniki dla chłopaków.
No i znowu robiłyśmy naleśniki, tak jak kiedyś...
*Około dwie godziny później*
- Dajcie coś do picia! - powiedział Marco schodząc po schodach.. Hmm, schodzeniem to tego nazwać nie można, raczej spadał...
Podszedł do lodówki i wyjął wodę.
- WOOODY! - zaczął krzyczeć Lewandowski stojący przy drzwiach.
Podszedł do Marco i zabrał mu wodę.. Coś mi się w nim podobało.. Był zupełnie inny wczoraj w stosunku do mnie niż wcześniej.. Nagła odmiana?
- Emm. Marco? - wyrwał mnie z rozmyślań głos Ewy i dopiero wtedy zobaczyłam co robił Marco.
- Co? - zapytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Czemu włożyłeś głowę do lodówki? - zapytała zdezorientowana Ewa. Piszczek kiedyś opowiadał, że po alkoholu im lekko odbija, ale nie sądziłam, że aż tak..
- Bo wtedy mniej boli. - odpowiedział Marco i włożył swoja głowę jeszcze dalej.
- No, ale lodówkę mi rozmrozisz! - powiedziała Ewa wstając z krzesła.
- Kupię Ci nową! - powiedział Marco, gdy Ewa zaczęła mu wyciągać głowę z lodówki..
- Lubię te starą, wiec wyjmuj głowę! - powiedziała Ewa, i zaczęła Go łaskotać.
- Już! Dobra! Idę do salonu! - powiedział i poszedł do salonu, gdzie przed chwilą znikł też Robert.
- Oni tak zawsze?- zapytałam Ewy..
- Niee.. Nieraz jest jeszcze gorzej.. - powiedziała i obie zaczęłyśmy się śmiać.
TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJE MOJEJ PRZYJACIÓŁCE ANI, KTÓRA CAŁY CZAS CZEKA NA NOWE ROZDZIAŁY I SIĘ O NIE UPOMINA, ORAZ DAŁA MI POMYSŁ Z TĄ LODÓWKĄ! KOCHANA! ♥
Rozdział pozostawiam Wam do opinii! :)
Pozdrawiam! :)
wtorek, 30 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 9
Robert popatrzył się na nas i poszedł.. Chciałam za nim iść, ale Łukasz złapał mnie za rękę.. Wszyscy na nas dziwnie zerkali nie wiedząc o co chodzi, ale w oczach Nikoli czułam zazdrość.. Zazdrość? Niee, to nie mogła być zazdrość. Czego mogła mi zazdrościć?
*3 godziny później*
- Ale trenerze ja muszę! - powiedziałam.
- Nie, Luiza! Nie możesz wychodzić poza ośrodek! Jakbym Ciebie puścił to reszta dziewczyn też zaraz gdzieś chciałaby pójść! Nie ma mowy!
- I tak wyjdę..
- Nie Luiza.. Jak wyjdziesz to nie masz po co wracać..
- No to do zobaczenia. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. - powiedziałam i opuściłam jego pokój.
Jak nie chce mnie puścić, to trudno.. Najwyraźniej taki miał być koniec.. Wszystkiego naraz mieć nie można.. Dlaczego chciałam wyjść? Porozmawiać z Piszczkiem.. Taaa, z Piszczkiem.. Ma być tam Lewy, bo mieli pogadać.. Weszłam do mojego pokoju w hotelu i zaczęłam się pakować. Kurcze, to po co ja przed godziną się rozpakowywałam?! Trudno.. Ubrałam się i wyszłam z hotelu oddając klucze do pokoju w recepcji.. Dziewczyny, które mijałam po drodze patrzyły na mnie, jakbym była zjawą..
*30 minut później*
Podeszłam do drzwi domu Piszczków i zapukałam.. Nikt nie otwierał.. No tak na podjeździe stał samochód Lewego, to można domyśleć się co tam się dzieję.. Odwróciłam się i odchodzę, gdy słyszę głos Łukasza..
- Luiza, a dokąd to się wybierasz?
- Ooo, Łukasz.. Dzwoniłam..
- Wiem, słyszałem, ale zanim doszedłem to się zeszło.. Co robi ta walizka w Twojej ręce? - zapytał pokazując na torbę w mojej ręce.
- Żadna walizka, tylko torba..
- Hhahaha, nie mów, że służy jako torebka?
- No nie..
- No to? Do czego?
- Do ubrań..
- Hhaha, wywalili Cię z klubu?
- Sama odeszłam..
- Czemu?
- Bo mnie nie chcieli do Ciebie puścić.. - powiedziałam spuszczając głowę..
- Do mnie, czy do Lewego? Bo wiesz, gdy rozmawialiśmy i powiedziałem, że idę, bo zaraz Lewy przyjdzie to jakaś weselsza się zrobiłaś.. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Hahaha, to nie jest śmieszne.. Nie moja wina, że ten dupek mi się podoba..
- On nie jest takim dupkiem, za jakiego się ma.. - powiedział uśmiechając się i przytulając mnie - Chodź, zaprowadzę Cię do pokoju..
Przepuścił mnie w drzwiach i wziął torbę.
- Prosto, prosto, potem w lewo i będą schody.. - powiedział.
Skręcając w lewo, zobaczyła przy stole siedzącego Roberta. No tak.. Innej drogi nie ma? Nie patrząc zaczęłam wchodzić po schodach. Zatrzymałam się już na górze, bo nie wiedziałam jak dalej iść.
- Chodź tutaj. - powiedział Łukasz łapiąc mnie za rękę. Stanęliśmy przed drzwiami do jakiegoś pokoju. Po chwili moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie! Stonowane w kolorach szarości. Z pokoju tego miałam piękny widok na miasto.
- Pięknie tu jest! - powiedziałam.
- W tym pokoju są najlepsze widoki, dlatego będzie Twój. - odpowiedział Piszczek. - rozpakuj się i zadzwoń do mamy z tą informacją oraz, że przeprowadzasz się do Dortmundu. Jak już się ogarniesz to możesz pozwiedzać górę, a potem dół, ale sądzę, że będziesz czekała, aż Lewy wyjdzie, wiec trochę się zejdzie. Jak będziesz coś chciała nie widząc Roberta to dzwoń, albo pisz. - dopowiedział wychodząc i zamykając drzwi.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Z głównego pomieszczenia odchodziły drzwi.. Otworzyłam jedne.. Była za nimi łazienka, w kolorach szarości. W oczy najbardziej rzucała się duża wanna. Bardzo dobrze, bo lubię sobie tak poleżeć. Wyszłam z łazienki i otworzyłam następne drzwi. Było za nimi małe pomieszczenie, gdzie znajdowały się półki z książkami, a przy oknie było wygodne miejsce na leżenie i rozmyślanie. Wyszłam z ,,biblioteki" i weszłam do ostatniego pomieszczenia w moim pokoju.. Otwierając drzwi zobaczyła wielką garderobę! Była cała pusta, naszykowana na moje ciuchy. A na środku stało łóżko-krzesło. Zachwycona wyszłam z garderoby i skierowałam się do mojej torby. Wyjęłam ciuchy i poszłam wziąć długą i odprężającą kąpiel.
*Robert*
Łukasz poszedł otworzyć drzwi. Stał tam dość długo i co jakiś czas słychać było jego śmiech. W pewnym momencie drzwi się zamknęły i zza roku wyszła dziewczyna.. To ta sama dziewczyna co dzisiaj na mnie wpadła podczas biegania, a potem dzięki niej Łukasz znowu się uśmiechał.. Zaczęła wchodzić po schodach, a ja patrząc na jej ruchy nie zorientowałem się, że Piszczek mi się przygląda. Po pewnym czasie jednak odchrząknął i poszedł na górę do tej dziewczyny. Zniknęli w jakimś pokoju i słychać było jak się śmieją.. Hmm, jej śmiech.. Taki promienny, jakby własnie odnalazła szczęście swojego życia.. Teraz żałuję, że powiedziałem Amelii, że jest dziwką.. Gdybym nie ja ona nadal żyłaby i możliwe, że bylibyśmy teraz szczęśliwi.. Ale nie! Zawsze musi być inaczej niż chcę!
- Eee, Lewy.. O niej tak myślisz? - wyrwał mnie jakiś głos z rozmyślań..
- O kim? - zapytałem Piszczka.
- Luizie czy Amelii..?
- Luizie?
- Luiza to ta dziewczyna co przyszła. Widziałem jak na nią patrzyłeś.. Hohohoho, a jeszcze te jej ruchy po schodach jak Cię doładowały.. - powiedział Piszczek i zaczął się śmiać.
- Spadaj!
- No to o której?
- I o Luizie i o Amelii..Tęsknie za nią.. A ten sex.. Mmm, żadna jej nie dorówna..
- Już! Robert! Luz! Nie chce wiedzieć o szczegółach! Ale powiem Ci, ze ona wtedy była na haju i niczego nie pamiętała..
- No i to jest najgorsze..
- Już, Lewus, chodź poznam Cię z Luizą.. - powiedział kierując się chodami na górę..
Uuuuu, nareszcie! Przepraszam, za tak długo nieobecność, ale teraz trzecie gimnazja pisały egzaminy no i miałam trochę wolnego i chciałam to jak najlepiej wykorzystać.. Dla mnie to oznacza tylko jedno.. Gra w piłkę nożną! Hhehehhe! No dobra, rozdział daje Wam do opinii. Dzisiaj podczas gry w piłkę złapała mnie nagle wena twórcza i mam nadzieję, że to wykorzystam!
A oto, pomieszczenia z pokoju gościnnego Piszczka, w którym zadomowi się Luiza:
*3 godziny później*
- Ale trenerze ja muszę! - powiedziałam.
- Nie, Luiza! Nie możesz wychodzić poza ośrodek! Jakbym Ciebie puścił to reszta dziewczyn też zaraz gdzieś chciałaby pójść! Nie ma mowy!
- I tak wyjdę..
- Nie Luiza.. Jak wyjdziesz to nie masz po co wracać..
- No to do zobaczenia. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. - powiedziałam i opuściłam jego pokój.
Jak nie chce mnie puścić, to trudno.. Najwyraźniej taki miał być koniec.. Wszystkiego naraz mieć nie można.. Dlaczego chciałam wyjść? Porozmawiać z Piszczkiem.. Taaa, z Piszczkiem.. Ma być tam Lewy, bo mieli pogadać.. Weszłam do mojego pokoju w hotelu i zaczęłam się pakować. Kurcze, to po co ja przed godziną się rozpakowywałam?! Trudno.. Ubrałam się i wyszłam z hotelu oddając klucze do pokoju w recepcji.. Dziewczyny, które mijałam po drodze patrzyły na mnie, jakbym była zjawą..
*30 minut później*
Podeszłam do drzwi domu Piszczków i zapukałam.. Nikt nie otwierał.. No tak na podjeździe stał samochód Lewego, to można domyśleć się co tam się dzieję.. Odwróciłam się i odchodzę, gdy słyszę głos Łukasza..
- Luiza, a dokąd to się wybierasz?
- Ooo, Łukasz.. Dzwoniłam..
- Wiem, słyszałem, ale zanim doszedłem to się zeszło.. Co robi ta walizka w Twojej ręce? - zapytał pokazując na torbę w mojej ręce.
- Żadna walizka, tylko torba..
- Hhahaha, nie mów, że służy jako torebka?
- No nie..
- No to? Do czego?
- Do ubrań..
- Hhaha, wywalili Cię z klubu?
- Sama odeszłam..
- Czemu?
- Bo mnie nie chcieli do Ciebie puścić.. - powiedziałam spuszczając głowę..
- Do mnie, czy do Lewego? Bo wiesz, gdy rozmawialiśmy i powiedziałem, że idę, bo zaraz Lewy przyjdzie to jakaś weselsza się zrobiłaś.. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Hahaha, to nie jest śmieszne.. Nie moja wina, że ten dupek mi się podoba..
- On nie jest takim dupkiem, za jakiego się ma.. - powiedział uśmiechając się i przytulając mnie - Chodź, zaprowadzę Cię do pokoju..
Przepuścił mnie w drzwiach i wziął torbę.
- Prosto, prosto, potem w lewo i będą schody.. - powiedział.
Skręcając w lewo, zobaczyła przy stole siedzącego Roberta. No tak.. Innej drogi nie ma? Nie patrząc zaczęłam wchodzić po schodach. Zatrzymałam się już na górze, bo nie wiedziałam jak dalej iść.
- Chodź tutaj. - powiedział Łukasz łapiąc mnie za rękę. Stanęliśmy przed drzwiami do jakiegoś pokoju. Po chwili moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie! Stonowane w kolorach szarości. Z pokoju tego miałam piękny widok na miasto.
- Pięknie tu jest! - powiedziałam.
- W tym pokoju są najlepsze widoki, dlatego będzie Twój. - odpowiedział Piszczek. - rozpakuj się i zadzwoń do mamy z tą informacją oraz, że przeprowadzasz się do Dortmundu. Jak już się ogarniesz to możesz pozwiedzać górę, a potem dół, ale sądzę, że będziesz czekała, aż Lewy wyjdzie, wiec trochę się zejdzie. Jak będziesz coś chciała nie widząc Roberta to dzwoń, albo pisz. - dopowiedział wychodząc i zamykając drzwi.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Z głównego pomieszczenia odchodziły drzwi.. Otworzyłam jedne.. Była za nimi łazienka, w kolorach szarości. W oczy najbardziej rzucała się duża wanna. Bardzo dobrze, bo lubię sobie tak poleżeć. Wyszłam z łazienki i otworzyłam następne drzwi. Było za nimi małe pomieszczenie, gdzie znajdowały się półki z książkami, a przy oknie było wygodne miejsce na leżenie i rozmyślanie. Wyszłam z ,,biblioteki" i weszłam do ostatniego pomieszczenia w moim pokoju.. Otwierając drzwi zobaczyła wielką garderobę! Była cała pusta, naszykowana na moje ciuchy. A na środku stało łóżko-krzesło. Zachwycona wyszłam z garderoby i skierowałam się do mojej torby. Wyjęłam ciuchy i poszłam wziąć długą i odprężającą kąpiel.
*Robert*
Łukasz poszedł otworzyć drzwi. Stał tam dość długo i co jakiś czas słychać było jego śmiech. W pewnym momencie drzwi się zamknęły i zza roku wyszła dziewczyna.. To ta sama dziewczyna co dzisiaj na mnie wpadła podczas biegania, a potem dzięki niej Łukasz znowu się uśmiechał.. Zaczęła wchodzić po schodach, a ja patrząc na jej ruchy nie zorientowałem się, że Piszczek mi się przygląda. Po pewnym czasie jednak odchrząknął i poszedł na górę do tej dziewczyny. Zniknęli w jakimś pokoju i słychać było jak się śmieją.. Hmm, jej śmiech.. Taki promienny, jakby własnie odnalazła szczęście swojego życia.. Teraz żałuję, że powiedziałem Amelii, że jest dziwką.. Gdybym nie ja ona nadal żyłaby i możliwe, że bylibyśmy teraz szczęśliwi.. Ale nie! Zawsze musi być inaczej niż chcę!
- Eee, Lewy.. O niej tak myślisz? - wyrwał mnie jakiś głos z rozmyślań..
- O kim? - zapytałem Piszczka.
- Luizie czy Amelii..?
- Luizie?
- Luiza to ta dziewczyna co przyszła. Widziałem jak na nią patrzyłeś.. Hohohoho, a jeszcze te jej ruchy po schodach jak Cię doładowały.. - powiedział Piszczek i zaczął się śmiać.
- Spadaj!
- No to o której?
- I o Luizie i o Amelii..Tęsknie za nią.. A ten sex.. Mmm, żadna jej nie dorówna..
- Już! Robert! Luz! Nie chce wiedzieć o szczegółach! Ale powiem Ci, ze ona wtedy była na haju i niczego nie pamiętała..
- No i to jest najgorsze..
- Już, Lewus, chodź poznam Cię z Luizą.. - powiedział kierując się chodami na górę..
Uuuuu, nareszcie! Przepraszam, za tak długo nieobecność, ale teraz trzecie gimnazja pisały egzaminy no i miałam trochę wolnego i chciałam to jak najlepiej wykorzystać.. Dla mnie to oznacza tylko jedno.. Gra w piłkę nożną! Hhehehhe! No dobra, rozdział daje Wam do opinii. Dzisiaj podczas gry w piłkę złapała mnie nagle wena twórcza i mam nadzieję, że to wykorzystam!
A oto, pomieszczenia z pokoju gościnnego Piszczka, w którym zadomowi się Luiza:
POKÓJ GOŚCINNY
ŁAZIENKA
POKÓJ Z KSIĄŻKAMI
GARDEROBA
czwartek, 18 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 8
-Masz te 10 minut, do końca przerwy.. - powiedział Łukasz siadając obok mnie na trawie.
- Łukasz, bo ja nie wiem jak to powiedzieć.. - zaczęłam patrząc na swoje ręce. Nagle zrobiły się one strasznie ciekawe!
- Prosto z mostu.. Proste i logiczne..
- Chodzi o Amelię.. - powiedziała powoli podnosząc głowę i patrząc na niego..
- O tę Amelię o której myślę? - zapytał odwracając nagle twarz w moją stronę.
- Tak.. O Amelię Świątek..
- Mm, wiesz coś o niej czego ja nie wiem? - zapytał patrząc na mnie natarczywie..
- Może zacznę od przedstawienia się.. Nazywam się Luiza Milewska.. Od niedawna.. Ty nie musisz się przedstawiać.. Znam Cię lepiej niż myślisz..
- Ehem.. Masz jeszcze 6 minut.. - powiedział piszczy patrząc na zegarek.
- Ahh, no tak.. Kiedyś nie byłeś taki punktualny..
- Nie wiesz jaki byłem kiedyś!!
- Tak.. Nie wiem jaki byłeś kiedyś.. Ale wiem jaki byłeś trzy miesiące temu.. - powiedziałam znowu patrząc na moje palce..
- Hahahahah, niby skąd? - zapytał.
- Pamiętasz ten dzień kiedy poznałeś Amelię? Siedziała zapłakana na ławce.. Gdy już wstawała straciła równowagę i Ty ją wtedy złapałeś.. Pamiętasz?
- Ja pamiętam, ale skąd Ty to wiesz?! Nie sądzę, aby ona Cię znała, bo nic o jakiejś Luizie nie wspominała!
- Jeju, Piszczek! Ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz takiego przygłupa?! - wykrzyczałam patrząc na niego.
Wtedy kilka par oczu skierowało się na nas..
- Po pierwsze dla ciebie PAN PISZCZEK.. - powiedział akcentując ostatnie słowa - po drugie nie krzycz do mnie do jasnej cholery! Jesteś gówniarą i nie pozwalam ci się w taki sposób do mnie odzywać..
- Trzy miesiące Ci nie przeszkadzał mój wiek..
- KURWA! Co masz z tymi trzema miesiącami?! Co się zdarzyło w Twoim życiu tak ważnego zdażyło trzy miesiące temu?! - wstał i zaczął na mnie krzyczeć..
Wstałam z ziemi.. No i co teraz mu powiem? Zbytnio nie myśląc podeszłam do niego na strasznie bliską odległości..
- Umarłam.. - powiedziałam mu to tak cicho do ucha, że nikt nie był w stanie tego usłyszeć oprócz niego..
Po tych słowach zeszłam z murawy zostawiając go osłupionego z kilkoma piłkarzami, którzy zawzięcie przysłuchiwali się naszej rozmowie.. Weszłam do szatni.. Usiadłam w kącie na ławce i zaczęłam płakać.. Tak, Piszczek.. No właśnie.. Emi uwierzyła, a on..? Teraz będzie uważał, że jestem psychiczna.. No tak.. Młoda gówniara, która zachowuje się jak psychiczna osoba.. Teraz to w ogóle mam opinie u niego.. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.. Ktoś otworzył drzwi.. Nie przejmowałam się tym.. Nie patrzyłam kto to, bo jakoś mnie to nie obchodziło.. Osoba ta zaś usiadła obok mnie i przytuliła.. Te perfumy.. Piszczek? Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę, która mnie przytulała.. Siedział uśmiechnięty.. Dumny.. I szczęśliwy jakby dostał zabawkę, o której zawsze marzył!
- No i znowu się spotykamy w tych samych okolicznościach.. - powiedział uśmiechając się i przytulając jeszcze bardziej..
- Łukasz... ale.. jak to?! - zapytała nie wierząc, ze to on tutaj siedzi..
- Trzy miesiące temu.. Umarłaś.. Byłaś dla mnie jedną z ważniejszych osób, kochałem Cię jak siostrę, którą zawsze chciałem mieć!
- Ale jak to? Wierzysz mi?
- Emi.. Jeżeli ona wierzy, ze takie życie jest możliwe, to ja też.. Ale jak to się stało? Dlaczego dopiero teraz się pojawiasz? Nie mogłaś walczyć w szpitalu?! Byłoby o wiele lepiej!
- Ja.. ja.. nie wiem.. ,,Obudziłam się" dopiero kilka dni temu.. Jakbym mogła wcześniej to walczyłabym do końca! - powiedziałam przytulając Go..
- Chodź Luizka.. Zamieszkaj ze mną i Ewą.. Tak jak miało być to kilka miesięcy temu..
- Ale jak to? Nikt nie będzie wiedział, ze ja to Amelia...
- Ej, spokojnie.. Teraz najważniejsze jest, ze wróciłaś! Bóg wysłuchał moich błagań!
- Hhahaha, Piszczek głupku!
- Robimy imprezę! Wielki powrót Amelii!
- Hhahahha, no jasne, a kto Ci uwierzy?
- JA! JA! JA! JA TO CHYBA NAJWAŻNIEJSZA OSOBA! - powiedział przytulając mnie..
- Głupek z Ciebie, wiesz?
- Wiem, ale za to mnie tak bardzo kochasz.. Dobra ogarnij się i chodź grać..
- A co inni powiedzą na nagłą zmianę Twojego humoru? Pochmurny Piszczu nagle robi się radosny..
- Powiem im, że Amelia nadal tu ze mną jest i że nie warto być smutnym, skoro ona nadal tu z nami jest! - powiedział wstając z ławki i wyciągając do mnie rękę.
- Ohh, no dobra.
Wyszliśmy na murawę.. Trzymaliśmy się za ręce.. Grali już.. Podeszliśmy do trybun.. Siedziała tam Emi, wysłałam jej najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam posłać, a ona nam pomachała. Podeszliśmy do trenera.
- Piszczek, Luiza?! Wy się dobrze czujecie? - zapytał Kloop.
- Tak, a coś się stało? - zapytał Łukasz..
- Trzymacie się za ręce.. - powiedział.
Spojrzeliśmy w dół na nasze ręce i wybuchliśmy śmiechem. Wszyscy przestali grać i spojrzeli na nas.. I ten wzrok Lewandowskiego jakby chciał nas zabić.. Podbiegł szybko do nas. Odepchnął ode mnie Łukasza i zaczął krzyczeć po polsku. Umiałam polski..
- Piszczek głupi jesteś?! Amelia umarła trzy miesiące temu, a Ty już mordę cieszysz? I to do tej dziwki .. - powiedział pokazując na mnie.. - jesteś głupi, wiesz?!
- Jedna osoba mi już to dzisiaj powiedziała.. Wiesz co Lewy.. To Ty jesteś głupi! Amelia tu z nami jest! Cały czas tu z nami jest i chcę nam pokazać to, lecz my na to nie patrzymy, bo jesteśmy zaślepieni tęsknotą za nią! I nie mów na Luizę, że jest dziwką, bo nie chce, aby znowu skończyło się tak samo! Lewandowski zastanów się nad swoim życiem! Zapomnij o tamtej Amelii, spotkaj tę ,,nową" Amelię i ciesz się życiem! - powiedział Piszczek.
Podszedł do mnie i mnie przytulił. Ich rozmowę rozumiałam tylko ja, Emi i Błaszczykowski.. Nikt więcej..
No siemka, siemka! Rozdział pisany tak na szybkiego! Nie wiem co o nim myśleć i pozostawiam to Wam do opinii! Dzisiaj jest 18.04, a więc urodziny WOJTKA SZCZĘSNEGO! Czego życzymy Wojtkowi? Ja mu przede wszystkim życzę, aby zawsze walczył o swoje i nigdy się nie poddawał! Aby starał się być numerem JEDEN w Arsenalu jak i w Reprezentacji! Niech będzie też zdrowy, bo to jest najważniejsze!! :) :)
Czekam na Wasze komentarze! :)
- Łukasz, bo ja nie wiem jak to powiedzieć.. - zaczęłam patrząc na swoje ręce. Nagle zrobiły się one strasznie ciekawe!
- Prosto z mostu.. Proste i logiczne..
- Chodzi o Amelię.. - powiedziała powoli podnosząc głowę i patrząc na niego..
- O tę Amelię o której myślę? - zapytał odwracając nagle twarz w moją stronę.
- Tak.. O Amelię Świątek..
- Mm, wiesz coś o niej czego ja nie wiem? - zapytał patrząc na mnie natarczywie..
- Może zacznę od przedstawienia się.. Nazywam się Luiza Milewska.. Od niedawna.. Ty nie musisz się przedstawiać.. Znam Cię lepiej niż myślisz..
- Ehem.. Masz jeszcze 6 minut.. - powiedział piszczy patrząc na zegarek.
- Ahh, no tak.. Kiedyś nie byłeś taki punktualny..
- Nie wiesz jaki byłem kiedyś!!
- Tak.. Nie wiem jaki byłeś kiedyś.. Ale wiem jaki byłeś trzy miesiące temu.. - powiedziałam znowu patrząc na moje palce..
- Hahahahah, niby skąd? - zapytał.
- Pamiętasz ten dzień kiedy poznałeś Amelię? Siedziała zapłakana na ławce.. Gdy już wstawała straciła równowagę i Ty ją wtedy złapałeś.. Pamiętasz?
- Ja pamiętam, ale skąd Ty to wiesz?! Nie sądzę, aby ona Cię znała, bo nic o jakiejś Luizie nie wspominała!
- Jeju, Piszczek! Ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz takiego przygłupa?! - wykrzyczałam patrząc na niego.
Wtedy kilka par oczu skierowało się na nas..
- Po pierwsze dla ciebie PAN PISZCZEK.. - powiedział akcentując ostatnie słowa - po drugie nie krzycz do mnie do jasnej cholery! Jesteś gówniarą i nie pozwalam ci się w taki sposób do mnie odzywać..
- Trzy miesiące Ci nie przeszkadzał mój wiek..
- KURWA! Co masz z tymi trzema miesiącami?! Co się zdarzyło w Twoim życiu tak ważnego zdażyło trzy miesiące temu?! - wstał i zaczął na mnie krzyczeć..
Wstałam z ziemi.. No i co teraz mu powiem? Zbytnio nie myśląc podeszłam do niego na strasznie bliską odległości..
- Umarłam.. - powiedziałam mu to tak cicho do ucha, że nikt nie był w stanie tego usłyszeć oprócz niego..
Po tych słowach zeszłam z murawy zostawiając go osłupionego z kilkoma piłkarzami, którzy zawzięcie przysłuchiwali się naszej rozmowie.. Weszłam do szatni.. Usiadłam w kącie na ławce i zaczęłam płakać.. Tak, Piszczek.. No właśnie.. Emi uwierzyła, a on..? Teraz będzie uważał, że jestem psychiczna.. No tak.. Młoda gówniara, która zachowuje się jak psychiczna osoba.. Teraz to w ogóle mam opinie u niego.. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.. Ktoś otworzył drzwi.. Nie przejmowałam się tym.. Nie patrzyłam kto to, bo jakoś mnie to nie obchodziło.. Osoba ta zaś usiadła obok mnie i przytuliła.. Te perfumy.. Piszczek? Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę, która mnie przytulała.. Siedział uśmiechnięty.. Dumny.. I szczęśliwy jakby dostał zabawkę, o której zawsze marzył!
- No i znowu się spotykamy w tych samych okolicznościach.. - powiedział uśmiechając się i przytulając jeszcze bardziej..
- Łukasz... ale.. jak to?! - zapytała nie wierząc, ze to on tutaj siedzi..
- Trzy miesiące temu.. Umarłaś.. Byłaś dla mnie jedną z ważniejszych osób, kochałem Cię jak siostrę, którą zawsze chciałem mieć!
- Ale jak to? Wierzysz mi?
- Emi.. Jeżeli ona wierzy, ze takie życie jest możliwe, to ja też.. Ale jak to się stało? Dlaczego dopiero teraz się pojawiasz? Nie mogłaś walczyć w szpitalu?! Byłoby o wiele lepiej!
- Ja.. ja.. nie wiem.. ,,Obudziłam się" dopiero kilka dni temu.. Jakbym mogła wcześniej to walczyłabym do końca! - powiedziałam przytulając Go..
- Chodź Luizka.. Zamieszkaj ze mną i Ewą.. Tak jak miało być to kilka miesięcy temu..
- Ale jak to? Nikt nie będzie wiedział, ze ja to Amelia...
- Ej, spokojnie.. Teraz najważniejsze jest, ze wróciłaś! Bóg wysłuchał moich błagań!
- Hhahaha, Piszczek głupku!
- Robimy imprezę! Wielki powrót Amelii!
- Hhahahha, no jasne, a kto Ci uwierzy?
- JA! JA! JA! JA TO CHYBA NAJWAŻNIEJSZA OSOBA! - powiedział przytulając mnie..
- Głupek z Ciebie, wiesz?
- Wiem, ale za to mnie tak bardzo kochasz.. Dobra ogarnij się i chodź grać..
- A co inni powiedzą na nagłą zmianę Twojego humoru? Pochmurny Piszczu nagle robi się radosny..
- Powiem im, że Amelia nadal tu ze mną jest i że nie warto być smutnym, skoro ona nadal tu z nami jest! - powiedział wstając z ławki i wyciągając do mnie rękę.
- Ohh, no dobra.
Wyszliśmy na murawę.. Trzymaliśmy się za ręce.. Grali już.. Podeszliśmy do trybun.. Siedziała tam Emi, wysłałam jej najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam posłać, a ona nam pomachała. Podeszliśmy do trenera.
- Piszczek, Luiza?! Wy się dobrze czujecie? - zapytał Kloop.
- Tak, a coś się stało? - zapytał Łukasz..
- Trzymacie się za ręce.. - powiedział.
Spojrzeliśmy w dół na nasze ręce i wybuchliśmy śmiechem. Wszyscy przestali grać i spojrzeli na nas.. I ten wzrok Lewandowskiego jakby chciał nas zabić.. Podbiegł szybko do nas. Odepchnął ode mnie Łukasza i zaczął krzyczeć po polsku. Umiałam polski..
- Piszczek głupi jesteś?! Amelia umarła trzy miesiące temu, a Ty już mordę cieszysz? I to do tej dziwki .. - powiedział pokazując na mnie.. - jesteś głupi, wiesz?!
- Jedna osoba mi już to dzisiaj powiedziała.. Wiesz co Lewy.. To Ty jesteś głupi! Amelia tu z nami jest! Cały czas tu z nami jest i chcę nam pokazać to, lecz my na to nie patrzymy, bo jesteśmy zaślepieni tęsknotą za nią! I nie mów na Luizę, że jest dziwką, bo nie chce, aby znowu skończyło się tak samo! Lewandowski zastanów się nad swoim życiem! Zapomnij o tamtej Amelii, spotkaj tę ,,nową" Amelię i ciesz się życiem! - powiedział Piszczek.
Podszedł do mnie i mnie przytulił. Ich rozmowę rozumiałam tylko ja, Emi i Błaszczykowski.. Nikt więcej..
No siemka, siemka! Rozdział pisany tak na szybkiego! Nie wiem co o nim myśleć i pozostawiam to Wam do opinii! Dzisiaj jest 18.04, a więc urodziny WOJTKA SZCZĘSNEGO! Czego życzymy Wojtkowi? Ja mu przede wszystkim życzę, aby zawsze walczył o swoje i nigdy się nie poddawał! Aby starał się być numerem JEDEN w Arsenalu jak i w Reprezentacji! Niech będzie też zdrowy, bo to jest najważniejsze!! :) :)
Czekam na Wasze komentarze! :)
środa, 17 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 7
Zaczął dzwonić mój telefon.. Jejku, nawet nie mój, bo tej Luizy, no ale niby to ja nią jestem, więc chyba mogę mówić, że jest mój.. Otworzyłam oczy i nie patrząc na ekran odebrałam.
- Tak? - zapytałam zaspanym głosem.
- Luizka.. Wstałaś?- zapytał głos w telefonie. Poznałam ten głos.. To Emi..
- Emi? - zapytałam zszokowana i szybko zerwałam się z łóżka.
- Nie Święty Walenty.. - powiedziała śmiejąc się.-- Tak, to ja. Coś nie tak?
- Nie, nie.. Wszystko w porządku. Spotkamy się dzisiaj? Muszę Ci coś ważnego powiedzieć..
- Dzisiaj? Będziesz w Dortmundzie?
- Taak. Mamy trening z Borussią..
- No tak Borussia.. Lekko się rozpada..
- Jak to?
- Słyszałaś o śmierci takiej Amelii? Była ona moją przyjaciółką.. Nadal jest w moim sercu.. No i ona tam się poznała z chłopakami i przespała się na jednej z imprez z Robertem.. Nie wiedziała kim on jest, dopiero ja jej to uświadomiłam.. No i potem on ją nazwał dziwką, ale podobno tylko dlatego, ze chciał z nią dłużej rozmawiać.. Ona wtedy nie miała już chyba sił i podcięła sobie żyłę.. Nie uratowano jej.. No i od tamtej pory Piszczek na trening przychodzi raz na miesiąc, Kuba też jakoś rzadko, a Lewy do życia w ogóle nie jest zdolny.. Inni chłopaki też tam jakoś przeżywają, no ale przychodzą na treningi.. Jak ostatnio byłam na ich treningu to wszyscy smutni biegali i nawet się nie wygłupiali.. Trener też jest trochę załamany, chociaż nie znał Amelii..
- Emi.. Bo ja muszę Ci coś powiedzieć, ale to nie jest na telefon..
- No dobra, to wpadnę dzisiaj na trening Borussii..
- Dziękuję.. Aaa i mogłabyś załatwić, żeby Łukasz przyszedł, bo mam dla niego ważną informację..
- No dobra. Spróbuję coś zrobić. To do zobaczenia za parę godzin. Pa.
- Pa. - powiedziałam rozłączając się.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Jejku 3:57! Emi! Nie możesz spać?! Wyjazd miałyśmy o 6, więc miałam jeszcze sporo czasu.. No, ale nie zasnę już. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś w czym mogę się pokazać. Po pewnym czasie coś znalazłam. Poszłam do łazienki wykąpałam się i ubrałam. Usiadłam na łóżku i znowu weszłam na facebooka. Tym razem zalogowałam się na moje stare konto..
567 powiadomień.. Tęsknią.. Ale już dzisiaj Łukasz się będzie cieszył jak wtedy kiedy mnie pocieszał! Musi się cieszyć i musi mi uwierzyć! Przeczytałam kilka komentarzy jak to za mną tęsknią i szybko wyłączyłam laptopa. Wrzuciłam go do torby ze wszystkimi rzeczami na wyjazd i zeszłam na dół.. No tak będzie to chyba najlepszy tydzień w moim życiu.. Mam nadzieję, że uszczęśliwię Piszczka..
*Około 11*
- Luiza! Luiza! Jeszcze tylko kilka minut! Jejku, oni o 11:30 zaczynają trening, a my jakoś o 12 tam przyjedziemy! Aaaaa, jaram się! - krzyczała Nicola.
- Nie widziałaś ich nigdy? Nie grałaś? - zapytałam uśmiechając się.
- Widziałam! Ale nie grałam! Jejku, jak Ty możesz zachowywać się tak spokojnie?!
- Ejj, Nicola spokojnie..
- Czemu Ty jesteś taka spokojna nie cieszysz się z tego wyjazdu?
- No jasne, że się cieszę, bo mam ważną sprawę do Łukasza.. No, ale nie jaram się tak jak Ty..
- Kiedyś byłaś inna.. Jak jechałyśmy tam ćwiczyć bez chłopaków to już się jarałaś i biegałaś po całym boisku krzycząc ,,Łukasz! Jeszcze się spotkamy! Obiecuję Ci to!", a teraz co?
- Po prostu raz już z nim rozmawiałam no i się już tak nie jaram.. - powiedziałam uśmiechając się lekko.
- Na serio?!
- Dziewczyny! Zbieramy się, jesteśmy już blisko! - powiedział trener ratując mnie przed lawiną pytań..
Wtedy to zobaczyłam prawdziwą dzicz.. Wszystkie się rzucały, żeby wziąć swoje rzeczy.. Autobus się zatrzymał.. Po chwili drzwi się otworzyły i żadnej z dziewczyn już nie było w środku, tylko ja.. Zaczęłam się uśmiechać do siebie i wyszłam powoli z autobusu. Podążyłam za śladem dziewczyn i doszłam do szatni.. Położyłam rzeczy obok Nicoli i usiadłam na ławce.. Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać co ja powiem Łukaszowi.. Podejdę i co? ,,Hej Łukasz, to ja Amelia, pamiętasz mnie jeszcze?" lub ,,Hej Piszczu! To ja! Tęskniłam!'.. Pomyśli, że jestem jakaś psychiczna.. Zaczęłam się denerwować..
- Luiza! Ubieraj się, bo mamy wszystkie razem wyjść, bo inaczej nie będziemy ćwiczyć z chłopakami, a tylko Ty zostałaś nieprzebrana! - krzyknęła mi do ucha Alda.
- Aaa, sorki. Już.
Przebrałam się. Była już jesień, więc postanowiłam do tego założyć jakąś bluzę.
- Możemy już iść. - powiedziałam do dziewczyn uśmiechając się.
Wyszłyśmy.. Przed drzwiami do szatni czekał trener..
- No dobra, jesteście! Idziemy spokojnie.. Rozmawiałem przed chwilą z Kloopem.. Chłopaki biegają już jakieś piąte kółeczko, a mają zrobić 10, a więc do nich dołączycie.. Już, idziemy! - powiedział trener.
Po chwili stałyśmy już na murawie. Na trybunach zobaczyłam Emi, zrobiło mi się tak jakoś cieplej na sercu.. Wtedy dziewczyny mnie pociągnęły za rękę. Akurat musiało trafić, że wpadłam na Lewego.. A Emi mówiła, że jest ledwo żywy..
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął Lewy. - I że takie ciamajdy biorą do klubów.. - dokończył i pobiegł dalej wyprzedzając mnie..
Zaczęłam biegać.. Po chwili dobiegł do mnie Łukasz..
- Sorry za niego.. Ostatnio odeszła taka dziewczyna, w której Lewy się podobno zakochał. No ale idiota nazwał ją dziwką i z tego powodu popełniła samobójstwo.. - powiedział Piszczu, po czym spuścił głowę..
- Łukasz .. - powiedziałam cicho.
Piszczek podniósł głowę..
- Tak? - zapytał..
- Masz może dzisiaj czas? - zapytałam jak jakaś głupia..
- Nie wiem..
- Chodzi mi o jedną krótką rozmowę.. Może być nawet zaraz po treningu.. Muszę Ci coś powiedzieć..
- No dobra.. - powiedział po czym podbiegł do Kuby..
Byli wszyscy.. Wszyscy, których poznałam.. Lewandowski też... Skończyliśmy biegać.. Kazano nam się rozciągać.. Pobiegłam niby to po wodę, lecz do Emi..
- Luiza! - krzyknęła moja dawna przyjaciółka, bo nie wiem kim dla niej była Luiza..
- Emi, muszę Ci coś powiedzieć.. - powiedziałam już lekko zdenerwowana.
- Co jest?
- Amelia..
- Jak to?
- To ja..
- Popierdoliło Cię Luiza?! Amelia umarła! Odeszła od nas! Jeju, musisz mi o niej przypominać i to w taki sposób?!
- Emi! Spokojnie, wyjaśnię Ci to..
- No to słucham..
- Umarłam.. Ale gdy byłam tam.. - przerwałam pokazując na niebo. - to chciałam wrócić. Gadałam z aniołem.. No i okazało się, właśnie, że Luiza nie chcę żyć i że mogą nam zamienić duszę.. No i tak oto jestem..
- Jesteś psychiczna.. Nie gadaj takich rzeczy.. - powiedziała już ze łzami w oczach..
- Udowodnić Ci? Tylko powiedz jak..
- Amelia.. Amelia.. Miała problem, co było tym problemem oraz co zrobiła jej mama, gdy się o tym dowiedziała?
- Ćpałam.. Mama mnie wyrzuciła z domu i wyzywała od dziwek. Stwierdziła, że na każdej imprezie się tak puszczam jak z Lewym, gdy wzięłam podwójną dawkę. Potem przyszłam do Ciebie i opowiedziałam o wszystkim, a jeszcze potem poszłam na imprezę do Piszczków.. Tam Lewy nazwał mnie dziwką i wybiegłam z domu.. Łukasz przytulił mnie i zaprowadził do pokoju. Weszłam do łazienki i zbiłam kubek. Podniosłam kawałek szkła z tego kubka i się pocięłam, a następnie przecięłam żyłę..
- Luiza.. Skąd to wiesz?
- Mówię Ci, że duszą to ja Amelia..
- Dobra, to co charakteryzowało Amelię.. Wiedziałam o tym tylko ja..
- Na kciuku w prawej ręce miałam małego pieprzyka, który nie był widoczny gołym okiem i jak to zobaczyłam to oglądałyśmy go pod lupą.. - powiedziałam i zaczęłam uśmiechać się, bo przypomniałam sobie te chwilę..
- Amelia.. To naprawdę Ty! Ale jak to możliwe?
- Mówię Ci, że taka zamiana dusz zdarza się raz na jakieś 20 lat no i ja miałam taką okazję! Nie wiesz jak się cieszyłam, gdy dowiedziałam się, że jest dziewczyna, która chce umrzeć, ale nie chce zrobić przykrości matce..
- Dlaczego się pocięłaś? - zapytała nagle Emi..
- Lewy.. Nazwał mnie dziwką, a wydawał się miłym chłopakiem.. No i ten ból sprawiał mi przyjemność, lecz niechcący przecięłam żyłę.. Nie chciałam..
- Głupia! - powiedziała Emi i mnie przytuliła.. - Przeprowadź się do Dortmundu, będzie tak jak kiedyś.. Piszczek Ci uwierzy..
- Będę z nim rozmawiała po treningu.. Ale boję się! Cholernie się boję!
- Nie bój się..
- Luiza! Gramy! - krzyknęła Nicola..
- Sorki, pogadamy po treningu. Czekaj na mnie pod stadionem! - powiedziałam.
- Okej. - odpowiedziała Emi i jeszcze raz mnie przytuliła..
Podbiegłam do piłkarzy z Borussii i dziewczyn z mojej drużyny.
- No i Luiza pójdziesz do drużyny Roberta.. - powiedział Kloop.
- Co? Pan zwariował?! Ja jej nie chcę! - krzyczał Robert..
- Robert! Uspokój się! - odkrzyknął Kloop.
- Nie no spoko, skoro nie chcę ze mną grać to ja mogę nie grać.. - powiedziałam uśmiechając się..
- Zwariowałaś? Przyjechałaś tu, żeby ćwiczyć.. Ja pójdę do Lewego, a Ty chodź do Piszczka.. - powiedziała Nicola.
- Tak już może być. - powiedział Lewandowski.
Zaczęliśmy grać. Na początku nie mogłam się skupić na grze, bo myślami byłam przy mojej rozmowie z Piszczkiem już za kilka godzin... Zagwizdał gwizdek.. Koniec pierwszej połowy 1 : 0 dla nas.. Mmm, nie jest najgorzej...
No więc jest 7 rozdział, miał być najpóźniej w poniedziałek, a jest środa.. PRZEPRASZAM! Obiecuję, ze teraz będę dodawała regularnie rozdziały.. Chyba dwa razy na tydzień, no może trzy jeżeli będzie sporo komentarzy! :D DZIĘKUJĘ ZA 1, 200 WYŚWIETLEŃ! A jeżeli tu jesteś to napisz komentarz, bo daję mi to wielką motywację! :)
No więc jest 7 rozdział, miał być najpóźniej w poniedziałek, a jest środa.. PRZEPRASZAM! Obiecuję, ze teraz będę dodawała regularnie rozdziały.. Chyba dwa razy na tydzień, no może trzy jeżeli będzie sporo komentarzy! :D DZIĘKUJĘ ZA 1, 200 WYŚWIETLEŃ! A jeżeli tu jesteś to napisz komentarz, bo daję mi to wielką motywację! :)
sobota, 13 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 6
Zeszłam na dół. Przy stole siedziała już mama.
- Zawieziesz mnie na trening? - zapytałam uśmiechając się.
- Jejku, Luiza! Jesteś chora? - zapytała z troską.
- Nie, a coś się stało? - zapytała trochę zdziwiona.
- Uśmiechnęłaś się! Po raz pierwszy od dwóch lat się uśmiechnęłaś!
- Oj mamo..
- Czekaj, czekaj.. Powiedziałaś mamo! - krzyknęła i zaczęła mnie przytulać.
- Mamo, nie mogę oddychać! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Już, już..
- Postanowiłam się odmienić.. Jesteś w końcu moją mamą i zasługujesz na szacunek, a po za tym nie mogę przejmować się tym co było kiedyś.. Postanowiłam zrobić wieeelką odmianę! Pojedziemy dzisiaj po treningu na zakupy? Muszę całą garderobę wymienić i po za tym chcę na nowo pokój umeblować..
- Pokój chcesz na nowo umeblować? Przecież to własnie z Dominikiem tworzyłaś ten pokój..
- Mamo! Powiedziałam, ze chcę się zmienić i zacząć życie od nowa.. - powiedziałam uśmiechając się szczerze..
- No dobra..
Po zjedzeniu śniadania mama zawiozła mnie na trening i pojechała do pracy.. Była godzina 8:34, więc miałam jeszcze trochę czasu do treningu. Weszłam na stadion i zaczęłam zwiedzać. Wtedy pokazała mi się wielka tablica podzielona na pół. Na jednej połowie był skład Bayern Monachium, a na drugiej FC Monachium.. Zaczęłam szukać Luizy Milewskiej.. Znalazłam.. Prawa obrona.. Kurde! Nie mogła grać na pomocy?! Ja zawsze tam grałam.. Dobra, trudno.. Poszłam do szatni. Siedziały tam trzy dziewczyny, gdy weszłam spojrzały na mnie wzrokiem jakby chciały mnie zabić..
- O proszę.. Nasza kochana Luizka wróciła! - powiedziała jakaś dziewczyna z sarkazmem.
Z zeszytu starej Luizy dowiedziałam się, że omijała treningi przez ostatnie dwa tygodnie, więc wiedziałam, że miło mnie nie przywitają..
- Tak. Przepraszam Was, że mnie nie było przez te dwa tygodnie, ale potrzebowałam czasu, aby się na nowo ogarnąć. - powiedziałam uśmiechając się - Zacznijmy wszystko od początku.. Jakby niczego wcześniej nie było i byłabym najnowszym zawodnikiem drużyny i dopiero byśmy się poznali, okej? - zapytałam z nadzieję w głosie i posłałam promienny uśmiech.
- Ten czas, aby się ogarnąć poświęciłaś również na charakter? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Tak. A więc zacznijmy od nowa! Cześć nazywam się Luiza Milewska i uwielbiam grać w piłkę nożną.. Szczerze mówiąc to najbardziej lubię pozycję prawego pomocnika, ale grałam na prawej obronie ze względu na Łukasza Piszczka.. Mam nadzieję, że będę mogła grać tutaj na prawej pomocy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć Luiza, jestem Nicola. Jestem kapitanem drużyny i witamy Cię u nas w składzie. Ja jestem prawoskrzydłowym, ale właśnie właśnie wolę prawą obronę. Jestem w stanie się z Tobą zamienić. - powiedziała dziewczyna wstając.
Potem poznałam jeszcze te dwie dziewczyny. Po jakimś czasie pojawiła się reszta drużyny i wyszłyśmy na boisko. Zaczęłyśmy się wygłupiać i śmiać. Sporo dziewczyn mi się przyglądało i uśmiechało.. W końcu przyszedł trener. Na początku krzyczał, że mnie nie było i takie tam, ale potem jak mu wytłumaczyłam to zrozumiał i poinformował nas, że jutro jedziemy na trening Borussii Dortmund. Mamy mieć z nimi trening..
Trener był zdziwiony moją grą na pomocy i zgodził się na zamianę moich miejsc z Nicolą. Po treningu pożegnałam się z dziewczynami i szybko pobiegłam do samochodu mamy. Pojechałyśmy na zakupy.. Nakupowałam sobie mnóstwo ciuchów oraz mebli.. Miały do domu dojechać za jakieś 2 godziny, a więc miałam czas na powynoszenie niepotrzebnych rzeczy z pokoju.. Jak się okazało jest tego wiele, a pierwsza wyleciała szafa, która w środku wyglądała na ołtarzyk BVB. Pierwsze co zrobiłam to pozrywanie wszystkich zdjęć, plakatów ze ścian i powynoszenie tych mebli.. Gdy pokój był już pusty wzięłam farby i zaczęłam malować.. Szczerze mówiąc to miałam dzisiaj tyle energii jak nigdy! To pewnie te narkotyki mi ją zabierały! Cieszę się, że teraz mam inne ciało, które nie potrzebuje narkotyków! Po pomalowaniu weszłam do pokoju obok i zaczęłam przeglądać moje ciuchy. Zaczęłam pakować torbę na jutro. Czułam się wspaniale, wiedząc, że już jutro zobaczę Piszczka no i nawet Lewego.. Pomimo tego, że nazwał mnie dziwką to chciałam z nim pogadać.. I ten głos, gdy się pytał, czemu tak szybko wyszłam.. Aww, taki słodki i z nutą troski naraz.. Jednak najbardziej bolało jak powiedział, że powinnam być przyzwyczajona do takich widoków.. Już! Luiza, nie myśl o tym.. Pomyśl o jutrze.. Jak się przywitasz z chłopakami.. Wiedziałam, że nie będę mogła się na nich rzucić, bo pomyślą, że jakaś głupia jestem. Trzeba to jakoś rozegrać. Włączyłam jeszcze laptopa i weszłam na facebooka. Na szczęście Luiza się nie wylogowała.. Bogu dzięki! Szybko zmieniłam hasło. Następne zaczęłam patrzeć co ciekawego jest na mojej starej tablicy.. Zadziwił mnie jeden z komentarzy Piszczka.. Wkleił wywiad z Lewandowskim i napisał ,,Wróć do nas! Wszyscy tęsknimy! Wiem, ze nie umarłaś i że czytasz te wszystkie komentarze! Musisz do nas wrócić! Do żywych! Pokaż, ze jesteś silna i podejdź do mnie i powiedz ,,Cześć Łukasz to ja Amelia, żyję nadal!" Możesz być nawet nie widoczna, ale pokaż, że istniejesz! Pokaż, że nad nami czuwasz! Niech inni pomyślą, że jestem psychiczny bo słyszę głosy, ale odezwij się! Proszę!!"
Czytając to zaczęłam płakać. Włączyłam wywiad z Lewym :
- Na swojej oficjalniej stronie napisałeś, żeby ktoś wrócił, o kogo chodziło?
- Ostatnio skrzywdziłem pewną dziewczynę.. Na początku uważałem to za zabawne, bo jej reakcja była niecodzienna.. Uciekła.. Potem zaś popatrzyłem jaka jest i powiedziałem jej, że jest dziwką, a wcale tak nie uważałem. Sądziłem, że wtedy ona zacznie się ze mną kłócić i będzie okazja do pocałowania jej, lecz ta dziewczyna inaczej zareagowała. Uciekła ode mnie jeszcze raz, a potem popełniła samobójstwo.. - tutaj zobaczyłam samotną łzę spływającą po jego policzku- Chciałbym, aby wróciła do żywych, abym pokazał jej co do niej czuję! Chciałbym, aby zawsze się przy mnie uśmiechała i budziła rano! Ale tego nie będzie! Odeszła! - powiedział, po czym wstał z fotela i poszedł gdzieś.
Na tym skończył się ten wywiad. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać.. Muszę! Muszę jutro udowodnić Łukaszowi, że to ja! Muszę! Tak cholernie za nim tęsknie! Za jego uśmiechem i za jego troską, którą obdarowywał mnie w każdej minucie! Żałuję tego co zrobiłam! Tak cholernie żałuję! Jakby można cofnąć czas i wrócić do tamtej chwili, jak Robert mówi mi, że jestem dziwką.. Ale czy inaczej bym zareagowała.. Czy bym zaczęła z nim rozmawiać, jak to powiedział w tym wywiedzie.. Nie wiem.. Dopiero teraz poczułam wielką pustkę w sercu, jakby ktoś mi je połamał na pół i jedną połówkę zabrał! Zaczęłam płakać..
- Zawieziesz mnie na trening? - zapytałam uśmiechając się.
- Jejku, Luiza! Jesteś chora? - zapytała z troską.
- Nie, a coś się stało? - zapytała trochę zdziwiona.
- Uśmiechnęłaś się! Po raz pierwszy od dwóch lat się uśmiechnęłaś!
- Oj mamo..
- Czekaj, czekaj.. Powiedziałaś mamo! - krzyknęła i zaczęła mnie przytulać.
- Mamo, nie mogę oddychać! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Już, już..
- Postanowiłam się odmienić.. Jesteś w końcu moją mamą i zasługujesz na szacunek, a po za tym nie mogę przejmować się tym co było kiedyś.. Postanowiłam zrobić wieeelką odmianę! Pojedziemy dzisiaj po treningu na zakupy? Muszę całą garderobę wymienić i po za tym chcę na nowo pokój umeblować..
- Pokój chcesz na nowo umeblować? Przecież to własnie z Dominikiem tworzyłaś ten pokój..
- Mamo! Powiedziałam, ze chcę się zmienić i zacząć życie od nowa.. - powiedziałam uśmiechając się szczerze..
- No dobra..
Po zjedzeniu śniadania mama zawiozła mnie na trening i pojechała do pracy.. Była godzina 8:34, więc miałam jeszcze trochę czasu do treningu. Weszłam na stadion i zaczęłam zwiedzać. Wtedy pokazała mi się wielka tablica podzielona na pół. Na jednej połowie był skład Bayern Monachium, a na drugiej FC Monachium.. Zaczęłam szukać Luizy Milewskiej.. Znalazłam.. Prawa obrona.. Kurde! Nie mogła grać na pomocy?! Ja zawsze tam grałam.. Dobra, trudno.. Poszłam do szatni. Siedziały tam trzy dziewczyny, gdy weszłam spojrzały na mnie wzrokiem jakby chciały mnie zabić..
- O proszę.. Nasza kochana Luizka wróciła! - powiedziała jakaś dziewczyna z sarkazmem.
Z zeszytu starej Luizy dowiedziałam się, że omijała treningi przez ostatnie dwa tygodnie, więc wiedziałam, że miło mnie nie przywitają..
- Tak. Przepraszam Was, że mnie nie było przez te dwa tygodnie, ale potrzebowałam czasu, aby się na nowo ogarnąć. - powiedziałam uśmiechając się - Zacznijmy wszystko od początku.. Jakby niczego wcześniej nie było i byłabym najnowszym zawodnikiem drużyny i dopiero byśmy się poznali, okej? - zapytałam z nadzieję w głosie i posłałam promienny uśmiech.
- Ten czas, aby się ogarnąć poświęciłaś również na charakter? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Tak. A więc zacznijmy od nowa! Cześć nazywam się Luiza Milewska i uwielbiam grać w piłkę nożną.. Szczerze mówiąc to najbardziej lubię pozycję prawego pomocnika, ale grałam na prawej obronie ze względu na Łukasza Piszczka.. Mam nadzieję, że będę mogła grać tutaj na prawej pomocy. - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć Luiza, jestem Nicola. Jestem kapitanem drużyny i witamy Cię u nas w składzie. Ja jestem prawoskrzydłowym, ale właśnie właśnie wolę prawą obronę. Jestem w stanie się z Tobą zamienić. - powiedziała dziewczyna wstając.
Potem poznałam jeszcze te dwie dziewczyny. Po jakimś czasie pojawiła się reszta drużyny i wyszłyśmy na boisko. Zaczęłyśmy się wygłupiać i śmiać. Sporo dziewczyn mi się przyglądało i uśmiechało.. W końcu przyszedł trener. Na początku krzyczał, że mnie nie było i takie tam, ale potem jak mu wytłumaczyłam to zrozumiał i poinformował nas, że jutro jedziemy na trening Borussii Dortmund. Mamy mieć z nimi trening..
Trener był zdziwiony moją grą na pomocy i zgodził się na zamianę moich miejsc z Nicolą. Po treningu pożegnałam się z dziewczynami i szybko pobiegłam do samochodu mamy. Pojechałyśmy na zakupy.. Nakupowałam sobie mnóstwo ciuchów oraz mebli.. Miały do domu dojechać za jakieś 2 godziny, a więc miałam czas na powynoszenie niepotrzebnych rzeczy z pokoju.. Jak się okazało jest tego wiele, a pierwsza wyleciała szafa, która w środku wyglądała na ołtarzyk BVB. Pierwsze co zrobiłam to pozrywanie wszystkich zdjęć, plakatów ze ścian i powynoszenie tych mebli.. Gdy pokój był już pusty wzięłam farby i zaczęłam malować.. Szczerze mówiąc to miałam dzisiaj tyle energii jak nigdy! To pewnie te narkotyki mi ją zabierały! Cieszę się, że teraz mam inne ciało, które nie potrzebuje narkotyków! Po pomalowaniu weszłam do pokoju obok i zaczęłam przeglądać moje ciuchy. Zaczęłam pakować torbę na jutro. Czułam się wspaniale, wiedząc, że już jutro zobaczę Piszczka no i nawet Lewego.. Pomimo tego, że nazwał mnie dziwką to chciałam z nim pogadać.. I ten głos, gdy się pytał, czemu tak szybko wyszłam.. Aww, taki słodki i z nutą troski naraz.. Jednak najbardziej bolało jak powiedział, że powinnam być przyzwyczajona do takich widoków.. Już! Luiza, nie myśl o tym.. Pomyśl o jutrze.. Jak się przywitasz z chłopakami.. Wiedziałam, że nie będę mogła się na nich rzucić, bo pomyślą, że jakaś głupia jestem. Trzeba to jakoś rozegrać. Włączyłam jeszcze laptopa i weszłam na facebooka. Na szczęście Luiza się nie wylogowała.. Bogu dzięki! Szybko zmieniłam hasło. Następne zaczęłam patrzeć co ciekawego jest na mojej starej tablicy.. Zadziwił mnie jeden z komentarzy Piszczka.. Wkleił wywiad z Lewandowskim i napisał ,,Wróć do nas! Wszyscy tęsknimy! Wiem, ze nie umarłaś i że czytasz te wszystkie komentarze! Musisz do nas wrócić! Do żywych! Pokaż, ze jesteś silna i podejdź do mnie i powiedz ,,Cześć Łukasz to ja Amelia, żyję nadal!" Możesz być nawet nie widoczna, ale pokaż, że istniejesz! Pokaż, że nad nami czuwasz! Niech inni pomyślą, że jestem psychiczny bo słyszę głosy, ale odezwij się! Proszę!!"
Czytając to zaczęłam płakać. Włączyłam wywiad z Lewym :
- Na swojej oficjalniej stronie napisałeś, żeby ktoś wrócił, o kogo chodziło?
- Ostatnio skrzywdziłem pewną dziewczynę.. Na początku uważałem to za zabawne, bo jej reakcja była niecodzienna.. Uciekła.. Potem zaś popatrzyłem jaka jest i powiedziałem jej, że jest dziwką, a wcale tak nie uważałem. Sądziłem, że wtedy ona zacznie się ze mną kłócić i będzie okazja do pocałowania jej, lecz ta dziewczyna inaczej zareagowała. Uciekła ode mnie jeszcze raz, a potem popełniła samobójstwo.. - tutaj zobaczyłam samotną łzę spływającą po jego policzku- Chciałbym, aby wróciła do żywych, abym pokazał jej co do niej czuję! Chciałbym, aby zawsze się przy mnie uśmiechała i budziła rano! Ale tego nie będzie! Odeszła! - powiedział, po czym wstał z fotela i poszedł gdzieś.
Na tym skończył się ten wywiad. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać.. Muszę! Muszę jutro udowodnić Łukaszowi, że to ja! Muszę! Tak cholernie za nim tęsknie! Za jego uśmiechem i za jego troską, którą obdarowywał mnie w każdej minucie! Żałuję tego co zrobiłam! Tak cholernie żałuję! Jakby można cofnąć czas i wrócić do tamtej chwili, jak Robert mówi mi, że jestem dziwką.. Ale czy inaczej bym zareagowała.. Czy bym zaczęła z nim rozmawiać, jak to powiedział w tym wywiedzie.. Nie wiem.. Dopiero teraz poczułam wielką pustkę w sercu, jakby ktoś mi je połamał na pół i jedną połówkę zabrał! Zaczęłam płakać..
Nooo, rozdział miał pojawić się wcześniej, no ale jakoś brakowało mi na to czasu.. Przepraszam osoby, którym obiecywałam wcześniejsze dodanie! Nie wiem co sądzić o tym rozdziale.. Pozostawiam go Waszej krytyce..
Mam jeszcze prośbę.. Jeżeli tu jesteście i chcielibyście pomóc mojej koleżance w spełnieniu marzeń to zagłosujcie na nią w konkursie LINK.. Bardzo jej zależy na wygranej i spełnieniu swoich marzeń! Będę Wam zarówno ja jak i ona bardzo wdzięczne! :)
niedziela, 7 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 5
Uderzyłam w coś ręką i się obudziłam.. Siedziałam w jakimś pokoju.. Był cały biały i pusty.. Nagle pojawił się jakiś chłopak w białej sukni..
- Ooo, wyglądasz jak anioł! - powiedziałam śmiejąc się.
- Bo nim jestem..
- Jak to?
- Umarłaś.. Witamy w świecie nieżywych.. Miałaś trafić do czyśćca, lecz jakiś mężczyzna tak za Tobą płakał w szpitalu i na pogrzebie, że Bóg jednak postanowił dać Ci szansę..
- Ja chcę na ziemię! Chcę żyć!
- Przykro mi..
- Ile czasu minęło od mojej śmierci?
- 3 miesiące..
- COO?! Nie da się nic zrobić, abym znowu wróciła na ziemię?!
- Niestety nie.. Znaczy gdybyś się wcześniej tu obudziła, zaraz po trafieniu to moglibyśmy spróbować, a tak to nie..
- Kiedyś czytałam książkę, jak jakaś dziewczyna zamieniła się duszą z umarłą.. Nie da się tak?
- Owszem, da.. Nawet jest jedna dziewczyna..
- Chcę!
- Ale może posłuchaj trochę o niej.. Nazywa się Luiza Milewska.. Ma już prawie 20 lat.. Będzie miała za miesiąc.. Gra zawodowo w piłkę nożna w klubie FC Monachium.. Ma również talent malarski i taneczny. Uczęszcza na zajęcia z tańca.. Nie jest lubiana przez otoczenie. Zawsze chamska i zamknięta w sobie.. Na pewno chcesz?
- Tak! W tej chwili!
- No dobrze, jak sobie pani życzy.. - powiedział anioł i pstryknął palcami. Zamknęłam oczy i czułam jak lecę.
- Czuj się dobrze w moim ciele.. Nie będę Ci go zabierała.. Dziękuję! Uratowałaś mnie przed życiem na ziemi, a Milenę przed utratą córki! Jesteś wielka! - usłyszałam jakiś głos..
Otworzyłam oczy.. W pokoju było ciemno.. Leżałam na jakimś wielkim łóżku. Znowu zamknęłam oczy i zasnęłam..
- Luizka.. Wstawaj.. - powiedziała jakaś osoba.
Otworzyłam oczy. Była to kobieta z brązowymi włosami i niebieskimi oczami.. Miała zgrabną figurę. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na nią.
- Dobrze mamo.. - powiedziałam akcentując ostatnie słowo.
Kobieta wyszła z mojego pokoju.. Mojego, hmm nie wiem czy mogę go tak nazwać.. Chociaż, teraz jest już mój..
Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Byłam teraz brązowowłosą dziewczyną z niebieskimi oczami. Miałam zgrabną figurę i doskonale nadawałabym się na modelkę. Niestety na sobie miałam jakąś czarną koszulkę, która dostawała mi do pępka.. Otworzyłam szafę i zaczęłam czegoś szukać. W końcu coś znalazłam. Poszłam z ciuchami do łazienki i wzięłam prysznic. Potem się ubrałam.. Weszłam do pokoju i dopiero teraz zaczęłam się po nim rozglądać. Były tu takie różowe ściany i wyglądał jak domek dla lalek.. W ogóle nie pasował do ubrań tej całej Luizy.. Ubrań też nie miała zbyt ładnych.. Coś sądzę, że Luiza przejdzie wielką przemianę.. Zaczęłam szukać czegoś, żeby wiedzieć coś więcej. Usiadłam przy biurku. W szafce miała wszystko poukładane, bardzo dobrze! Znalazłam jakieś trzy zeszyty. Otworzyłam jeden z nich.. Były tam jakieś rysunki. No tak ten cały anioł mówił coś, że rysuję. Na biurku leżały ołówki. Nie wiem czemu sięgnęłam po nie i zaczęłam rysować jakąś postać, która świtała mi w głowie. Nawet nie wiedziałam, że rysowanie jest takie proste.. Po chwili szkic tej osoby był gotowy. Skądś mi się kojarzyła... Hmm.. Ale skąd?! Szybko zamknęłam ten zeszyt i otworzyłam drugi.. Był to chyba jakiś pamiętnik. Postanowiłam, że poczytam później. No i nadeszła kolej na trzeci zeszyt. Otworzyłam.. Były tu pozapisywane daty oraz co robi o danej godzinie.. Doskonale zaplanowany dzień. Przejrzałam dokładnie zeszyt.. Było tu wszystko rozpisane aż do miesiąca! Kurdę, dziewczynie się chyba nudziło! Okazało się, że za godzinę mam trening.. No kurde, zobaczymy co umiemy.. Mam tylko nadzieję, że Luiza grała na pomocy! Otworzyłam ostatnią szafę, którą zostawiłam na sam koniec.. Nie uwierzyłam w to co tam zobaczyłam! Szafa w środku była pomalowana na żółte i czarne kolory, a na środku widniał znak Borussii Dortmund. Wszędzie były jakieś koszulki zawodników oraz ich plakaty.. Jeden z tych plakatów przypominał mój rysunek, który naszkicowałam.. Robert Lewandowski.. Ohh, kurde! No tak! Przecież spędziłam z nim noc, no ale czemu on, a nie Piszczek..? No dobra już.. Byłam zadziwiona tą dziewczyną.. Szybko zamknęłam te szafę. Postanowiłam, że to wszystko powyrzucam.. Mama mnie jeszcze nie wołała to sięgnęłam po pamiętnik i zaczęłam czytać.
,, 02.02.2011
Kilka dni temu odszedł ode mnie mój najlepszy przyjaciel.. Dominik. Był dla mnie wszystkim to on poznał mnie z tymi wszystkimi osobami.. Teraz nie jestem w stanie myśleć normalnie.. Wariuję! Tylko piłka nożna sprawia, że nadal tu jestem! Chciałabym umrzeć i więcej nikogo nie widzieć!
04.02.2011
No i dupa. Jest coraz gorzej.. Ludzie uważają, że zwariowałam.. Pokój nadal mam ten sam, ale mój wygląd się już zmienił.. Nie jestem już tą samą dziewczyną. Byłam zawsze uśmiechnięta i chodziłam modnie ubrana, teraz chodzę smutna, zamknięta w sobie i ubieram się jak jakieś emo..
20.04.2011
Dawno tu nic nie wpisywałam.. Już dwa razy próbowałam odebrać sobie życie, ale nie dałam rady.. Za bardzo kocham Milenę. Tak, moja mama ma na imię Milena.. Zawsze mówię do niej po imieniu, ona tego nie lubi, no ale cóż.. Milena chciała, abym została modelką, ale to nie dla mnie.. Teraz cały czas próbuję na mnie wymusić, abym przynajmniej modnie dalej się ubierała, ale nie chcę!
26.06.2011
Koniec roku.. Ohh. Nareszcie! Oderwę się od tej zasranej szkoły i głupich ludzi.. Jejku oni nie rozumieją, że straciłam przyjaciela, z którym tak wiele mnie łączyło?!
02.01.2012
Będę się tu coraz rzadziej wpisywać. Teraz opowiem co działo się przez ten rok. Chodzę do klubu FC Monachium. Zauważyli mnie na naszej lekcji W-F'u. Dziwne.. No, ale jest fajnie! Dobrze się tam czuję, a na dodatek co jakiś czas mamy wyjazdy do Dortmundu.. Dlaczego? Bo większość dziewczyn grających u nas w drużynie kocha Borussię Dortmund.. Tak jak ja.. Moim idolem jest Piszczek.. Wspaniały chłopak.. Mój rodak! Tak, jestem Polką.. Ojciec jest Polakiem, no ale zostawił nas, gdy miałam 12 lat.. Już 7 lat go nie widziałam. Nie odezwał się ani słowem, nawet SMS'a nie napisał.. Codziennie odwiedzam Dominika na cmentarzu.. Tęsknie za tymi chwilami, które razem spędzaliśmy.. Coś czuję, że mój koniec jest już bliski..
28.02.2013
Podczas tego roku leżałam już pięć razy w szpitalu.. Tak próbowałam się zabić, ale zawsze Milena wpadała i mnie ratowała! Ona nie może pojąć, że nie chcę żyć?! Że chcę spotkać Dominika, że chcę z nim spędzać czas tam po drugiej stronie?!
13.04.2013
Jest 2:04 rano. Przed chwilą obudziłam się, bo śnił mi się jakiś anioł.. Powiedział, że ktoś chce za mnie tu żyć.. Że ja pójdę do nieba, a Milena będzie szczęśliwa, bo jakaś dziewczyna chce wrócić na ziemię.. Gdy się obudziłam to krzyczałam, że tak, ale to tylko sen.. Szkoda.."
Teraz się czegoś dowiedziałam.. Umarł jej przyjaciel, do mamy mówi po imieniu, gra w FC Monachium i jest fanką BVB, a zwłaszcza Piszczka.. Hohohoh, Piszczuś ma wiele fanek.. Luiza nie ma również znajomych.. No dobra, czas to naprawić!
POKÓJ LUIZY:
Hhahaha, wiem trochę głupie, ale trochę fantazji. Mam nadzieję, że nie uważacie tego za jakieś dziwne, że postanowiłam przywrócić Amelię do życia w ciele Luizy! Mi się ten pomysł bardzo podobał, ale nie wiem jak Wam.. :)
Czekam na Wasze komentarze, bo daję mi wielką motywację! :)
Pozdrawiam! :)
- Ooo, wyglądasz jak anioł! - powiedziałam śmiejąc się.
- Bo nim jestem..
- Jak to?
- Umarłaś.. Witamy w świecie nieżywych.. Miałaś trafić do czyśćca, lecz jakiś mężczyzna tak za Tobą płakał w szpitalu i na pogrzebie, że Bóg jednak postanowił dać Ci szansę..
- Ja chcę na ziemię! Chcę żyć!
- Przykro mi..
- Ile czasu minęło od mojej śmierci?
- 3 miesiące..
- COO?! Nie da się nic zrobić, abym znowu wróciła na ziemię?!
- Niestety nie.. Znaczy gdybyś się wcześniej tu obudziła, zaraz po trafieniu to moglibyśmy spróbować, a tak to nie..
- Kiedyś czytałam książkę, jak jakaś dziewczyna zamieniła się duszą z umarłą.. Nie da się tak?
- Owszem, da.. Nawet jest jedna dziewczyna..
- Chcę!
- Ale może posłuchaj trochę o niej.. Nazywa się Luiza Milewska.. Ma już prawie 20 lat.. Będzie miała za miesiąc.. Gra zawodowo w piłkę nożna w klubie FC Monachium.. Ma również talent malarski i taneczny. Uczęszcza na zajęcia z tańca.. Nie jest lubiana przez otoczenie. Zawsze chamska i zamknięta w sobie.. Na pewno chcesz?
- Tak! W tej chwili!
- No dobrze, jak sobie pani życzy.. - powiedział anioł i pstryknął palcami. Zamknęłam oczy i czułam jak lecę.
- Czuj się dobrze w moim ciele.. Nie będę Ci go zabierała.. Dziękuję! Uratowałaś mnie przed życiem na ziemi, a Milenę przed utratą córki! Jesteś wielka! - usłyszałam jakiś głos..
Otworzyłam oczy.. W pokoju było ciemno.. Leżałam na jakimś wielkim łóżku. Znowu zamknęłam oczy i zasnęłam..
- Luizka.. Wstawaj.. - powiedziała jakaś osoba.
Otworzyłam oczy. Była to kobieta z brązowymi włosami i niebieskimi oczami.. Miała zgrabną figurę. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na nią.
- Dobrze mamo.. - powiedziałam akcentując ostatnie słowo.
Kobieta wyszła z mojego pokoju.. Mojego, hmm nie wiem czy mogę go tak nazwać.. Chociaż, teraz jest już mój..
Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Byłam teraz brązowowłosą dziewczyną z niebieskimi oczami. Miałam zgrabną figurę i doskonale nadawałabym się na modelkę. Niestety na sobie miałam jakąś czarną koszulkę, która dostawała mi do pępka.. Otworzyłam szafę i zaczęłam czegoś szukać. W końcu coś znalazłam. Poszłam z ciuchami do łazienki i wzięłam prysznic. Potem się ubrałam.. Weszłam do pokoju i dopiero teraz zaczęłam się po nim rozglądać. Były tu takie różowe ściany i wyglądał jak domek dla lalek.. W ogóle nie pasował do ubrań tej całej Luizy.. Ubrań też nie miała zbyt ładnych.. Coś sądzę, że Luiza przejdzie wielką przemianę.. Zaczęłam szukać czegoś, żeby wiedzieć coś więcej. Usiadłam przy biurku. W szafce miała wszystko poukładane, bardzo dobrze! Znalazłam jakieś trzy zeszyty. Otworzyłam jeden z nich.. Były tam jakieś rysunki. No tak ten cały anioł mówił coś, że rysuję. Na biurku leżały ołówki. Nie wiem czemu sięgnęłam po nie i zaczęłam rysować jakąś postać, która świtała mi w głowie. Nawet nie wiedziałam, że rysowanie jest takie proste.. Po chwili szkic tej osoby był gotowy. Skądś mi się kojarzyła... Hmm.. Ale skąd?! Szybko zamknęłam ten zeszyt i otworzyłam drugi.. Był to chyba jakiś pamiętnik. Postanowiłam, że poczytam później. No i nadeszła kolej na trzeci zeszyt. Otworzyłam.. Były tu pozapisywane daty oraz co robi o danej godzinie.. Doskonale zaplanowany dzień. Przejrzałam dokładnie zeszyt.. Było tu wszystko rozpisane aż do miesiąca! Kurdę, dziewczynie się chyba nudziło! Okazało się, że za godzinę mam trening.. No kurde, zobaczymy co umiemy.. Mam tylko nadzieję, że Luiza grała na pomocy! Otworzyłam ostatnią szafę, którą zostawiłam na sam koniec.. Nie uwierzyłam w to co tam zobaczyłam! Szafa w środku była pomalowana na żółte i czarne kolory, a na środku widniał znak Borussii Dortmund. Wszędzie były jakieś koszulki zawodników oraz ich plakaty.. Jeden z tych plakatów przypominał mój rysunek, który naszkicowałam.. Robert Lewandowski.. Ohh, kurde! No tak! Przecież spędziłam z nim noc, no ale czemu on, a nie Piszczek..? No dobra już.. Byłam zadziwiona tą dziewczyną.. Szybko zamknęłam te szafę. Postanowiłam, że to wszystko powyrzucam.. Mama mnie jeszcze nie wołała to sięgnęłam po pamiętnik i zaczęłam czytać.
,, 02.02.2011
Kilka dni temu odszedł ode mnie mój najlepszy przyjaciel.. Dominik. Był dla mnie wszystkim to on poznał mnie z tymi wszystkimi osobami.. Teraz nie jestem w stanie myśleć normalnie.. Wariuję! Tylko piłka nożna sprawia, że nadal tu jestem! Chciałabym umrzeć i więcej nikogo nie widzieć!
04.02.2011
No i dupa. Jest coraz gorzej.. Ludzie uważają, że zwariowałam.. Pokój nadal mam ten sam, ale mój wygląd się już zmienił.. Nie jestem już tą samą dziewczyną. Byłam zawsze uśmiechnięta i chodziłam modnie ubrana, teraz chodzę smutna, zamknięta w sobie i ubieram się jak jakieś emo..
20.04.2011
Dawno tu nic nie wpisywałam.. Już dwa razy próbowałam odebrać sobie życie, ale nie dałam rady.. Za bardzo kocham Milenę. Tak, moja mama ma na imię Milena.. Zawsze mówię do niej po imieniu, ona tego nie lubi, no ale cóż.. Milena chciała, abym została modelką, ale to nie dla mnie.. Teraz cały czas próbuję na mnie wymusić, abym przynajmniej modnie dalej się ubierała, ale nie chcę!
26.06.2011
Koniec roku.. Ohh. Nareszcie! Oderwę się od tej zasranej szkoły i głupich ludzi.. Jejku oni nie rozumieją, że straciłam przyjaciela, z którym tak wiele mnie łączyło?!
02.01.2012
Będę się tu coraz rzadziej wpisywać. Teraz opowiem co działo się przez ten rok. Chodzę do klubu FC Monachium. Zauważyli mnie na naszej lekcji W-F'u. Dziwne.. No, ale jest fajnie! Dobrze się tam czuję, a na dodatek co jakiś czas mamy wyjazdy do Dortmundu.. Dlaczego? Bo większość dziewczyn grających u nas w drużynie kocha Borussię Dortmund.. Tak jak ja.. Moim idolem jest Piszczek.. Wspaniały chłopak.. Mój rodak! Tak, jestem Polką.. Ojciec jest Polakiem, no ale zostawił nas, gdy miałam 12 lat.. Już 7 lat go nie widziałam. Nie odezwał się ani słowem, nawet SMS'a nie napisał.. Codziennie odwiedzam Dominika na cmentarzu.. Tęsknie za tymi chwilami, które razem spędzaliśmy.. Coś czuję, że mój koniec jest już bliski..
28.02.2013
Podczas tego roku leżałam już pięć razy w szpitalu.. Tak próbowałam się zabić, ale zawsze Milena wpadała i mnie ratowała! Ona nie może pojąć, że nie chcę żyć?! Że chcę spotkać Dominika, że chcę z nim spędzać czas tam po drugiej stronie?!
13.04.2013
Jest 2:04 rano. Przed chwilą obudziłam się, bo śnił mi się jakiś anioł.. Powiedział, że ktoś chce za mnie tu żyć.. Że ja pójdę do nieba, a Milena będzie szczęśliwa, bo jakaś dziewczyna chce wrócić na ziemię.. Gdy się obudziłam to krzyczałam, że tak, ale to tylko sen.. Szkoda.."
Teraz się czegoś dowiedziałam.. Umarł jej przyjaciel, do mamy mówi po imieniu, gra w FC Monachium i jest fanką BVB, a zwłaszcza Piszczka.. Hohohoh, Piszczuś ma wiele fanek.. Luiza nie ma również znajomych.. No dobra, czas to naprawić!
POKÓJ LUIZY:
Hhahaha, wiem trochę głupie, ale trochę fantazji. Mam nadzieję, że nie uważacie tego za jakieś dziwne, że postanowiłam przywrócić Amelię do życia w ciele Luizy! Mi się ten pomysł bardzo podobał, ale nie wiem jak Wam.. :)
Czekam na Wasze komentarze, bo daję mi wielką motywację! :)
Pozdrawiam! :)
piątek, 5 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 4
*Łukasz*
Zaczynałem martwić się o Amelie. Wszedłem do jej pokoju, lecz nikogo tam nie zastałem. Słychać było plusk wody w łazience. Zapukałem.. Nikt nie odpowiedział.. Nacisnąłem na klamkę i wtedy moim oczom pokazała się Amelia z pociętą ręką. Leżała w wielkiej kałuży krwi.. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. Podałem adres i pobiegłem na dół. Włączyłem światło i wyłączyłem muzykę. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. Wziąłem mikrofon i powiedziałem:
- Sytuacja awaryjna! Koniec imprezy!
Ewa i Kuba zobaczyli, że jestem dziwnie roztrzęsiony i zaczęli wypraszać towarzystwo.
- Co jest? - zapytał Lewy podchodząc.
- Skurwielu! Zabiłeś ją! Zabiłeś! - krzyknąłem rzucając się na niego.
Kuba szybko podbiegł i mnie odciągnął od niego. Wtedy jakiś lekarz wleciał do domu. Wszyscy się na niego popatrzyli, a ja poszedłem na górę i zniosłem Amelię na rękach. Wszyscy się na mnie patrzyli.. Ewa szybko do nas podleciała i zaczęła ją przytulać, a Kuba z Robertem stali w miejscu patrząc i nic nie mówiąc.
- Proszę ją dać. - człowiek z karetki wziął ode mnie dziewczynę i sprawdził jej puls. - Jeszcze żyję. Zdążyliśmy w ostatnich minutach.. - dopowiedział i szybko pobiegł z nią do karetki. Po chwili odjechali..
- Łukasz.. Łukasz.. Ja.. Ja.. Jej nie zabiłem.. Przecież to ona się pocięła! - powiedział Lewy.
- Debilu! Ona brała narkotyki.. Uzależniła się! Ostatnio na tej imprezie wzięła podwójną dawkę i nic nie pamięta! A potem jest nagle z Tobą w łóżku! A teraz co to miało być . Cytuje jej słowa ,,Czyli uważasz, że jestem zwykłą dziwką?" a Ty na to ,,Zwykłą nie.. Piękną i owszem"! No i co to ma być ! Nie rozumiesz, że to był jej jedyny taki numer?! - krzyczałem.
- Bo ja to powiedziałem, bo coś do niej czuję. Uważałem, że ona wtedy mi powie, że byłem tym jedynym no i takie tam.. Myślałem, że w taki sposób się do niej zbliżę..
- Głupi jesteś! - krzyknąłem i zacząłem zakładać kurtkę.
- Łukasz! Czekaj! Ty piłeś.. Ja nie, chodź Cię zawiozę.. - powiedział Kuba.
Wszedłem do samochodu Kuby i pojechaliśmy pod szpital, w którym leżała Amelia.
*Kuba*
Podczas tej akcji nie odzywałem się.. Nie wiedziałem co powiedzieć.. Robert powiedział, że jest ona zwykłą dziwką, a ja mu uwierzyłem nie zamieniając z nią ani jednego słowa.. Teraz jednak mogę stwierdzić, że to zwykła dziewczyna.. Miała problemy w życiu i zaczęła ćpać. No i ta podwójna porcja.. Lewy to wykorzystał, bo widać u dziewczyn, jak coś biorą.. A teraz powiedzenie jej prosto w oczy, że jest dziwką.. Przesada no kurde..
Podjechaliśmy pod szpital.. Łukasz szybko wyleciał z samochodu i pobiegł do środka. Ja wyszedłem też i skierowałem się za nim. Po chwili znowu go widziałem.. Siedział przed salą, a twarz miał schowaną w rękach. Podszedłem do niego.
- Co jest? - zapytałem.
- Jej stan cały czas się pogarsza... Lekarz prowadzący powiedział, że nie ma szans na przeżycie.. - powiedział.
Te słowa spowodowały, że i do moich oczu zaczęły napływać łzy. Usiadłem obok niego i też zakryłem twarz. Po chwili jednak usnąłem..
*Łukasz*
Kurwa! Ona umrze! Oddam swoje życie za nią! Boże! Proszę! Pokaż, że istniejesz i ją uratuj! Ona jest zwykłą dziewczyną, która straci swoje życie tylko dlatego, że taki debil jak Lewy ją wykorzystał! Boże! Proszę! Uratuj ją, ona nie zasłużyła na śmierć! Ona się tylko zagubiła w tym życiu... Obiecuję, że jak ja uratujesz to więcej do ust nie weźmie tego świństwa! Proszę!
Krzyczałem w myślach płacząc. Wtedy usłyszałem jak ktoś wychodzi z sali. Podniosłem głowę.. Był to jej lekarz prowadzący..
- Przykro nam.. Nie udało się jej uratować.. - powiedział i odszedł.
- NIEEE!- zacząłem krzyczeć i walić po ścianach.
Obudziłem tym Kubę. Zrozumiał co się stało i przemilczał to..
DLACZEGO ONA?! DLACZEGO?!
Ojejku, dziękuję za tak miłe komentarze, bardzo motywują! Jestem Wam bardzo wdzięczna, że czytacie moje opowiadanie! :D
DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ!
Dziękuję również za ponad 350 wyświetleń! Pokazuję mi to, że jednak ktoś wchodzi na tego bloga! :D
I oczywiście proszę o dalsze komentarze, które mnie motywują :D
Pozdrawiam :)
Zaczynałem martwić się o Amelie. Wszedłem do jej pokoju, lecz nikogo tam nie zastałem. Słychać było plusk wody w łazience. Zapukałem.. Nikt nie odpowiedział.. Nacisnąłem na klamkę i wtedy moim oczom pokazała się Amelia z pociętą ręką. Leżała w wielkiej kałuży krwi.. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. Podałem adres i pobiegłem na dół. Włączyłem światło i wyłączyłem muzykę. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. Wziąłem mikrofon i powiedziałem:
- Sytuacja awaryjna! Koniec imprezy!
Ewa i Kuba zobaczyli, że jestem dziwnie roztrzęsiony i zaczęli wypraszać towarzystwo.
- Co jest? - zapytał Lewy podchodząc.
- Skurwielu! Zabiłeś ją! Zabiłeś! - krzyknąłem rzucając się na niego.
Kuba szybko podbiegł i mnie odciągnął od niego. Wtedy jakiś lekarz wleciał do domu. Wszyscy się na niego popatrzyli, a ja poszedłem na górę i zniosłem Amelię na rękach. Wszyscy się na mnie patrzyli.. Ewa szybko do nas podleciała i zaczęła ją przytulać, a Kuba z Robertem stali w miejscu patrząc i nic nie mówiąc.
- Proszę ją dać. - człowiek z karetki wziął ode mnie dziewczynę i sprawdził jej puls. - Jeszcze żyję. Zdążyliśmy w ostatnich minutach.. - dopowiedział i szybko pobiegł z nią do karetki. Po chwili odjechali..
- Łukasz.. Łukasz.. Ja.. Ja.. Jej nie zabiłem.. Przecież to ona się pocięła! - powiedział Lewy.
- Debilu! Ona brała narkotyki.. Uzależniła się! Ostatnio na tej imprezie wzięła podwójną dawkę i nic nie pamięta! A potem jest nagle z Tobą w łóżku! A teraz co to miało być . Cytuje jej słowa ,,Czyli uważasz, że jestem zwykłą dziwką?" a Ty na to ,,Zwykłą nie.. Piękną i owszem"! No i co to ma być ! Nie rozumiesz, że to był jej jedyny taki numer?! - krzyczałem.
- Bo ja to powiedziałem, bo coś do niej czuję. Uważałem, że ona wtedy mi powie, że byłem tym jedynym no i takie tam.. Myślałem, że w taki sposób się do niej zbliżę..
- Głupi jesteś! - krzyknąłem i zacząłem zakładać kurtkę.
- Łukasz! Czekaj! Ty piłeś.. Ja nie, chodź Cię zawiozę.. - powiedział Kuba.
Wszedłem do samochodu Kuby i pojechaliśmy pod szpital, w którym leżała Amelia.
*Kuba*
Podczas tej akcji nie odzywałem się.. Nie wiedziałem co powiedzieć.. Robert powiedział, że jest ona zwykłą dziwką, a ja mu uwierzyłem nie zamieniając z nią ani jednego słowa.. Teraz jednak mogę stwierdzić, że to zwykła dziewczyna.. Miała problemy w życiu i zaczęła ćpać. No i ta podwójna porcja.. Lewy to wykorzystał, bo widać u dziewczyn, jak coś biorą.. A teraz powiedzenie jej prosto w oczy, że jest dziwką.. Przesada no kurde..
Podjechaliśmy pod szpital.. Łukasz szybko wyleciał z samochodu i pobiegł do środka. Ja wyszedłem też i skierowałem się za nim. Po chwili znowu go widziałem.. Siedział przed salą, a twarz miał schowaną w rękach. Podszedłem do niego.
- Co jest? - zapytałem.
- Jej stan cały czas się pogarsza... Lekarz prowadzący powiedział, że nie ma szans na przeżycie.. - powiedział.
Te słowa spowodowały, że i do moich oczu zaczęły napływać łzy. Usiadłem obok niego i też zakryłem twarz. Po chwili jednak usnąłem..
*Łukasz*
Kurwa! Ona umrze! Oddam swoje życie za nią! Boże! Proszę! Pokaż, że istniejesz i ją uratuj! Ona jest zwykłą dziewczyną, która straci swoje życie tylko dlatego, że taki debil jak Lewy ją wykorzystał! Boże! Proszę! Uratuj ją, ona nie zasłużyła na śmierć! Ona się tylko zagubiła w tym życiu... Obiecuję, że jak ja uratujesz to więcej do ust nie weźmie tego świństwa! Proszę!
Krzyczałem w myślach płacząc. Wtedy usłyszałem jak ktoś wychodzi z sali. Podniosłem głowę.. Był to jej lekarz prowadzący..
- Przykro nam.. Nie udało się jej uratować.. - powiedział i odszedł.
- NIEEE!- zacząłem krzyczeć i walić po ścianach.
Obudziłem tym Kubę. Zrozumiał co się stało i przemilczał to..
DLACZEGO ONA?! DLACZEGO?!
Ojejku, dziękuję za tak miłe komentarze, bardzo motywują! Jestem Wam bardzo wdzięczna, że czytacie moje opowiadanie! :D
DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ!
Dziękuję również za ponad 350 wyświetleń! Pokazuję mi to, że jednak ktoś wchodzi na tego bloga! :D
I oczywiście proszę o dalsze komentarze, które mnie motywują :D
Pozdrawiam :)
czwartek, 4 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 3
,,Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, rób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą są policzone!"
Opowiedziałam wszytko Emi. Jest lekko przerażona zachowaniem mojej matki. Szczerze mówiąc to nie wiem, czy mogę ją jeszcze tak nazywać.
- Ej, Amelka. Nie zamartwiaj się! Może skoczymy gdzieś na imprezkę? - zapytała Emilia lekko się uśmiechając.
- Kurczę, Emi! Przepraszam! Zapomniałam Ci powiedzieć, że zostałam zaproszona już na dzisiaj..
- Zostałaś zaproszona, przez?
- Łukasza Piszczka..
- Jak to?
- No, bo wtedy, gdy wybiegłam rano od Ciebie to pobiegłam do parku.. Nie wiem czemu płakałam, a gdy postanowiłam wracać do domu to zakręciło mi się w głowie i w ostatniej chwili przed upadkiem uratował mnie Piszczu.. Potem sporo gadaliśmy, wie że jestem uzależniona od narkotyków i o Robercie też.. No, ale gdy mnie odprowadził pod dom to zaprosił mnie na imprezę do siebie dzisiaj.. Na początku jakoś nie chciałam iść, bo Robert, ale teraz postanowiłam, że pójdę.. - zaczęłam jej opowiadać.
- Ohh.. No dobra, możesz iść, ale nic tam nie bierz, dobra? - zapytała z troską w głosie.
- Dobra, dobra. - powiedziałam przytulając ją.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję, że dzisiaj niczego nie wezmę!
- To idź się ogarnij, bo wyglądasz okropnie. - powiedziała śmiejąc się i popchnęła mnie w kierunku walizek, które nadal stały w salonie.
Wygrzebałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki i odprężający prysznic, a potem się ubrałam. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Emi, która robiła sobie kolację.
- To ja lecę, pa. - powiedziałam posyłając jej w powietrzu buziaka.
- Pa, pa. Pamiętaj, że Cię kocham! - odpowiedziała uśmiechając się.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam, po czym wyszłam z bloku. Taksówka, którą zamówiłam już stała. Weszłam do środka i podałam kierowcy adres Piszczków. Po dojechaniu na miejsce zapłaciłam taksówkarzowi i skierowałam się do wspaniałego budynku. Podeszłam do drzwi, lecz opętały mnie jakieś wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię. W końcu postanowiłam, że zapukam. Po chwili w drzwiach pojawiła się czarnowłosa kobieta.
- Cześć, jestem Ewa Piszczek, a Ty to pewnie Amelia jesteś, tak? - zapytała kobieta, po czym posłała mi promienny uśmiech.
- Tak skąd wiedziałaś? - zapytałam.
- Łukasz mi trochę o Tobie opowiadał.. Wchodź. - powiedziała wpuszczając mnie do domu.
- A dużo Ci o mnie opowiadał?
- Tylko tyle, że traktuję Cię jak siostrę i że bardzo mu zależy na Twoim bezpieczeństwie. - powiedziała uśmiechając się.
- Ołł, a gdzie reszta? - zapytałam szybko, aby zmienić temat.
- Łukasz, Mario i Marco pojechali po alkohol, a reszta jeszcze nie przyszła..
No fakt, była jeszcze wczesna godzina. Ale zaczęłam się jakoś dziwnie denerwować jakbym musiała teraz wyjść przed całą Polskę i powiedzieć, że jestem dziwką. Jednak to uczucie szybko mnie opuściło.
- Może Ci w czymś pomóc? - zapytałam Ewy.
- Jak chcesz to chodź zrobimy pizze, bo jutro pewnie każdy będzie głodny i nie będzie czasu na gotowanie. - powiedziała rzucając mi paprykę.
Zaczęłyśmy kroić warzywa i ugniatać ciasto. Sypałyśmy się mąką, skakałyśmy i biegałyśmy po całej kuchni.Doskonale dogadywałam się z tą zwariowaną dziewczyną. Nawet nie zauważyłyśmy, gdy przyjechał Łukasz, Mario, Marco, a zaraz po nich Robert..
- Ekhm. - zaczął Łukasz.
Szybko się odwróciłyśmy i wtedy moje spojrzenie złączyło się ze spojrzeniem Roberta. Szybko odwróciłam wzrok..
- Oo, wróciliście. - powiedziała Ewa.
- Hej. - powiedziałam
- Już się bałem, że nie przyjdziesz! - powiedział Łukasz i przytulił mnie. - No więc tak, Chłopaki to jest Amelia, Amelia to jest Marco i Mario.. - przedstawił mi dwóch mężczyzn.
- Hej piękna. - powiedział Mario i dał mi buziaka w policzek.
- No hej. - odpowiedziałam mu.
- Już, już. Mario nie wyrywaj! - rzucił nagle Marco i podszedł do mnie całując moją dłoń.
Byłam mile zaskoczona tym gestem..
- Łukasz, a Roberta nie przedstawisz Amelii? - zapytała Ewa.
- Oni się już znają. - powiedział trochę chamsko Łukasz i rzucił spojrzenie Robertowi. - Idziemy zwiedzać dom.. - powiedział do mnie i zaciągnął mnie na dwór.
Weszliśmy do ogrodu w ciszy..
- Przepraszam. - powiedział nagle Piszczu.
- Za co? - zapytałam zaskoczona.
- Nie wiedziałem, że tak wcześnie będziesz no i przyszedł Lewy..
- Spooko, jakoś dałam radę. I tak bym się nudziła, bo nie mam gdzie siedzieć..
- Jak to?
- Mama w jakiejś gazecie zobaczyła moje zdjęcie z Lewym, jak wchodzę do niego do domu. Zorientowała się, że nie było mnie w nocy i wszystko razem połączyła. Potem jeszcze powęszyła i dowiedziała się o wszystkim, lecz uważa, że każda noc kończyła się tak jak z Lewym.. Wyzywała mnie od dziwek i na koniec wyrzuciła z domu i powiedziała, że nie jestem jej córką.. - powiedziałam ocierając łzy.
- Przeprowadź się do nas! - krzyknął Łukasz.
- Ale jak to?
- No przewieziemy Twoje rzeczy do nas i damy Ci pokój..- powiedział śmiejąc się.
- Wiem jak się przeprowadza, ale nie wiem czy Ewa się zgodzi..
- Chodź. - powiedział łapiąc mnie za rękę i pociągnął znowu do domu. - Ewa! Ewa! - krzyczał nie patrząc na swoich gości.
- Co jest? - zapytała.
- Może się do nas Amelia przeprowadzić? Proooszę, prooszę. Potem Ci opowiemy dokładnie o co chodzi. - powiedział robiąc oczy jak kot ze Shreka i klęknął przed Ewą.
- Hhaha, no jasne! Będzie cudownie! - powiedziała i mnie przytuliła.
Niedługo po tym zaczęła schodzić się reszta osób. Wszystkich już poznałam i z większością tańczyłam, tylko Robert i Kuba cały czas krzywo się na mnie patrzyli. Wiedziałam, że w końcu nadejdzie ta chwila, w której będę musiała z nim porozmawiać. Jednak nie sądziłam, że nadejdzie tak szybko.. Gdy tańczyłam z Mario, Robert do nas podszedł i mnie odbił. Na początku tańczyliśmy w ciszy. Lecz w pewnym momencie zmienili piosenkę z szybkiej na wolną i musiałam się do niego ,,przytulic". W końcu się odezwał.
- Czemu dzisiaj rano uciekłaś?
- A Ty byś nie uciekł, gdybyś w łóżku zobaczył nieznajomą kobietę i niczego z poprzedniego wieczoru byś nie pamiętał?
- Nie wiem, ale sądzę, że Ty powinnaś się już przyzwyczaić..
- Słucham?! - krzyknęłam nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałam..
- Stwierdzam, że nie jesteś jakaś tam początkująca.. Obstawiam, że często tak balujesz..
- Sugerujesz, że jestem zwykłą dziwką? - krzyknęłam odrywając się od niego i idąc w stronę drzwi wejściowych.
- Zwykłą nie.. Ale piękną i owszem! - odkrzyknął za mną.
Wybiegłam na dwór. Chwilę potem poczułam jak ktoś mnie przytula. Poznałam zapach tych perfum. Piszczek.. Po chwili zaprowadził mnie do pokoju z łazienką obok. Kąpiąc się, zbiłam jakiś kubek. Nachyliłam się, aby pozbierać kawałki szkła. Nagle zaczęłam myśleć nad końcem mojego życia.. Nad tym, że tak łatwo to wszystko stracić.. W końcu wzięłam jeden kawałek tego szkła i przejechałam lekko po ręce. Była to lekko widzialna rysa, ale poczułam wtedy jakąś satysfakcję. Przyłożyłam szkło do ręki i zaczęłam ciąć coraz to głębsze kreski. W pewnym momencie natrafiłam na jakąś żyłę i ją przecięłam.. Zaczęło mi się robić słabo.. Obraz mi się rozmazywał.. Po chwili nic już nie widziałam..
Jeżeli tu jesteś i czytasz to napisz komentarz, daje mi to wielką motywację! :)
Pozdrawiam :)
Opowiedziałam wszytko Emi. Jest lekko przerażona zachowaniem mojej matki. Szczerze mówiąc to nie wiem, czy mogę ją jeszcze tak nazywać.
- Ej, Amelka. Nie zamartwiaj się! Może skoczymy gdzieś na imprezkę? - zapytała Emilia lekko się uśmiechając.
- Kurczę, Emi! Przepraszam! Zapomniałam Ci powiedzieć, że zostałam zaproszona już na dzisiaj..
- Zostałaś zaproszona, przez?
- Łukasza Piszczka..
- Jak to?
- No, bo wtedy, gdy wybiegłam rano od Ciebie to pobiegłam do parku.. Nie wiem czemu płakałam, a gdy postanowiłam wracać do domu to zakręciło mi się w głowie i w ostatniej chwili przed upadkiem uratował mnie Piszczu.. Potem sporo gadaliśmy, wie że jestem uzależniona od narkotyków i o Robercie też.. No, ale gdy mnie odprowadził pod dom to zaprosił mnie na imprezę do siebie dzisiaj.. Na początku jakoś nie chciałam iść, bo Robert, ale teraz postanowiłam, że pójdę.. - zaczęłam jej opowiadać.
- Ohh.. No dobra, możesz iść, ale nic tam nie bierz, dobra? - zapytała z troską w głosie.
- Dobra, dobra. - powiedziałam przytulając ją.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję, że dzisiaj niczego nie wezmę!
- To idź się ogarnij, bo wyglądasz okropnie. - powiedziała śmiejąc się i popchnęła mnie w kierunku walizek, które nadal stały w salonie.
Wygrzebałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki i odprężający prysznic, a potem się ubrałam. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Emi, która robiła sobie kolację.
- To ja lecę, pa. - powiedziałam posyłając jej w powietrzu buziaka.
- Pa, pa. Pamiętaj, że Cię kocham! - odpowiedziała uśmiechając się.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam, po czym wyszłam z bloku. Taksówka, którą zamówiłam już stała. Weszłam do środka i podałam kierowcy adres Piszczków. Po dojechaniu na miejsce zapłaciłam taksówkarzowi i skierowałam się do wspaniałego budynku. Podeszłam do drzwi, lecz opętały mnie jakieś wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię. W końcu postanowiłam, że zapukam. Po chwili w drzwiach pojawiła się czarnowłosa kobieta.
- Cześć, jestem Ewa Piszczek, a Ty to pewnie Amelia jesteś, tak? - zapytała kobieta, po czym posłała mi promienny uśmiech.
- Tak skąd wiedziałaś? - zapytałam.
- Łukasz mi trochę o Tobie opowiadał.. Wchodź. - powiedziała wpuszczając mnie do domu.
- A dużo Ci o mnie opowiadał?
- Tylko tyle, że traktuję Cię jak siostrę i że bardzo mu zależy na Twoim bezpieczeństwie. - powiedziała uśmiechając się.
- Ołł, a gdzie reszta? - zapytałam szybko, aby zmienić temat.
- Łukasz, Mario i Marco pojechali po alkohol, a reszta jeszcze nie przyszła..
No fakt, była jeszcze wczesna godzina. Ale zaczęłam się jakoś dziwnie denerwować jakbym musiała teraz wyjść przed całą Polskę i powiedzieć, że jestem dziwką. Jednak to uczucie szybko mnie opuściło.
- Może Ci w czymś pomóc? - zapytałam Ewy.
- Jak chcesz to chodź zrobimy pizze, bo jutro pewnie każdy będzie głodny i nie będzie czasu na gotowanie. - powiedziała rzucając mi paprykę.
Zaczęłyśmy kroić warzywa i ugniatać ciasto. Sypałyśmy się mąką, skakałyśmy i biegałyśmy po całej kuchni.Doskonale dogadywałam się z tą zwariowaną dziewczyną. Nawet nie zauważyłyśmy, gdy przyjechał Łukasz, Mario, Marco, a zaraz po nich Robert..
- Ekhm. - zaczął Łukasz.
Szybko się odwróciłyśmy i wtedy moje spojrzenie złączyło się ze spojrzeniem Roberta. Szybko odwróciłam wzrok..
- Oo, wróciliście. - powiedziała Ewa.
- Hej. - powiedziałam
- Już się bałem, że nie przyjdziesz! - powiedział Łukasz i przytulił mnie. - No więc tak, Chłopaki to jest Amelia, Amelia to jest Marco i Mario.. - przedstawił mi dwóch mężczyzn.
- Hej piękna. - powiedział Mario i dał mi buziaka w policzek.
- No hej. - odpowiedziałam mu.
- Już, już. Mario nie wyrywaj! - rzucił nagle Marco i podszedł do mnie całując moją dłoń.
Byłam mile zaskoczona tym gestem..
- Łukasz, a Roberta nie przedstawisz Amelii? - zapytała Ewa.
- Oni się już znają. - powiedział trochę chamsko Łukasz i rzucił spojrzenie Robertowi. - Idziemy zwiedzać dom.. - powiedział do mnie i zaciągnął mnie na dwór.
Weszliśmy do ogrodu w ciszy..
- Przepraszam. - powiedział nagle Piszczu.
- Za co? - zapytałam zaskoczona.
- Nie wiedziałem, że tak wcześnie będziesz no i przyszedł Lewy..
- Spooko, jakoś dałam radę. I tak bym się nudziła, bo nie mam gdzie siedzieć..
- Jak to?
- Mama w jakiejś gazecie zobaczyła moje zdjęcie z Lewym, jak wchodzę do niego do domu. Zorientowała się, że nie było mnie w nocy i wszystko razem połączyła. Potem jeszcze powęszyła i dowiedziała się o wszystkim, lecz uważa, że każda noc kończyła się tak jak z Lewym.. Wyzywała mnie od dziwek i na koniec wyrzuciła z domu i powiedziała, że nie jestem jej córką.. - powiedziałam ocierając łzy.
- Przeprowadź się do nas! - krzyknął Łukasz.
- Ale jak to?
- No przewieziemy Twoje rzeczy do nas i damy Ci pokój..- powiedział śmiejąc się.
- Wiem jak się przeprowadza, ale nie wiem czy Ewa się zgodzi..
- Chodź. - powiedział łapiąc mnie za rękę i pociągnął znowu do domu. - Ewa! Ewa! - krzyczał nie patrząc na swoich gości.
- Co jest? - zapytała.
- Może się do nas Amelia przeprowadzić? Proooszę, prooszę. Potem Ci opowiemy dokładnie o co chodzi. - powiedział robiąc oczy jak kot ze Shreka i klęknął przed Ewą.
- Hhaha, no jasne! Będzie cudownie! - powiedziała i mnie przytuliła.
Niedługo po tym zaczęła schodzić się reszta osób. Wszystkich już poznałam i z większością tańczyłam, tylko Robert i Kuba cały czas krzywo się na mnie patrzyli. Wiedziałam, że w końcu nadejdzie ta chwila, w której będę musiała z nim porozmawiać. Jednak nie sądziłam, że nadejdzie tak szybko.. Gdy tańczyłam z Mario, Robert do nas podszedł i mnie odbił. Na początku tańczyliśmy w ciszy. Lecz w pewnym momencie zmienili piosenkę z szybkiej na wolną i musiałam się do niego ,,przytulic". W końcu się odezwał.
- Czemu dzisiaj rano uciekłaś?
- A Ty byś nie uciekł, gdybyś w łóżku zobaczył nieznajomą kobietę i niczego z poprzedniego wieczoru byś nie pamiętał?
- Nie wiem, ale sądzę, że Ty powinnaś się już przyzwyczaić..
- Słucham?! - krzyknęłam nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałam..
- Stwierdzam, że nie jesteś jakaś tam początkująca.. Obstawiam, że często tak balujesz..
- Sugerujesz, że jestem zwykłą dziwką? - krzyknęłam odrywając się od niego i idąc w stronę drzwi wejściowych.
- Zwykłą nie.. Ale piękną i owszem! - odkrzyknął za mną.
Wybiegłam na dwór. Chwilę potem poczułam jak ktoś mnie przytula. Poznałam zapach tych perfum. Piszczek.. Po chwili zaprowadził mnie do pokoju z łazienką obok. Kąpiąc się, zbiłam jakiś kubek. Nachyliłam się, aby pozbierać kawałki szkła. Nagle zaczęłam myśleć nad końcem mojego życia.. Nad tym, że tak łatwo to wszystko stracić.. W końcu wzięłam jeden kawałek tego szkła i przejechałam lekko po ręce. Była to lekko widzialna rysa, ale poczułam wtedy jakąś satysfakcję. Przyłożyłam szkło do ręki i zaczęłam ciąć coraz to głębsze kreski. W pewnym momencie natrafiłam na jakąś żyłę i ją przecięłam.. Zaczęło mi się robić słabo.. Obraz mi się rozmazywał.. Po chwili nic już nie widziałam..
Jeżeli tu jesteś i czytasz to napisz komentarz, daje mi to wielką motywację! :)
Pozdrawiam :)
środa, 3 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 2
,,Nic się nie spełni, jeśli nie jest wpierw marzeniem"
- Taka piękna dziewczyna jak Ty powinna uważać na siebie. - usłyszałam głos za sobą.
Był to chłopak i miał taki jakby nasz Polski akcent i skądś mi się kojarzył ten głos. Wtedy odwróciłam się i ujrzałam Łukasza Piszczka.
- A chłopak taki jak Ty, nie powinien ratować takich dziewczyn jak ja.. - powiedziałam po polsku, odwracając się do niego plecami.
- Ej, ej. Gdzie uciekasz? - zapytał łapiąc mnie za nadgarstek.
- Jak najdalej od piłkarzy. - odpowiedziałam.
- To przez jakiegoś piłkarza płakałaś?
- Skąd wiesz, że płakałam? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- Rozmazany makijaż i ślady łez na policzkach.. - odpowiedział. - nie martw się, nie skrzywdzę Cię.. Mam żonę i córkę, więc nie będę do Ciebie startował jako chłopak, lecz jako przyjaciel.. - powiedział uśmiechając się.
- Em, chcesz być moim przyjacielem? - zapytałam zdziwiona.
- A jest w tym coś złego? - zapytał pokazując swój śnieżnobiały uśmiech.
- Em, nie znasz mnie.. Nie wiesz jaka ja jestem..- odpowiedziałam spuszczając głowę.
- Chciałaś wracać do domu? - zapytał.
- Tak.
- No to chodź. Odprowadzę Cię i dowiemy się czegoś więcej o sobie. - powiedział i ruszył do przodu.
Ja tak stałam nie wierząc co się dzieje i jak powinnam postąpić.
- Idziesz? Czy mam sam iść do Twojego domu? - zapytał śmiejąc się.
Odwróciłam się do niego przodem, uśmiechnęłam i odpowiedziałam :
- Idę, idę.
- A tak w ogóle, to zapomniałem się przedstawić. Łukasz Piszczek jestem, a Ty? - zapytał, gdy podeszłam do niego.
- Amelia Świątek.
- Hmm, przypominasz mi kogoś.. - powiedział patrząc w dal..
- Tak? - zapytałam zdezorientowana.
- Tak! Widziałem Cię na okładce jakiejś gazety, którą czytała Ewa! Jesteś modelką?
- Niee, znaczy tak. Nie wiem już..
- Jak to nie wiesz?
- No bo to nie jest takie proste..
- No to opowiadaj po kolei..
- Moja mama jest modelką, no i gdy mieszkałyśmy w Polsce z tatą to pozowała do tych wszystkich gazet i jakieś sesje miała cały czas. Była dla mnie wzorcem, osobą bez żadnego grzechu.. No, ale gdy ojciec wyjeżdżał gdzieś z pracy to ona sypiała z tymi wszystkimi modelami, bo jak to stwierdziła, brakowało jej dobrego sexu. Wtedy ojciec się wkurzył, były te wszystkie sprawy w sądach i takie tam. A po rozprawie, gdy Klara się już urodziła to przeprowadziliśmy się właśnie tu.. Jesteśmy tu już jakieś 3 lata. No i matka zapisała mnie do szkoły modelingu. Ukończyłam ją i na koniec właśnie miałam sesje do jakiejś gazety, to pewnie tę czytała Ewa.. Nie ciągnęło mnie to jednak już tak jak wcześniej, przed zdradą mamy.. Potem poszłam z mamą na jakąś imprezę z tymi wszystkimi modelkami, poznałam jedną z nich, a potem jej chłopaka. Był, no i nadal jest dilerem.. Poszłam z nimi na jedną imprezę, wzięłam, a potem chodziłam raz na miesiąc i brałam. Jak nie brałam to mdlałam i takie tam.. Prosto mówiąc uzależniłam się.. Teraz muszę przynajmniej raz na tydzień.. No i z tego wychodzi, że nie wiem czy jestem modelką.. - powiedziałam podsumowując, ale mając już łzy w oczach.
Łukasz podszedł do mnie i przytulił mnie. Wtedy poczułam się tak bezpiecznie, tak jak kiedyś, gdy tata się do mnie przytulał. Poczułam jakbym była z nim rodziną, a on byłby moim starszym bratem.
- Ale to nie koniec, prawda? Czemu płakałaś? - zapytał patrząc mi w oczy. Wtedy zadzwonił mój telefon.
Wyjęłam go z kieszeni i wyświetlało się, że dzwoni numer nieznany.. Odebrałam.
- No cześć Amelka, powiem Ci że nie wyglądałaś jakbyś była dziewicą. Noc była upojna i chciałbym, aby każda następna taka była.. - powiedział głos w telefonie. Wtedy domyśliłam się, że to Robert.
- Skąd.. skąd masz mój numer?! - krzyknęłam, a w oczach zbierały mi się łzy.
- Nie pamiętasz co wczoraj się działo? No to Ci przypomnę.. Spotkaliśmy się w klubie, tańczyłaś odważnie na stole, gdy zeszłaś podszedłem i zaczęliśmy rozmawiać Od słowa do słowa wyszło, że z pierwszym razem czekasz na rycerza na białym koniu. Wtedy powiedziałem Ci, że ja nim jestem i tak znaleźliśmy się u mnie.. Potem chyba już wiesz co się działo, prawda?
- Nie kończ! - krzyknęłam.
- A czemu rano tak uciekłaś? Nawet nie zdążyłem się pożegnać.. - powiedział i wtedy w jego głosie usłyszałam smutek.
- Nie dzwoń do mnie więcej! - krzyknęłam i się rozłączyłam.
Popatrzyłam na Łukasza i się rozpłakałam. Robert znowu dzwonił, wyłączyłam szybko telefon..
- Co się stało? - zapytał Piszczu przytulając mnie.. - Kto to był i czy to ta osoba, przez którą rano płakałaś?
- No bo, wczoraj byłam na tej imprezie no i postanowiłam wziąć podwójną dawkę, aby mieć lepszy odlot. No, ale było inaczej, urwał mi się film, a rano obudziłam się obok, obok..
- Nie mów, że ktoś to wykorzystał i Cię zaciągnął do łóżka?!
- On tego, nie wykorzystał.. Teraz powiedział, że ja byłam chętna, że chciałam swój pierwszy raz przeżyć z jakimś rycerzem na białym koniu i wtedy on powiedział, że nim jest no i poszliśmy do niego do domu..
- Niee.. Zabiję skurwysyna.. Daj telefon..
- Łukasz nie.. - powiedziałam, podczas tego gdy on już zaczął włączać telefon.
Potem zobaczył numer, który do mnie dzwonił i wybrał na swoim telefonie.. Nacisnął zieloną słuchawkę..
- Łukasz nie! - krzyknęłam.
- Pożałuję tego!
- Łukasz, ja mam już 18 lat i on też! Wiedzieliśmy co robimy!
- Ty nie wiedziałaś!
- Ale on o tym nie wiedział..
- Wiedział. Jak ktoś jest naćpany to widać, a zwłaszcza u dziewczyn!
Wtedy numer, pod który dzwonił Łukasz odebrał telefon i powiedział :
- No siema Łukasz, dzwonisz w jakiejś sprawie, bo zbytnio nie mam czasu? - był to Robert. Łukasz poznał jego głos i zamarł..
- A nie, sorki. Pomyłka. - powiedział Łukasz i się rozłączył.
Spojrzał na mnie groźnie i powiedział..
- Wiedziałaś, ze to on, prawda?
- Tak, koleżanka mi to rano uświadomiła i właśnie dlatego płakałam..
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - krzyknął na mnie.
- Nie krzycz na mnie! - powiedziałam i odwróciłam się, lecz on złapał mnie za nadgarstek.
- Przepraszam. - powiedział przytulając mnie. - Dzisiaj Borussia ma imprezę u mnie, przyjdziesz? Wtedy pogadamy razem z Robertem i wszystko wyjaśnimy, dobra? - zapytał.
- Nie wiem.. - powiedziałam - To już tu. Dziękuję za odprowadzenie. - powiedziałam i poszłam w kierunku bramy do domu.
- Zaczekaj! Jakbyś jednak chciała przyjść to masz mój adres.. - powiedział podając mi karteczkę.
Wzięłam ją na wszelki wypadek..
- To cześć. - powiedziałam.
- Do zobaczenia..
Weszłam do domu. Na fotelu siedziała moja mama, wyglądała na nieźle zdenerwowaną. Gdy mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła i walnęła w policzek.
- Dziwka! Gówniara! Smarkula! Myślała, że złapała Boga za nogi i może wszystko! - krzyknęła mi mama prosto w twarz.
- Słucham?! - krzyknęłam zdenerwowana.
- To.. - powiedziała pokazując mi gazetę, a na niej zdjęcie moje i Lewego jak wchodzimy do niego do domu, lecz mojej twarzy nie widać, tylko tył - Myślisz, że Cię nie poznałam? Te spodnie leżały dzisiaj w łazience! Ja się martwiłam do 3 nad ranem gdzie Ty jesteś, a Ty poszłaś do łóżka z jakimś przydupasem! A potem co, przyszłaś rano i szybko uciekłaś do Emilii.. Myślałaś, że ona Ci w czymś pomoże?! Kryła Cię, lecz jej to nie wyszło! Teraz też wiem, że od jakiś 2 lat ćpasz! Te niby nocne sesje to imprezy i co pewnie po każdej szłaś do łóżka z jakimś, tak?! Nie jesteś moją córką! Wynocha! Już Cię zapakowałam! - pokazała na walizki obok kanapy.
Podeszłam i wzięłam dwie i wyniosłam przed dom, a potem następne. Wychodząc z ostatnią popatrzyłam na mamę i powiedziałam :
- Żegnaj, pozdrów Klarę..
- Klara Cie nie będzie znała, nie będzie taką dziwką jak Ty! - powiedziała i jeszcze raz uderzyła mnie w policzek.
Wyszłam z domu i zamówiłam taksówkę. Podjechałam pod blok Emi i kierowca ze mną zaniósł walizki pod jej drzwi.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili w drzwiach pojawiła się Emilia. Spojrzała na mnie, potem na walizki i mocno mnie przytuliła. Wzięła kilka walizek, a ja resztę i weszłam do jej domu.
- Mogę u Ciebie zamieszkać? - powiedziałam przez łzy.
- Mama się dowiedziała, że ćpasz? - zapytała.
- Tak, dowiedziała się też o tej nocy z Lewym i zaczęła wyzywać mnie od dziwek.. - powiedziałam płacząc.
- Ej, już nie płacz. Zamieszkasz u mnie. - powiedziała mocno przytulając mnie.
W tej chwili postanowiłam, że pójdę na te imprezę Łukasza..
- Taka piękna dziewczyna jak Ty powinna uważać na siebie. - usłyszałam głos za sobą.
Był to chłopak i miał taki jakby nasz Polski akcent i skądś mi się kojarzył ten głos. Wtedy odwróciłam się i ujrzałam Łukasza Piszczka.
- A chłopak taki jak Ty, nie powinien ratować takich dziewczyn jak ja.. - powiedziałam po polsku, odwracając się do niego plecami.
- Ej, ej. Gdzie uciekasz? - zapytał łapiąc mnie za nadgarstek.
- Jak najdalej od piłkarzy. - odpowiedziałam.
- To przez jakiegoś piłkarza płakałaś?
- Skąd wiesz, że płakałam? - zapytałam lekko zdezorientowana.
- Rozmazany makijaż i ślady łez na policzkach.. - odpowiedział. - nie martw się, nie skrzywdzę Cię.. Mam żonę i córkę, więc nie będę do Ciebie startował jako chłopak, lecz jako przyjaciel.. - powiedział uśmiechając się.
- Em, chcesz być moim przyjacielem? - zapytałam zdziwiona.
- A jest w tym coś złego? - zapytał pokazując swój śnieżnobiały uśmiech.
- Em, nie znasz mnie.. Nie wiesz jaka ja jestem..- odpowiedziałam spuszczając głowę.
- Chciałaś wracać do domu? - zapytał.
- Tak.
- No to chodź. Odprowadzę Cię i dowiemy się czegoś więcej o sobie. - powiedział i ruszył do przodu.
Ja tak stałam nie wierząc co się dzieje i jak powinnam postąpić.
- Idziesz? Czy mam sam iść do Twojego domu? - zapytał śmiejąc się.
Odwróciłam się do niego przodem, uśmiechnęłam i odpowiedziałam :
- Idę, idę.
- A tak w ogóle, to zapomniałem się przedstawić. Łukasz Piszczek jestem, a Ty? - zapytał, gdy podeszłam do niego.
- Amelia Świątek.
- Hmm, przypominasz mi kogoś.. - powiedział patrząc w dal..
- Tak? - zapytałam zdezorientowana.
- Tak! Widziałem Cię na okładce jakiejś gazety, którą czytała Ewa! Jesteś modelką?
- Niee, znaczy tak. Nie wiem już..
- Jak to nie wiesz?
- No bo to nie jest takie proste..
- No to opowiadaj po kolei..
- Moja mama jest modelką, no i gdy mieszkałyśmy w Polsce z tatą to pozowała do tych wszystkich gazet i jakieś sesje miała cały czas. Była dla mnie wzorcem, osobą bez żadnego grzechu.. No, ale gdy ojciec wyjeżdżał gdzieś z pracy to ona sypiała z tymi wszystkimi modelami, bo jak to stwierdziła, brakowało jej dobrego sexu. Wtedy ojciec się wkurzył, były te wszystkie sprawy w sądach i takie tam. A po rozprawie, gdy Klara się już urodziła to przeprowadziliśmy się właśnie tu.. Jesteśmy tu już jakieś 3 lata. No i matka zapisała mnie do szkoły modelingu. Ukończyłam ją i na koniec właśnie miałam sesje do jakiejś gazety, to pewnie tę czytała Ewa.. Nie ciągnęło mnie to jednak już tak jak wcześniej, przed zdradą mamy.. Potem poszłam z mamą na jakąś imprezę z tymi wszystkimi modelkami, poznałam jedną z nich, a potem jej chłopaka. Był, no i nadal jest dilerem.. Poszłam z nimi na jedną imprezę, wzięłam, a potem chodziłam raz na miesiąc i brałam. Jak nie brałam to mdlałam i takie tam.. Prosto mówiąc uzależniłam się.. Teraz muszę przynajmniej raz na tydzień.. No i z tego wychodzi, że nie wiem czy jestem modelką.. - powiedziałam podsumowując, ale mając już łzy w oczach.
Łukasz podszedł do mnie i przytulił mnie. Wtedy poczułam się tak bezpiecznie, tak jak kiedyś, gdy tata się do mnie przytulał. Poczułam jakbym była z nim rodziną, a on byłby moim starszym bratem.
- Ale to nie koniec, prawda? Czemu płakałaś? - zapytał patrząc mi w oczy. Wtedy zadzwonił mój telefon.
Wyjęłam go z kieszeni i wyświetlało się, że dzwoni numer nieznany.. Odebrałam.
- No cześć Amelka, powiem Ci że nie wyglądałaś jakbyś była dziewicą. Noc była upojna i chciałbym, aby każda następna taka była.. - powiedział głos w telefonie. Wtedy domyśliłam się, że to Robert.
- Skąd.. skąd masz mój numer?! - krzyknęłam, a w oczach zbierały mi się łzy.
- Nie pamiętasz co wczoraj się działo? No to Ci przypomnę.. Spotkaliśmy się w klubie, tańczyłaś odważnie na stole, gdy zeszłaś podszedłem i zaczęliśmy rozmawiać Od słowa do słowa wyszło, że z pierwszym razem czekasz na rycerza na białym koniu. Wtedy powiedziałem Ci, że ja nim jestem i tak znaleźliśmy się u mnie.. Potem chyba już wiesz co się działo, prawda?
- Nie kończ! - krzyknęłam.
- A czemu rano tak uciekłaś? Nawet nie zdążyłem się pożegnać.. - powiedział i wtedy w jego głosie usłyszałam smutek.
- Nie dzwoń do mnie więcej! - krzyknęłam i się rozłączyłam.
Popatrzyłam na Łukasza i się rozpłakałam. Robert znowu dzwonił, wyłączyłam szybko telefon..
- Co się stało? - zapytał Piszczu przytulając mnie.. - Kto to był i czy to ta osoba, przez którą rano płakałaś?
- No bo, wczoraj byłam na tej imprezie no i postanowiłam wziąć podwójną dawkę, aby mieć lepszy odlot. No, ale było inaczej, urwał mi się film, a rano obudziłam się obok, obok..
- Nie mów, że ktoś to wykorzystał i Cię zaciągnął do łóżka?!
- On tego, nie wykorzystał.. Teraz powiedział, że ja byłam chętna, że chciałam swój pierwszy raz przeżyć z jakimś rycerzem na białym koniu i wtedy on powiedział, że nim jest no i poszliśmy do niego do domu..
- Niee.. Zabiję skurwysyna.. Daj telefon..
- Łukasz nie.. - powiedziałam, podczas tego gdy on już zaczął włączać telefon.
Potem zobaczył numer, który do mnie dzwonił i wybrał na swoim telefonie.. Nacisnął zieloną słuchawkę..
- Łukasz nie! - krzyknęłam.
- Pożałuję tego!
- Łukasz, ja mam już 18 lat i on też! Wiedzieliśmy co robimy!
- Ty nie wiedziałaś!
- Ale on o tym nie wiedział..
- Wiedział. Jak ktoś jest naćpany to widać, a zwłaszcza u dziewczyn!
Wtedy numer, pod który dzwonił Łukasz odebrał telefon i powiedział :
- No siema Łukasz, dzwonisz w jakiejś sprawie, bo zbytnio nie mam czasu? - był to Robert. Łukasz poznał jego głos i zamarł..
- A nie, sorki. Pomyłka. - powiedział Łukasz i się rozłączył.
Spojrzał na mnie groźnie i powiedział..
- Wiedziałaś, ze to on, prawda?
- Tak, koleżanka mi to rano uświadomiła i właśnie dlatego płakałam..
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - krzyknął na mnie.
- Nie krzycz na mnie! - powiedziałam i odwróciłam się, lecz on złapał mnie za nadgarstek.
- Przepraszam. - powiedział przytulając mnie. - Dzisiaj Borussia ma imprezę u mnie, przyjdziesz? Wtedy pogadamy razem z Robertem i wszystko wyjaśnimy, dobra? - zapytał.
- Nie wiem.. - powiedziałam - To już tu. Dziękuję za odprowadzenie. - powiedziałam i poszłam w kierunku bramy do domu.
- Zaczekaj! Jakbyś jednak chciała przyjść to masz mój adres.. - powiedział podając mi karteczkę.
Wzięłam ją na wszelki wypadek..
- To cześć. - powiedziałam.
- Do zobaczenia..
Weszłam do domu. Na fotelu siedziała moja mama, wyglądała na nieźle zdenerwowaną. Gdy mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła i walnęła w policzek.
- Dziwka! Gówniara! Smarkula! Myślała, że złapała Boga za nogi i może wszystko! - krzyknęła mi mama prosto w twarz.
- Słucham?! - krzyknęłam zdenerwowana.
- To.. - powiedziała pokazując mi gazetę, a na niej zdjęcie moje i Lewego jak wchodzimy do niego do domu, lecz mojej twarzy nie widać, tylko tył - Myślisz, że Cię nie poznałam? Te spodnie leżały dzisiaj w łazience! Ja się martwiłam do 3 nad ranem gdzie Ty jesteś, a Ty poszłaś do łóżka z jakimś przydupasem! A potem co, przyszłaś rano i szybko uciekłaś do Emilii.. Myślałaś, że ona Ci w czymś pomoże?! Kryła Cię, lecz jej to nie wyszło! Teraz też wiem, że od jakiś 2 lat ćpasz! Te niby nocne sesje to imprezy i co pewnie po każdej szłaś do łóżka z jakimś, tak?! Nie jesteś moją córką! Wynocha! Już Cię zapakowałam! - pokazała na walizki obok kanapy.
Podeszłam i wzięłam dwie i wyniosłam przed dom, a potem następne. Wychodząc z ostatnią popatrzyłam na mamę i powiedziałam :
- Żegnaj, pozdrów Klarę..
- Klara Cie nie będzie znała, nie będzie taką dziwką jak Ty! - powiedziała i jeszcze raz uderzyła mnie w policzek.
Wyszłam z domu i zamówiłam taksówkę. Podjechałam pod blok Emi i kierowca ze mną zaniósł walizki pod jej drzwi.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili w drzwiach pojawiła się Emilia. Spojrzała na mnie, potem na walizki i mocno mnie przytuliła. Wzięła kilka walizek, a ja resztę i weszłam do jej domu.
- Mogę u Ciebie zamieszkać? - powiedziałam przez łzy.
- Mama się dowiedziała, że ćpasz? - zapytała.
- Tak, dowiedziała się też o tej nocy z Lewym i zaczęła wyzywać mnie od dziwek.. - powiedziałam płacząc.
- Ej, już nie płacz. Zamieszkasz u mnie. - powiedziała mocno przytulając mnie.
W tej chwili postanowiłam, że pójdę na te imprezę Łukasza..
wtorek, 2 kwietnia 2013
ROZDZIAŁ 1
,,Zawsze można zacząć od początku! "
Wleciałam szybko do bloku, w którym mieszka Emi i podeszłam do jej drzwi. Zadzwoniłam, lecz nikt nie wychodził. Zaczęłam w nie walić. Wtedy w drzwiach pojawiła się zaspana rudowłosa dziewczyna w pidżamie. Spojrzała na mnie i się skrzywiła.
- Spać nie możesz? - zapytała wpuszczając mnie do domu.
- Napisałam, że przyjdę za pół godziny, więc jestem. Czyta się SMS'y! - odpowiedziałam idąc za nią i w końcu siadając na kanapie.
- Chcesz coś do picia, jedzenia? - zapytała.
- Ooo tak, dzisiaj jeszcze nic nie jadłam.
- Dobra. - powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Tylko coś dobrego! - krzyknęłam, gdy już wchodziła do kuchni.
- Taa. To co się stało?
- Czy musi się coś stać, że do Ciebie przychodzę i chce miło spędzić czas? - zapytałam udając słodką dziewczynkę.
Emi wybuchła śmiechem.
- To, że przychodzisz to nic dziwnego, bo codziennie wpadasz, ale to że przychodzisz o 5:49 - powiedziała patrząc na zegarek, bo przerwała- to jest dziwne.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że jest tak wcześnie. No tak, zawsze prochy przestawały działać w nocy i wtedy kończyła się moja impreza, a że podwójna dawka, to dłużej trzymało.
- O kurwa!, nie wiedziałam, że jest tak wcześnie! - powiedziałam szybko.
- Taaa, to czemu tu jesteś?
- No bo nie mogłam spać i mi się nudziło siedzenie w pokoju to przyszłam do Ciebie..
- Taa.. - powiedziała przychodząc do salonu z talerzem kanapek i herbatą - spać Ci się nie chciało, powiadasz.. - dokończyła siadając obok mnie i tak przebiegle patrząc.
- Nooo..
- Coś kłamać to Ty, nie umiesz.. Co jest?
- Oj no bo to jest trochę głupie, noo..
- Hmm, matka dowiedziała się, że nie chodzisz na sesję, lecz na imprezę?
- Niee, takie coś to byłoby pikuś w porównaniu do tego co się stało..
- No to co się stało? Mów w końcu!
- Bo pamiętasz jak dowiedziałaś się, ze ćpam?
- Taa, tego dnia nie zapomnę.. Nie wiem po co to robisz, przecież to niszczy Twoje życie! Chcesz w wieku 20 lat skończyć w grobie?!
- Tak. Matka nie przejmuje się tym co robię, ludzie się na mnie tak dziwnie patrzą na tych imprezach i już sporo osób wie, że ćpam. Tylko Ty mi zostajesz..
- Ty jesteś na serio głupia! I wstałaś o 5 rano, aby mi powiedzieć że wczoraj znowu ćpałaś i że nie masz po co żyć? Jeżeli tak, to możesz wyjść. - powiedziała wstając i pokazując drzwi..
- Nie.. Nie po to.. Siadaj. - powiedziałam wskazując na miejsce obok.
- To o co chodzi? - powiedziała już trochę spokojniej.
- Noo, bo ten wczoraj wzięłam podwójną dawkę. - powiedziałam patrząc na podłogę, lecz podniosłam lekko wzrok, aby zobaczyć reakcję Emi, jakby wzrokiem można by zabijać, to leżałabym już w grobie.. - No bo sądziłam, że będzie lepszy odlot, no ale było inaczej.. - dokończyłam szybko.
- Jak to? - zapytała już lekko zdziwiona.
- No na początku wszystko było w porządku, ale potem film mi się urwał.. No i rano leżałam naga, obok jakiegoś mężczyzny w jego domu..
- Co?! Żartujesz chyba! Dzisiaj jest drugie Prima Aprilis?
- Nie Emi. Chcesz go zobaczyć?
- Haha, jeszcze mi powiedz, że znajdziemy go w necie bo jest sławny to już na serio Ci nie uwierzę!
- Nie.. Znaczy nie wiem.. Ja w ogóle nie wiem jak on się nazywa, ale zrobiłam mu dzisiaj zdjęcie jak spał.
- Pokaż. - powiedziała rudowłosa wyrywając mi telefon z ręki. - Nie wierzę! - krzyknęła.
- Co znowu?
- Nie znasz go?
- No jakoś wyobraź sobie, że nie.. - powiedziałam już lekko poddenerwowana.
- To Lewy! Robert Lewandowski!
- Co?! Pokaż to.. - dopiero teraz zobaczyłam, że no trochę był podobny do Lewego, no ale że to on to nie powiedziałabym. Wierzyc mi się nie chce, że to Lewy..
- Nie widzisz?! Zobacz.. - powiedziała pokazując palcem w róg zdjęcia.
Stała tam jakaś torba, a na niej leżała koszulka Borussii Dortmund z nazwiskiem ,,LEWANDOWSKI". Szybko wstałam i pobiegłam do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i nie wiem czemu zaczęłam płakać. Pamiętam, jak byłam fanką Borussii, jeszcze w te święta Wielkanocne tata mi napisał życzenia, w których uwzględnił to, aby poznała w końcu jakiegoś piłkarza z tej Borussii. Ale nie chciałam nikogo poznawać w taki sposób! Siedziałam i płakałam, z każdą chwilą coraz więcej ludzi przechodziło przez park i się na mnie dziwnie patrzyło. Telefon w kieszeni cały czas mi wibrował, lecz nie chciałam z nikim rozmawiać.
Siedziałam tam jakieś 2 godziny jak nie więcej, w końcu postanowiłam wrócić do domu. Wstając jednak tak dziwnie się czułam, zaczęło mi się kręcić w głowie i poleciałam do tyłu. Już sobie wyobrażałam ile będę miała szwów, lecz w ostatniej chwili ktoś mnie złapał.
Miałam Go dodać już jutro, ale jakoś czuję się nieusatysfakcjonowana! Taki króciutki, ale następne będą już dłuższe! :)
Mam nadzieję, że się podoba, a jeżeli już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz, bo to daje wielką motywację do dalszego pisania! :)
Pozdrawiam! :D
Wleciałam szybko do bloku, w którym mieszka Emi i podeszłam do jej drzwi. Zadzwoniłam, lecz nikt nie wychodził. Zaczęłam w nie walić. Wtedy w drzwiach pojawiła się zaspana rudowłosa dziewczyna w pidżamie. Spojrzała na mnie i się skrzywiła.
- Spać nie możesz? - zapytała wpuszczając mnie do domu.
- Napisałam, że przyjdę za pół godziny, więc jestem. Czyta się SMS'y! - odpowiedziałam idąc za nią i w końcu siadając na kanapie.
- Chcesz coś do picia, jedzenia? - zapytała.
- Ooo tak, dzisiaj jeszcze nic nie jadłam.
- Dobra. - powiedziała kierując się w stronę drzwi.
- Tylko coś dobrego! - krzyknęłam, gdy już wchodziła do kuchni.
- Taa. To co się stało?
- Czy musi się coś stać, że do Ciebie przychodzę i chce miło spędzić czas? - zapytałam udając słodką dziewczynkę.
Emi wybuchła śmiechem.
- To, że przychodzisz to nic dziwnego, bo codziennie wpadasz, ale to że przychodzisz o 5:49 - powiedziała patrząc na zegarek, bo przerwała- to jest dziwne.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że jest tak wcześnie. No tak, zawsze prochy przestawały działać w nocy i wtedy kończyła się moja impreza, a że podwójna dawka, to dłużej trzymało.
- O kurwa!, nie wiedziałam, że jest tak wcześnie! - powiedziałam szybko.
- Taaa, to czemu tu jesteś?
- No bo nie mogłam spać i mi się nudziło siedzenie w pokoju to przyszłam do Ciebie..
- Taa.. - powiedziała przychodząc do salonu z talerzem kanapek i herbatą - spać Ci się nie chciało, powiadasz.. - dokończyła siadając obok mnie i tak przebiegle patrząc.
- Nooo..
- Coś kłamać to Ty, nie umiesz.. Co jest?
- Oj no bo to jest trochę głupie, noo..
- Hmm, matka dowiedziała się, że nie chodzisz na sesję, lecz na imprezę?
- Niee, takie coś to byłoby pikuś w porównaniu do tego co się stało..
- No to co się stało? Mów w końcu!
- Bo pamiętasz jak dowiedziałaś się, ze ćpam?
- Taa, tego dnia nie zapomnę.. Nie wiem po co to robisz, przecież to niszczy Twoje życie! Chcesz w wieku 20 lat skończyć w grobie?!
- Tak. Matka nie przejmuje się tym co robię, ludzie się na mnie tak dziwnie patrzą na tych imprezach i już sporo osób wie, że ćpam. Tylko Ty mi zostajesz..
- Ty jesteś na serio głupia! I wstałaś o 5 rano, aby mi powiedzieć że wczoraj znowu ćpałaś i że nie masz po co żyć? Jeżeli tak, to możesz wyjść. - powiedziała wstając i pokazując drzwi..
- Nie.. Nie po to.. Siadaj. - powiedziałam wskazując na miejsce obok.
- To o co chodzi? - powiedziała już trochę spokojniej.
- Noo, bo ten wczoraj wzięłam podwójną dawkę. - powiedziałam patrząc na podłogę, lecz podniosłam lekko wzrok, aby zobaczyć reakcję Emi, jakby wzrokiem można by zabijać, to leżałabym już w grobie.. - No bo sądziłam, że będzie lepszy odlot, no ale było inaczej.. - dokończyłam szybko.
- Jak to? - zapytała już lekko zdziwiona.
- No na początku wszystko było w porządku, ale potem film mi się urwał.. No i rano leżałam naga, obok jakiegoś mężczyzny w jego domu..
- Co?! Żartujesz chyba! Dzisiaj jest drugie Prima Aprilis?
- Nie Emi. Chcesz go zobaczyć?
- Haha, jeszcze mi powiedz, że znajdziemy go w necie bo jest sławny to już na serio Ci nie uwierzę!
- Nie.. Znaczy nie wiem.. Ja w ogóle nie wiem jak on się nazywa, ale zrobiłam mu dzisiaj zdjęcie jak spał.
- Pokaż. - powiedziała rudowłosa wyrywając mi telefon z ręki. - Nie wierzę! - krzyknęła.
- Co znowu?
- Nie znasz go?
- No jakoś wyobraź sobie, że nie.. - powiedziałam już lekko poddenerwowana.
- To Lewy! Robert Lewandowski!
- Co?! Pokaż to.. - dopiero teraz zobaczyłam, że no trochę był podobny do Lewego, no ale że to on to nie powiedziałabym. Wierzyc mi się nie chce, że to Lewy..
- Nie widzisz?! Zobacz.. - powiedziała pokazując palcem w róg zdjęcia.
Stała tam jakaś torba, a na niej leżała koszulka Borussii Dortmund z nazwiskiem ,,LEWANDOWSKI". Szybko wstałam i pobiegłam do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce i nie wiem czemu zaczęłam płakać. Pamiętam, jak byłam fanką Borussii, jeszcze w te święta Wielkanocne tata mi napisał życzenia, w których uwzględnił to, aby poznała w końcu jakiegoś piłkarza z tej Borussii. Ale nie chciałam nikogo poznawać w taki sposób! Siedziałam i płakałam, z każdą chwilą coraz więcej ludzi przechodziło przez park i się na mnie dziwnie patrzyło. Telefon w kieszeni cały czas mi wibrował, lecz nie chciałam z nikim rozmawiać.
Siedziałam tam jakieś 2 godziny jak nie więcej, w końcu postanowiłam wrócić do domu. Wstając jednak tak dziwnie się czułam, zaczęło mi się kręcić w głowie i poleciałam do tyłu. Już sobie wyobrażałam ile będę miała szwów, lecz w ostatniej chwili ktoś mnie złapał.
Miałam Go dodać już jutro, ale jakoś czuję się nieusatysfakcjonowana! Taki króciutki, ale następne będą już dłuższe! :)
Mam nadzieję, że się podoba, a jeżeli już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz, bo to daje wielką motywację do dalszego pisania! :)
Pozdrawiam! :D
PROLOG
,,Bóg cierpi z nami przy każdym grzechu, które popełniamy"
Mama była dla mnie zawsze wzorcem, osobą która wydawała mi się bez żadnego grzechu. Jednak myliłam się.. Na tych wszystkich jej sesjach byli atrakcyjni mężczyźni, a mamie brakowało taty w domu, bo wyjeżdżał na jakieś delegacje.. No i oto w taki sposób mam już 4-letnią siostrę - Klarę. Tata, gdy się dowiedział o zdradzie matki zostawił nas. Wysyła mi tylko SMS'y na święta i urodziny. My zaś wyjechałyśmy do Dortmundu.
Ukończyłam tu szkołę modelingu, bo tak mam chciała, ale nadaję się do tego jak wół do karety. Byłam raz z mamą na jakiejś imprezie tych wszystkich modeleczek.. To właśnie wtedy poznałam Elizę, a potem jej chłopaka Ksawerego. Eliza jest modelką, a Ksawery dilerem, więc tak jak możecie się domyślić dziewczyna ćpa. Spróbowałam raz, potem następny i następny, no i tak to się zaczęło. Mamie mówiłam, że idę na nocną sesję, a szłam na imprezę, ona mi ufała i nigdy nie chciała oglądać zdjęć końcowych, a mi to pasowało! Imprezy te nie kończyły się na zwykłym kacu jak to u wszystkich bywa. Zawsze owocowały nowym towarem, bo poznawałam innych dilerów. Jednak wczoraj wzięłam podwójną porcję i film mi się urwał. Teraz leżę naga z jakimś mężczyzną. Nie wiem jak do tego doszło, ani kim on jest. Nie chciałam go nawet poznawać. Wstałam z łóżka i ubrałam się. Postanowiłam, że napiszę mu list i zniknę. Znalazłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać. ,,Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś. Gratuluję zaliczyłeś nieznajomą dziewicę. Niczego nie pamiętam i Ty pewnie też Bardzo mnie to cieszy. Amelia"
Zostawiłam kartkę na miejscu obok chłopaka i kierowałam się do drzwi, lecz on nagle zaczął coś mamrotać. Odwróciłam się, na szczęście się nie obudził, a przekręcił na plecy i było widać jego twarz. Kojarzyła mi się jakoś, lecz nadal nie wiedziałam kim on jest.. Podeszłam do łóżka, wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Potem wyszłam z pokoju i zorientowałam się, że chyba jestem u niego w domu. Szybko zeszłam schodami na dół. Moim oczom pokazał się wielki salon. Chyba niedawno się przeprowadził, bo na podłodze stały zapakowane kartony. Wyszłam z domu i zaczęłam szukać jakiejś informacji gdzie się znajduję. Na szczęście budynek znajdował się blisko mojego domu, bo mieszkałam trzy ulice dalej.
Gdy weszłam do domu to wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam, że wezmę prysznic i będzie, że spałam w domu, ale rano wstałam. Weszłam do kabiny i zaczęłam zmywać z siebie ten brud tego pierwszego sexu z nieznajomym mężczyzną. Nic to nie dało, czułam się jak zwykła szmata, która po imprezie idzie na zaliczenie, a potem zostaje odrzucona w kąt. Wychodząc spod prysznicu poślizgnęłam się jeszcze i walnęłam dupą o drzwi. Na szczęście bardzo nie bolało. Szybko się ogarnęłam i napisałam do Emi, że za pół godziny będę u niej. Emilia mieszkała blisko, więc miałam czas na przemyślenie tego..
A więc witam na moim nowym blogu. Jest to króciutki prolog, który przyszedł mi z łatwością. Mam nadzieję, że się podoba, a jak już tu jesteście to zostawcie po sobie jakiś komentarz. Da mi to większą motywację do pisania! :)
Pozdrawiam! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)